– „Kobiety w ciąży nie mogą się denerwować” – powiedział mój mąż w dniu w którym wraz z naszym synem zostaliśmy wypisani ze szpitala.
Po prostu spakował swoje rzeczy w walizki i wyszedł. Z mieszkania i naszego życia. Teraz, gdy już urodziłam, jego zdaniem mogę się denerwować.
Byliśmy małżeństwem już od siedmiu lat, a od pięciu staraliśmy się o dziecko. Problem medyczny istniał z mojej strony więc długo byłam leczona i obserwowana przez lekarzy. Zapłodnienie in vitro miało być ostatecznością.
Miałam wtedy trzydzieści lat więc szanse na naturalne zajście w ciążę coraz bardziej malało. Byłam zdesperowana i uzależniona od opieki lekarzy. Te kilka lat widocznie odbiło się na naszym związku, nie było nam lekko.
Ciągle byliśmy poddenerwowani – ja z powodu leczenia, a mój mąż pracy. Często dochodziło do kłótni, jednak zawsze dość szybko się godziliśmy. W końcu, rok temu, nastąpił upragniony moment – udało mi się zajść w ciążę!
Nie mogłabym opisać szczęścia jakie wtedy czułam. Wydawało mi się, że mój mąż je podzielał. Przez całą długość ciąży dbał o mnie, otaczał opieką, troską i miłością. Myślałam, że ta ciąża będzie lekarstwem i plastrem na wszystkie trudności naszej rodziny.
Spodziewałam się, że narodziny upragnionego dziecka staną się momentem przełomowym w naszym związku. Zdarzył się przełom, niestety nie taki jakiego się spodziewałam.
Urodziłam o czasie, wszystko przebiegło bez problemów. Po pięciu dniach razem z synem zostaliśmy wypisani ze szpitala. Spotkaliśmy się z rodziną i przyjaciółmi, mój mąż dumnie trzymał naszego synka na rękach.
W domu czekały na nas balony, prezenty i wszyscy nasi najbliżsi. Wydawało mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Po jakimś czasie goście pożegnali się i wrócili do swoich domów a ja położyłam synka spać. Wtedy zdarzyło się coś czego się nie spodziewałam.
– To wszystko, teraz ja wychodzę. – powiedział mi mąż
Nie wiedziała jak to rozumieć. Była noc, pomyślałam, że pewnie chce iść wyrzucić śmieci więc odpowiedziałam:
– Dobrze, idź.
Wtedy on wyciągnął torby i walizkę ukryte na balkonie. Była w szoku i zapytałam dokąd idzie ze swoimi rzeczami.
– Już od dawna chciałem się z Tobą rozwieść. Mam inną kobietę. Planowałem Ci o tym powiedzieć gdy okazało się, że jesteś w ciąży a kobiet w ciąży nie powinno się stresować. Dlatego milczałem by nic nie stało się z dzieckiem. Teraz już urodziłaś więc mogę odejść.
Stałam w osłupieniu i patrzyłam tylko jak odchodzi. Nie mogłam uwierzyć w to, że to wszystko dzieje się naprawdę. Z osłupienia wyrwał mnie dopiero płacz syna.
Mój mąż naprawdę nas zostawił i to nie był tylko nieudany żart. Po tygodniu zjawił się ponownie by omówić ze mną rozwód, podział majątku, kontakty z dzieckiem i alimenty.
Nasze dziecko ma w tej chwili cztery miesiące, były mąż odwiedza je kilka razy w tygodniu, płaci alimenty i kupuje wszystko, czego ono aktualnie potrzebuje.
Dowiedziałam się nieco więcej o jego aktualnej partnerce. Okazało się, że byli razem trzy lata. Trzy lata kłamstw i oszustw. I w ten oto sposób mój mąż postanowił mnie porzucić.
Historię opowiedziała: Natalia O.