Miałam kiedyś przyjaciółkę, Julię. Poznałyśmy się w wieku dorosłym, miałam 35 lat, a ona 45. Od razu się polubiłyśmy. Miałyśmy wiele wspólnych zainteresowań, dobrze się dogadywałyśmy i chciałyśmy razem spędzać czas. Zazwyczaj dziewczyny zaprzyjaźniają się w dzieciństwie lub młodości. Im człowiek jest starszy, tym trudniej nawiązać nową przyjaźń. A moje dzieciństwo i młodość spędziłam w zupełnie innym mieście, w związku z tym zostali tam wszyscy moi przyjaciele. Różnica wieku nie była przeszkodą, tak się zaprzyjaźniłyśmy, że kiedy zamierzałam ochrzcić córkę, poprosiłam Julię o bycie matką chrzestną.
Czas mijał i zaczęłam dostrzegać z jej strony jakąś wyższość. Z jakiegoś powodu uważała, że wie lepiej ode mnie, jak będzie dobrze i ma prawo mnie pouczać. Wcale się tego nie wstydziła!
Na przykład pewnego dnia, kiedy przyszłam na jedną z naszych firmowych imprez, powiedziała dość głośno: „Dziewczyno! Jaką Ty kupiłaś torebkę? Sukienka w ogóle Ci do niej nie pasuje! Po prostu wyglądasz jak stara babcia”.
Nie obraziłam się wtedy, ale poprosiłam ją, aby powstrzymywała się w swoich wypowiedziach do mnie.
– Cóż, chcę dla Ciebie jak najlepiej. Kto oprócz mnie powie Ci prawdę?
Teraz wiem, co sądzić o takim zachowaniu, ale wtedy myślałam, że naprawdę chce dla mnie dobrze, tyle tylko, że nie potrafi inaczej tego przekazać, niż w ostry sposób.
Niestety, w pewnym momencie miałam już dość jej rad. Krzywo chodziłam, moja córka mówiła gorzej niż chłopak z sąsiedztwa, moje włosy były nie takie… Krótko mówiąc, dzięki przyjaciółce prawie nabrałam kompleksów na całe życie. A jedna sytuacja całkowicie wymazała całą naszą przyjaźń.
Nasza firma zatrudniła jedną dziewczynę, której ubrania czasami wydzielały dziwny zapach. Nie było zbyt miło, kiedy była w pobliżu. Nikt nie odważył się jej o tym powiedzieć. Do działania wkroczyła Julka:
– Śmierdzisz na kilometr! Czy trudno jest prać swoje ubrania?
Dziewczyna była zawstydzona. Następnego dnia zrezygnowała z pracy. A Julia była nawet dumna ze swojego czynu. Nic jej nie powiedziałam. Po prostu powoli odchodziłam od naszej znajomości. Nie chciałam się już z nią przyjaźnić, biorąc pod uwagę to wszystko. Najpierw zrezygnowałam z naszej przyjaźni ja, a potem ona. Nie widzimy się, nie rozmawiamy się, ona też nie odwiedza swojej chrześnicy. Ale od tego czasu nauczyłam się bardziej cenić taktownych ludzi.