Pewnego ranka, po kolejnej nieprzespanej nocy, Weronika obudziła się z myślą: „Może mimo wszystko powinnan zrobić test DNA i się uspokoić?„.
Żyła z tą myślą przez tyle lat i w głębi duszy tak bardzo chciała, żeby wynik był negatywny. Dziwne?
Wszystko zaczęło się od tego, że na polecenie rodziców musiała urodzić to dziecko w wieku 18 lat, wychodząc za mąż za mężczyznę, którego nie kochała. Jej rodzice zorganizowali poszukiwania mężczyzny, z którym zaszła w ciążę. Znaleźli go. Zmusili ją do małżeństwa, co sprawiło, że jej życie stało się strasznym obrazem braku miłości, a było obrazem napiętych relacji, a czasem nawet nienawiści. Małżeństwo, podobnie jak ciąża, było niechciane, a każdy dzień jej życia kojarzył się z koszmarem.
Weronika i jej mąż w czasie swojego małżeńskiego życia zdążyli się do siebie przyzwyczaić, ale o miłości między nimi nie było mowy.
Dziewczynka urodziła się chora, co okazało się podwójnym obciążeniem. Jej matka od razu zauważyła brak zarówno zewnętrznego podobieństwa, jak i charakteru. Córka nie była podobna ani do matki, ani do domniemanego ojca. Ale co mogła zrobić – żyła, pracowała i zapewniała córce wychowanie.
Gdy dorastała, relacje między Weroniką a jej córką trudno było nazwać ciepłymi. Córka awanturowała się z nią, wywoływała skandale, a czasem nawet walczyła. Jej matka czuła się tak, jakby podmieniono ją na oddziale położniczym lub omyłkowo umieszczono w niej cudze dziecko. Tuż przed śmiercią jej mąż zapytał Weronikę: „Czy to na pewno nasza córka?”. A potem jego słowa wbiły się głęboko w jej serce i zastanawiała się.
Od tego czasu prześladuje ją myśl o zrobieniu DNA.
A jeśli tak było naprawdę? A jeśli jej zachowanie nie było usprawiedliwione tym, że matka nigdy jej nie kochała i nie potrafiła dać ciepła niechcianemu dziecku?
I tak, żyjąc w ciągłym zwątpieniu, matka nawet raz zdecydowała się na wizytę u psychologa, pamiętając oczywiście, by powiedzieć, że nie mogła urodzić tak złej córki.
Psycholog potrząsnęła głową. Przez chwilę wydawało się, że nawet wstydzi się słuchać tej spowiedzi.
– Czy Pani w ogóle wie, co Pani mówi? Jak można tak traktować dziecko, nawet jeśli nie było Pani? Czasami matka biologiczna nic nie znaczy. Nie można nazwać pełnoprawnym rodzicem kobiety, która właśnie urodziła dziecko.
– Ja to wszystko rozumiem, ale moje dziecko zachowuje się jak obce. Nigdy nie widziałam u niej czułości czy miłości, tylko złość, agresję, ciągłe ataki.
– Jest to konsekwencja Pani stosunku do niej. Nie chciała Pani dziecka, może ona tego w ogóle nie wybaczy… A na starość nie będzie miał kto Pani podać szklanki wody. Proszę się zastanowić…
– Nie jestem wystarczająco stara, by o tym myśleć. Ale nie chcę też niekochanej córki innego mężczyzny.
Weronika nie znalazła nigdzie wsparcia. Nawet gdy mówiła szczerze do swojej przyjaciółki, spotkała się z niezrozumieniem.
– Nie masz sumienia – powiedziała. – Jak możesz w ogóle myśleć o takich rzeczach? Jakie to ma znaczenie, czy dziecko jest Twoje, czy nie? Żyłaś z nią przez lata, a teraz postanowiłaś pozbyć się jej za pomocą testu?
– Nikt mnie nie rozumie – westchnęła Weronika i potrząsnęła głową. – Do kogokolwiek pójdę, każdy wbija mi nóż w plecy. Jak mogę żyć z myślą, że mogła zostać podmieniona w szpitalu? Po co mi obcy człowiek?
Ludzie rzucali na nią osądzające spojrzenia, gdy mówiła komukolwiek o swoim problemie. Nie wiedziała, kogo ma wtedy słuchać.
W jej sercu i duszy walczyły dwa żywioły – anioł, który błagał ją, by robiła to, co chce i by zaakceptowała to, jeśli wynik będzie pozytywny. I diabeł, który w pełni potwierdzał wszystkie jej pragnienia o porzuceniu dziecka. Nikt nie mógł zrozumieć tej kobiety, oprócz niej samej.
Czas mijał, córka dorosła, wyprowadziła się z domu i wyszła za mąż. Od tego momentu stosunki między nimi stały się jeszcze gorsze.
Córka urodziła wnuczkę i cały czas próbowała wyciągnąć do matki rękę po wsparcie, ale jej matka ciągle ich odpychała, przekonana, że to obcy. Uważała, że nie musi im w żaden sposób pomagać.
W ten sposób nieczuła matka została sama, a w pewnym momencie zrozumiała, że nie sprawdziła się jako małżonka, matka czy szczęśliwa kobieta.
Nikomu nie oddała swojej miłości, a wszystko to miało taką cenę.
I tak pewnego dnia, po obejrzeniu kolejnego programu o podmienionych w szpitalu dzieciach, kobieta w końcu zdecydowała: „Muszę to zrobić.”
Teraz kobieta chce, bardziej niż czegokolwiek innego, zobaczyć wynik testu. Chce móc wreszcie powiedzieć:
– Czułam, że jesteś obca. Zostałaś podmieniona i nie chcę takiej złej córki.
Nie wiem, co chciałaby usłyszeć w odpowiedzi, ale już jej nie zależy. Lata oszczędziły jej jednej niechcianej udręki – niekochanego męża, a teraz może ten test oszczędzi jej córki, której nie chce…