Miała na imię Miłość.

Miłość siedziała przy stole, oświetlonym lampką biurkową, sprawdzając wypracowania starszych uczniów. Marszcząc z niesmakiem czoło, odłożyła sprawdzone zeszyty na osobną kupkę z subtelnym obrzydzeniem, jakby to były czyjeś zużyte chusteczki do nosa. Po przestudiowaniu dobrej połowy z nich, zdjęła okulary i przetarła zmęczone oczy. Boże, czy oni naprawdę uważali ją za kompletną idiotkę?

Emerytura dawała o sobie znać bólem w karku i plecach. Kobieta, posłuszna wieloletniemu przyzwyczajeniu, zacisnęła usta i wzięła następny zeszyt. Nagle rozjaśniła się, a im dalej czytała, tym bardziej radowała się jej twarz. Oderwała się i spojrzała na okładkę z nazwiskiem: aha, a to kto…

– Dzieci, z jakim obrzydzeniem czytałem wczoraj wszystkie wasze teksty! Myślicie, że nie wiem, do czego każdy z Was jest zdolny? – potrząsnęła stosem zeszytów przed swoimi uczniami. – Potrzebuję Waszych myśli, nawet głupich, błędnych, ale Waszych! A Wy wszyscy piszecie na podstawie jednej pracy, wszyscy macie to samo. Ech! Jest tutaj tylko jedna osoba, która napisała sama, i to jest tak dobre, że aż chce się to czytać! – pokazała bladozielony zeszyt i uśmiechnęła się. – Zgadnijcie kto?

Natychmiast z podekscytowaniem zaczęli wykrzykiwać nazwiska najlepszych uczniów:

– Marta! Ola! Andrzej!

Ale ku wielkiemu rozczarowaniu Miłość tylko potrząsnęła głową i wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

– Wiem! – Zenek podskoczył z krzesła z oczami zdumionymi odpowiedzią: – To Lena! Czytałem, że pisze, kiedy… kiedy… – zawahał się na koniec.

-… Nieprawda! – powiedzieli mu koledzy z klasy, śmiejąc się.

Lena siedziała tuż za Zenkiem. Była przeciętną uczennicą, nie należała do wesołych. Na słowa chłopaka zakłopotała się i opuściła twarz, zasłaniając się rudymi włosami. Na korzyść Leny, klasa ucichła.

– Ona jest ze wsi! Nie, nie, to była przecież Ola… – upierał się Michał.

Ola złożyła po królewsku ręce i spojrzała na Michała aksamitnymi oczami, zgadzając się, że to na pewno ona. Nauczycielka z zainteresowaniem obserwowała reakcję swoich uczniów, po czym powiedziała:

– Wiesz, Michał, mimo że Lena jest ze wsi, jeśli chodzi o naukę, jesteś od niej tak daleko, jak najbardziej odległe  gwiazdy.

– A ty skąd jesteś, Michał? – Nazywasz to miesjce, w którym mieszkamy, miastem? Przecież to wysypisko śmieci, a nie miasto, a Ty jesteś zwykłym bufonem!

– Chciałabym mieszkać u Leny na wsi, tam jest ładnie… – przyjaciółka Leny dodała rozmarzona.

Miłość stuknęła knykciami w stół.

– Dobrze, uspokójcie się. Lena – zwróciła się czule do dziewczynki – czy mogę przeczytać na głos Twój esej?

Przytaknęła. Więc tak naprawdę chodziło o nią…

Nauczycielka, nie kryjąc zadowolenia, czytała wypracowanie Leny, jakby to były rękopisy samego Mickiewicza, jej ulubionego poety. Naiwnie, miejscami dziecinnie, Lena opisała swój stosunek do Szymborskiej. Każda linijka mówiła o szczerości i oryginalności jej pracy.

Klasa ze zdumieniem i zainteresowaniem patrzyła na Lenę. Widzieli przed sobą niewinną gąsienicę, której nagle na ich oczach zaczęły wyrastać niesamowite skrzydła. Nastąpiła krótka przerwa, gdy nauczycielka skończyła. Ktoś z tyłu klasy klasnął w dłonie. Nagle cała klasa, łącznie z szóstkami, zaczęła bić Lenie brawo i krzyczeć: „Dobra robota!”, „Będziesz pisarką, to pewne!”.

– Wyglądają jak kule brudu, prawda? – powiedziała do Miłości nauczycielka z następnej klasy.

Obie stały przy otwartych drzwiach, patrząc na licealistów, którzy tulili się na korytarzu do gorących kaloryferów pod oknami.

– Słucham? – Miłość nie zrozumiała.

– Cóż, przypominają mi kulki brudu, a my jesteśmy żukami, które muszą toczyć te kulki przez całą drogę na uroczystość rozdania dyplomów… – nauczycielka zachichotała, zadowolona ze swojego porównania: – Och, chciałabym umieć je toczyć! Ależ to głupie!

Miłość zimno spojrzała na nią i odwróciła się:

Dla mnie są to kiełki, które podlewam najczystszą wodą. Nie wiem, z jakich roślin pochodziły ich nasiona: może z prostego piołunu, może z klonu wspaniałego… Moim życiowym zadaniem jest podlewanie ich najlepszą wodą, jaką mam i mam nadzieję, że wszystkie wyrosną na wspaniałych ludzi.

Proszę polub to, jeśli podobała Ci się ta historia.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Miała na imię Miłość.