Zaprosiła mnie w gości koleżanka z pracy. Jest to niezwykle rzadkie zdarzenie. Kiedy masz 38 lat i jesteś singielką, dziewczyny widzą w tobie tylko konkurencję i nieszczególnie chcą pokazywać swoją przyjaciółkę mężom.
Oczywiście podejrzewałam, że będzie tam jakiś samotny mężczyzna, a moi przyjaciele bawią się w swatów, ale nie poszłam tam dla znajomości. Po prostu chciałam miło spędzić czas.
I oto jesteśmy przy stole. Pani domu proponuje spróbować swoich kulinarnych arcydzieł i opiekuje się gośćmi.
Ostatni przyszedł on.
Koleżanka – “Natalia, poznaj, to Norbert.”
Norbert – “Bardzo miło mi poznać!”
Ja – “Wzajemnie!”
Norbert był wyraźnie zdezorientowany. Jego policzki płonęły na pulchnej twarzy. Puszysty, z niedoprasowaną koszulą i przesadzonymi perfumami był dość słodki, ale wszystko zdradzało kawalerskie życie. Najwyraźniej garnitur nie był często noszony. Wyglądał na skrępowanego.
Kiedy usiadł, najpierw wszystkie pytania posypały się w jego kierunku. Przyjaciele próbowali mu pomóc i dać szansę pokazania się w lepszym świetle. Mąż dziewczyny pod każdym względem naprowadzał na rozmowę o tym, jakim jest dobrym facetem.
Potem przeszli na mnie i chcąc nie chcąc, pogadaliśmy trochę.
W naszej grupie była jeszcze jedna zaproszona para. Oboje byli w drogich ubraniach, ale kobietę zdradzało zaniedbanie. Chwaliła się drogimi zakupami i kosmetykami. Zachowywała się arogancko, był z nią równie arogancki mąż.
Całym swoim wyglądem i postawą pokazywał swoją wyższość nad innymi mężczyznami. Żarty z sarkazmem i przechwalanie się. W przeciwieństwie do żony wyglądał bardzo dobrze i był pewny siebie.
Ewidentnie uprawiał sport – świetna sylwetka i brak piwnego brzucha. Garnitur był dla niego zwyczajem. Zadbana fryzura. Był nieodparty i wiedział o tym.
Pięknie prawił komplementy wszystkim obecnym kobietom i był szarmancki.
Czas mijał bardzo szybko i już mieliśmy wynieść ciasto. Goście pomogli sprzątnąć brudne naczynia ze stołu, aby przygotować talerze deserowe.
W pewnym momencie zostaliśmy sami z aroganckim mężczyzną. I jakby przypadkowo powiedział, że “nie wahaj się, jeśli potrzebujesz pomocy, zadzwoń. Bez męża kobiecie może być trudno”. I wyciągnął wizytówkę.
Oczywiście… jak wielkodusznie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, do czego zmierzają te wszystkie wizytówki. Odwróciłam się, powiedziałam, że sama sobie ze wszystkim radzę i szybko udałam się do innego pokoju, do pozostałych.
W tym momencie jego żona weszła do pokoju. Jej mina nie wróżyła dobrze, wydaje się, że nie zdążył ukryć wizytówki, a ona zrozumiała, co się stało.
Przy stole była teraz ponura i cicha. Po spróbowaniu ciasta szybko zaczęli się zbierać.
Wydaje mi się, że już na dobre potwierdziłam swój status porywacza cudzych mężów.
Pół godziny później zacząłem też wracać do domu i oczywiście niezdarny mężczyzna natychmiast zaproponował, że mnie odprowadzi. Fraza najwyraźniej została wyuczona wcześniej.
Zgodziłam się, ale na ulicy powiedziałam mu, że nie szukam związku, a nasi bawią się w swatów. Nie chciałam się z nim spotykać z litości.
Wchodząc do domu usłyszałam telefon komórkowy.
– Jesteś w domu? Jakoś myślałem, że będziesz sama. Norbert ewidentnie nie jest w twoim typie. Czy znajdziesz czas na spotkanie?
Drżała mi ręka. Rozłączyłam się. Jak oni mogą?!
Ze słuchawki usłyszałam głos męża koleżanki.