Mieszkanie na wsi po miejskich udogodnieniach? Czy nie lepiej byłoby się rozwieść?

Natalia uwielbia hałas swojego miasta. Nawet od wczesnego ranka, kiedy o piątej przed oknami zaczynają dudnić silniki komunikacji miejskiej. Kocha też swojego męża Wiktora – to dobry człowiek. Natalia nigdy tego nie rozumiała – jak można szanować męża, który płaszczy się przed żoną! Wiktor to inna sprawa – człowiek dotrzymujący słowa, robi to, co powiedział, że zrobi. Solidny, silny, nawet trochę szorstki.

Matka Natalii, Grażyna, nie lubiła swojego zięcia. Nazywała go „chłopem”, bo miał jakieś chłopskie pochodzenie. No i co z tego, ale oni też nie byli szlachetnie urodzeni, zwykła przeciętna rodzina, matka księgowa, ojciec mechanik samochodowy. Nie noszą korony na głowie, więc co w tym złego, że ich zięć jest ze wsi? Choć prawda, czasem brakuje mu manier i potrafi rzucić mocne słowo, kiedy nie powinien. Rodzice Wiktora mieszkają na wsi, byli mieszkańcami miasta, ale wrócili do domu dziadków, gdy Ci zmarli. Po latach Wiktor ożenił się i mieszka z Natalią w mieszkaniu swoich rodziców.

Mężczyzna jest kierowcą ciężarówki, ma silne i spierzchnięte ręce. Natalia zakochała się przede wszystkim w jego dłoniach. Nie są one podobne do tych, które mają współcześni faceci. Niektórzy mężczyźni mają nawet manicure, ich dłonie są delikatne i krzykliwe, to jest wkurzające. Kto też wpadł na pomysł, że mężczyźni muszą się odchudzać, siedzieć na dietach i takie tam – robią z nich szczupłych, zniewieściałych chłopców, to nieprzyjemne. A jego słowo było prawem, Natalia nie mogła go podważać, ale dał też jej całkowitą swobodę działania.

– Przemebluj mieszkanie jak tylko chcesz, wszystko zależy od Ciebie! – powiedział Natalii, kiedy się pobrali. – Zapłacę za Twoje pomysły. Nie bez powodu ukończyłaś kursy projektowania.

Natalia sprytnie zabrała się za przemeblowanie. To było wspaniałe, aby stworzyć kreatywność w nowym mieszkaniu, które było prawie na środku pustkowia. Trudno było uporządkować dwupokojowe mieszkanie po remoncie w latach 90-tych, ale wyszło świetnie! W trakcie remontu konieczne były poprawki – pierwotnie planowano z dwóch pokoi zrobić sypialnię i przedpokój, ale w trakcie planowania Natalia zaszła w ciążę i musieli urządzić sypialnię i pokój dziecinny. Zatrudnieni fachowcy nie mieli nic przeciwko temu – zmieńcie to tak, bylebyście zapłacili.

Urodził się Romek. Od trzeciego roku życia zaczął odwiedzać w wiosce swojego dziadka i babcię. Natalii było łatwiej – w tym czasie była już w kolejnej ciąży z Alicją. Kiedy zaczęli zabierać Romka, cała wieś obserwowała: Romek krzyczał, opierał się, nie chciał wsiąść do samochodu taty, prychał, wbiegał z powrotem do domu i chował się za drzwiami. Mały, ale tak silny. Kiedy urodziła się Alicja, dzieci już razem podróżowały, ale dziewczynka nie podzielała entuzjazmu brata, chciała być z matką.

W miarę upływu lat Natalia dostała pracę w dużym sklepie z tkaninami, w dziale szycia firan. Projektowała dla klientów zasłony, dobierała kolory i materiały oraz dopracowała wszystkie szczegóły. Uwielbiała tę twórczą pracę. Jej syn był w czwartej klasie, a córka w pierwszej. Wszystko było cudowne! Pewnego dnia Wiktor wrócił do domu i powiedział Natalii:

– Jesteś gotowa! Mam dla Ciebie niespodziankę!

– Jaka niespodzianka? – Natalia była zaskoczona.

– Chodźmy, zobaczysz – odparł Wiktor.

Rodzina wsiadła do samochodu i pojechała w kierunku wsi teściów Natalii. „Co to znaczy? – Natalia myślała po drodze. – Jaka to niespodzianka, której nie da się zabrać prosto do domu?”. Wiktor skierował samochód nie do teściów, ale na obrzeża wsi.

