Witam! Zwracam się do Was, aby podzielić się z Wami swoją historią. Może wskażecie mi, gdzie popełniłam błąd i doradzicie mi, jak mam dalej dalej.
Nasze małżeństwo trwało 15 lat. Rzucił mnie w naszą rocznicę, robiąc okropne przedstawienie przy moich współpracownikach. Jestem nauczycielką matematyki w liceum, szanowanym człowiekiem. Zrozumiałabym, gdyby zakochał się w innej. Co więcej – nasze wspólne życie było przyjemne. Odszedł, a ja jestem zdezorientowana – w końcu nie było ku temu powodów.
Przez 15 lat małżeństwa między nami nie było ani jednej kłótni.
Żyliśmy szczęśliwie, cicho i spokojnie. Dbałam o ciepło domowego ogniska i doskonale radziłam sobie z rolą żony. Celowo nie pozwalałam mu zajmować się sprawami domowymi, bo i tak by sobie z nimi nie poradził. Poza tym i tak musiałabym po nim poprawiać. Był zupełnie nie przyzwyczajony do robienia porządku. Nie udało mi się mu nigdy wyjaśnić, że podłogi w kuchni i sypialni należy myć różnymi środkami.
Przez 15 lat opiekowałam się nim jak dzieckiem, byłam zawsze przy nim i wykonywałam za niego całą pracę, zaspokajając jego potrzeby. Co dostałam w zamian? Niezmywalny, bolesny wstyd!
Chciałbym powiedzieć, jak to się stało.
W rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa zorganizowaliśmy przyjęcie dla gości. Wcześniej wszystko posprzątałam. Wczesnym rankiem złożyłam mu życzenia i podarowałam piękny prezent: drogą papierośnicę. On podarował mi jakąś tanią bluzkę o okropnym kroju i takiej samej kolorystyce. Nie rozumie, jak łączyć rzeczy i wolałabym nie otrzymać od niego takich prezentów, ale starałam się mu podziękować za ten podarek, aby nie psuć odświętnej atmosfery. Mąż, jak się okazało, domyślił się tego i zemścił się na mnie w sposób bardzo wyrafinowany. Zamiast ubrań, które mu przygotowałam, założył te, w których był na przyjęciu urodzinowym mojej mamy. Starałam się jak najbardziej taktownie powiedzieć mężowi, że nie jest to strój, który można ubrać na tak ważne wydarzenie. Ubrania, które ma na sobie może nosić teraz, ale nie podczas przyjmowania gości.
Problem polegał na tym, że ” prawo czasu i miejsca „, a także podstawowe zasady doboru ubrań nigdy nie były zrozumiałe dla mojego męża. Aby nie wyglądać przy mnie jak wieśniak, zakładał te rzeczy, które kupiłam, a potem układałam na jego półkach, podpisując wcześniej, kiedy i gdzie może je założyć. Wszystko było poukładane, od majtek po zegarki, od butów po płaszcz. Uporządkowałam stroje zarówno według wydarzeń, jak i pogody. Osobno leżą rzeczy na spacery, wycieczki poza miasto oraz wyjścia do kina. W kieszeni na piersi niezmiennie znajduje się kawałek papieru, na którym plan działania na dany dzień jest napisany równym pismem odręcznym. Jestem pedantką. Zależy mi na kolejności działań oraz czasie ich wykonywania. Bez jasnego planu nie można osiągnąć nigdy niczego dobrego.
Dlatego notatka na przykład wskazała, jakich perfum czy kremu do rąk użyć i jakie buty założyć do nowo zakupionych spodni. Mąż zawsze trzymał się tego planu, ale nie tego ranka.
Z jakiegoś powodu zdecydował, że może założyć białe skarpetki do brązowego, przygotowanego przeze mnie garnituru. To było oburzające, o czym natychmiast powiadomiłam zdziwionego małżonka. Oczywiście, że nie! Jeśli postępuje tak niepoważnie, wszystko można pomylić. Po co zakłócać porządek, w który wkładam tyle wysiłku?
Mój mąż zaczął się kłócić i udowadniać, że świat od tego nie zginie i ogólnie muszę się zacząć leczyć na głowę, ponieważ tylko niezrównoważonym psychicznie ludziom przychodzi do głowy czepianie się w ten sposób z powodu ” zaburzania jakiegoś porządku „. Jakiegoś? Niezrównoważona psychicznie? Jak można tak powiedzieć? Zdenerwowałam się i wyszłam z pokoju. Przez cały dzień nie zamieniliśmy ani słowa. Czekałam cierpliwie, aż raczy mnie przeprosić!
Pod koniec dnia nakryłam do stołu. Małżonek miał na sobie te same ubrania, które na moją prośbę miał zdjąć. Milczałam i czekałam. Miałam nadzieję, że sumienie w nim jednak się obudzi. Goście przybyli dokładnie o 19:00, tak jak prosiłam. Zawsze ostrzegam, aby w żadnym wypadku się nie spóźniali. Wtedy dopiero mój mąż w końcu poszedł do sypialni, aby przebrać się w odpowiedni strój. Goście zaczęli pytać, gdzie jest drugi ” gospodarz uroczystości „, żartowali, że pewnie poszedł po jakiś wielki prezent dla mnie. Nawet ja uwierzyłam, że na znak pojednania i zrozumienia absurdu porannego prezentu, postanowił dać mi coś przyzwoitego. Jednak nie! Potem zdarzyło się coś niewyobrażalnego!
Z sypialni wyszedł mój mąż ubrany po prostu okropnie: Spodnie dresowe, trampki i czapka, która została zakupiona specjalnie na słoneczne dni poza miastem. Starałam się nie denerwować, ale nie mogłam się opanować i zwróciłam mu uwagę na tak zuchwały, oburzający, sprzeczny z logiką czyn. Wyjaśniłam, że nawet najgorsi wrogowie tak nie robią. Gdzie w końcu jest jego wdzięczność za te wszystkie lata lata, które przeżyliśmy??
W tym czasie mój mąż wyskoczył zza stołu i zaczął się rozbierać! Czapka poleciała w stronę sufitu, koszulę rzucił na mojego szefa, a trampki na przemian leciały w stronę kota i mojej fryzurę. Gorączkowo zbierając swoje rzeczy i wrzucając je do zwykłych plastikowych toreb i przeklinając przewrócił pół butelki dobrego wina, specjalnie postawionego na stole ze względu na gości (w zwykłe dni picie alkoholu w naszej rodzinie jest surowo zabronione!).
Potem wziął kluczyki do samochodu i głośno trzaskając drzwiami wyszedł. Więcej go nie widziałam.
W związku z tym chciałabym uzyskać przynajmniej odpowiedź na pytanie: jak można tak postąpić, żyjąc w małżeństwie przez tak wiele lat?
Jak mężczyzna może być tak nierozsądny i rzucić troskliwą żonę? ” Zerwać z łańcucha ” bez wyraźnego powodu? Zrobić coś takiego i móc po tym spokojnie żyć?