Mieszkasz za granicą, nawet nie przyjechałaś pożegnać się z matką. A ja mamą opiekowałam się do ostatniego dnia, więc wszystko było uczciwe. Zasłużyłam na domek i mieszkanie.

Moja siostra najpierw zostawiła mnie bez spadku, a teraz, po latach milczenia, pojawiła się i zaczęła namawiać, by zapomnieć o dawnych urazach. A wszystko dlatego, że potrzebuje mojej pomocy.

Nasza matka zmarła dwadzieścia lat temu. Mogłam przyjechać dopiero dziewiątego dnia. Mój mąż i ja mieszkaliśmy wtedy za granicą, skąd niecodziennie można wyjechać. Sama droga też nie jest bliska, więc dotarłam z opóźnieniem.

Moja matka była chora, wiedziałam o tym. Wysyłałam jej przelewy, aby mogła zapłacić za niezbędne leki, ale wszystko było daremne, zmarła. Moja siostra mieszkająca w tym samym mieście zajęła się pożegnaniem mamy i innymi sprawami.

Na początku nie myślałam o spadku, byłam w żałobie. Długo nie mogłam w to uwierzyć i zaakceptować. Dlatego nie było mowy o podziale majątku. Trzypokojowe mieszkanie mojej mamy i malowniczy domek letniskowy miały zostać oddane do dziedziczenia. Rozmawiałyśmy o tym później z moją siostrą przez telefon.

Okazało się, że nie muszę się martwić – nic nie dostałam. Siostra zdążyła na czas i namówiła matkę, by wszystko przepisała dla niej. Nie wiem dokładnie, jakich argumentów użyła, ale moja mama się zgodziła. Zarówno mieszkanie, jak i domek, trafiły do ​​mojej siostry.

– Mieszkasz za granicą, nawet nie przyjechałaś pożegnać się z matką. A ja mamą opiekowałam się do ostatniego dnia, więc wszystko było uczciwe. Zasłużyłam na domek i mieszkanie.

Fakt, że wysyłałam pieniądze na leki, których potrzebowała, nie był już brany pod uwagę. Przełknęłam tę mowę, chociaż była gorzka. Mój mąż i ja nie zamierzaliśmy mieszkać wiecznie za granicą, chcieliśmy osiedlić się w naszej ojczyźnie. Spadek byłby dobrą pomocą, a wtedy musieliśmy zacząć wszystko od zera.

W tej wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji mój mąż był bardzo pomocny. Najbardziej bałam się jego reakcji, bo to jego pieniądze poszły na utrzymanie mojej matki. A w efekcie mama zostawiła mnie bez grosza. Jednak on nie powiedział mi ani jednego złego słowa i nigdy nie robił mi wyrzutów. Powiedział, żebym się w ogóle nie martwiła, bo życie ułoży wszystko na swoje miejsce.

Prawie dwadzieścia lat później zdałam sobie sprawę, jak bardzo miał rację. Życie zdecydowało o wszystkim. Od dawna mieszkamy w Polsce. Mamy dwoje dorosłych dzieci i własne mieszkanie, które wzięliśmy na kredyt. Jesteśmy ustabilizowani, mój mąż i ja otworzyliśmy własną firmę. Nadal nie rozmawiałam z moją siostrą.

Odnalazła mnie sama, było to łatwe, bo utrzymywałam kontakt z innymi krewnymi. Dostała mój numer i zadzwoniła, prosząc o spotkanie. Miałam wrażenie, że cały żal do niej odżył, bo zdążyłam zapomnieć o tej sytuacji, a po jej telefonie znów poczułam smutek. Mimo to, zgodziłam się spotkać.

W kawiarni przede mną siedziała wyraźnie starsza siostra. Widać było, że życie jej nie oszczędzało. Zaczęła przepraszać w zakłopotaniu i opowiadać o swoim losie. Mieszkanie mojej matki już dawno zniknęło, zostało sprzedane, a fundusze przeznaczone dla syna. Mąż zagląda do kieliszka, wyjmuje z domu wszystko, co jest pod ręką. Mieszka z nimi córka z zięciem i dzieckiem. Stale pracuje tylko moja siostra – córka wychowuje dziecko, zięć tylko dorywczo dorabia, a mąż ze względu na przyzwyczajenia nigdzie nie utrzymuje się przez dłuższy czas.

Trudno żyć w małym mieszkaniu w takim tłumie. Siostra zdecydowała, że ​​chce się rozwieść z mężem, bo ten pije coraz więcej. Ale nawet bez niego w mieszkaniu będzie tłoczno. Córka nie ma dokąd pójść, a zięć nawet nie zarabia na czynsz. Jej córka mówi, że to niesprawiedliwe – brat kupił swoje mieszkanie, a ona i jej rodzina muszą wędrować po mieszkaniach innych ludzi.

Dlatego siostra chce kupić dla siebie kawalerkę, żeby tam spokojnie mieszkać, a mieszkanie oddać córce. Tyle, że ma niewielkie oszczędności, a od rodziny wie, że ja i mój mąż dobrze zarabiamy. Poprosiła mnie o pożyczenie jej pieniędzy na zakup.

Powiedziałam, że o tym pomyślę. A tak naprawdę nie wiem, co robić. Mój mąż i ja mamy możliwość pomóc, zgadza się. Ale pamiętając, co robiła moja siostra w swoim czasie, nie mam ochoty wyświadczać jej przysługi.

Mój mąż powiedział, że nie będzie się wtrącał, to powinna być tylko moja decyzja, a każdą poprze. Moja ciocia radzi zapomnieć o wszystkim i pomóc. A ja sama nie wiem… Nie chcę wystawiać drugiego policzka po tak wspaniałym uderzeniu. Ale może się mylę…

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Mieszkasz za granicą, nawet nie przyjechałaś pożegnać się z matką. A ja mamą opiekowałam się do ostatniego dnia, więc wszystko było uczciwe. Zasłużyłam na domek i mieszkanie.