– Tutaj! – mężczyzna powiedział z dumą i wskazał na jakieś pustkowie. – Nasza ziemia! Zaoszczędziłem trochę pieniędzy, dołożyli się do tego rodzice i kupiłem ten kawałek.

– Wiktor, po co nam ta ziemia? Do domku letniskowego? Dlaczego go kupiłeś, skoro w tej wsi mieszkają Twoi rodzice? – zapytała Natalia.

– To nie będzie domek letniskowy, to będzie nasz dom! I będziemy tu mieszkać! Fachowcy z wioski w ciągu kilku miesięcy zbudują dla nas dom o wysokości dwóch pięter! – Wiktor odpowiedział.

– Nie rozumiem! Skąd mamy pieniądze? – Natalia wyczuła problem.

– Sprzedajemy nasze miejskie mieszkanie i budujemy dom. Podczas gdy dzieci będą na wakacjach, my zostaniemy z rodzicami, a do września wszystko będzie gotowe!

– Wiktor, o czym Ty mówisz? – Natalia mimowolnie zalała się łzami. – Jak sprzedać mieszkanie w mieście? Cóż, wszyscy jesteśmy z miasta! A co z moją pracą? Nie mogę jeździć tam i z powrotem przez godzinę każdego dnia. Nie chcę mieszkać na wsi!

– Jeśli zdecyduję się mieszkać na wsi, to tak właśnie będzie! Nie obchodzi mnie, czy się ze mną rozwiedziesz, mieszkanie będzie sprzedane, a dom zbudowany!

Natalia płakała przez całą drogę do miasta. Z jednej strony nic się nie dało zrobić – mieszkanie męża, a raczej jego rodziców. Cała nadzieja jest teraz tylko w dzieciach – nastawi je przeciwko wsi, a może mąż się zlituje i sprzeda tę okropną niespodziankę! Ale w drodze do domu Wiktor zaczął rozmawiać z dziećmi:

Romku, chciałbyś mieszkać na wsi we własnym domu? Będą dwa całe piętra, wszystko jak w mieszkaniu – woda i gaz!

– Nie wiem! Chyba tak! Mam tu lepszych przyjaciół niż w mieście! A jezioro jest duże, chłopcy mówią, że zimą jeżdżą po nim na łyżwach – odpowiedziała Romek.

– Racja, dobra robota! A co z Tobą, Alicjo?

– Nie chcę! Mama płacze, a ja nie chcę do szkoły na wsi – odparła smutnym głosem Alicja.

– Ustalone! Kto nie zgadza się zamieszkać w moim wielkim domu, idzie mieszkać do mieszkania babci Leny i dziadka Igora! – Wiktor zadecydował. Lena i Igor – to rodzice Natalii, którzy mieszkają w sąsiednim dwupokojowym mieszkaniu.

Wtedy matka Natalii, która miała pretensje o taki stan rzeczy, zaproponowała córce rozwód i wprowadzenie się z dziećmi do niej i jej ojca. Oczywiście, Natalia odmówiła. Płakała, kiedy sprzedali mieszkanie, w którym mieszkali jako rodzina od wielu lat. Była całkowicie przerażona, kiedy porzuciła swoją ukochaną pracę. Siedząc na werandzie z teściową, Natalia słuchała półsłówkami tego, co matka Wiktora opowiadała jej o życiu na wsi. Było jasne, że jej życie będzie nudne i mało obiecujące.

Sprawy przybrały naprawdę zły obrót, gdy teściowa usiadła z Natalią, rozłożyła na stole paczki z nasionami jak puzzle i zaczęła tłumaczyć, kiedy i jakie rośliny należy posadzić w ogrodzie. Natalia spojrzała na jej dłonie – szorstkie i zrogowaciałe, jak u Wiktora. Pod jej paznokciami znajdowały się czarne półksiężyce ziemi. Czy ona też naprawdę miałaby takie ręce? Natalia znów się rozpłakała. Czy naprawdę mogłaby zostawić wszystko, zabrać dzieci i pojechać do matki? Rozwieść się i poślubić jakiegoś obiboka? Owszem, nie kochałaby i nie szanowała takiego człowieka, ale nie mieszkałaby na wsi!

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Mieszkanie na wsi po miejskich udogodnieniach? Czy nie lepiej byłoby się rozwieść?