Nikodem i ja spotykaliśmy się jeszcze w szkole. Potem zaciągnął się do armii, a ja czekałam na niego jak jakiś jeniec. Nie wychodziłam niepotrzebnie z domu, aby nie dawać sąsiadom powodów do plotek. Wrócił.
Powiedział, że najpierw musimy znaleźć pracę, a potem się pobierzemy. Razem przeprowadziliśmy się do dużego miasta. Pół roku później, kiedy już oboje pracowaliśmy na stałe, zaczął mówić o kredycie na mieszkanie.
Nie jestem głupia, rozumiem, że jeśli kredyt hipoteczny jest sporządzony jest przed ślubem, to po rozwodzie mieszkanie nie jest dzielone. Maksymalnie pozwoli tam żyć naszym dzieciom i mnie, ale i tak nie będę miała w nim udziału.
– Najpierw się pobierzmy. Chcę, żeby mieszkanie było nasze wspólne. Będziemy jedną rodziną. Nie zamierzam się z Tobą rozwodzić.
– Nie, ja tak zdecydowałem. Najpierw kredyt hipoteczny. Będziemy mieli gdzie się podziać po ślubie. To będzie nasz dom, nie myślę o rozwodzie. Po prostu tak będzie lepiej.
Oczywiście domyślam się, że jego mama go do tego namówiła. Nigdy mnie nie lubiła. Jego rodzina nie jest bogata, ale matka zebrała pewną kwotę na pierwszą ratę. Ja jestem tylko śmieciem w jej oczach.
Nie znałam jego ojca, on zresztą też, jego matka żyje źle, na wsi, wychowuje dwie przyrodnie siostry Nikodema. Pracuje jako sanitariuszka w przychodni. Ma jedynego syna i zrobi dla niego wszystko.
Jego decyzja mnie obraziła. Chcę się pobrać, ale nie w ten sposób. Chcę być panią w SWOIM domu. Już myśli o rozwodzie? A może mnie uważa za oszustkę? Nie potrzebuję jego mieszkania. Ale jeśli tak mi nie ufa, dlaczego w ogóle bierze ślub?
To wszystko mu powiedziałam. Pokłóciliśmy się. Spakowałam rzeczy i pojechałam do akademika. Sama sobie zapłacę za pokój. Pracuję. Nigdy nie byłam utrzymanką, dorabiam od 14 roku życia, pomagam mamie we wszystkim.
Myślę, że to jego matka nas pokłóciła specjalnie. Zawsze plotła intrygi. Nikodem jest moim pierwszym i jedynym, kocham go. Nie zrobiłabym mu tego. Co to za rodzina, jeśli na takich warunkach? Nie dam się poniżać.
Nie wiem, jak to się skończy. Wczoraj przyszedł ale go nie wpuściłam. Jestem zbyt dumna. Zgodzicie się, że przegiął?