Nie jestem tynkarzem, ani malarzem.

I nie jestem budowlańcem, nie projektantem, nie krawcową… Pracuję jako nauczycielka, ale tak się składa, że nauczycielka jest taką magiczną ciocią, która jest fachowcem od wszystkiego.

Idealnie.

Ale ja nie jestem ideałem. A kiedy dostaję propozycję wykonania pracy, której nie wykonam na „zadowalającym poziomie”, nie przyjmuję jej.

To właśnie powiedziałam dziś mojemu szefowi, który potrzebuje pilnie znaleźć pomoc do prostych prac remontowych.

Nie będę tynkowała pęknięć i łatała dziur. Zatrudnijcie fachowców.

– Ty masz męża!

– To dobra uwaga. Ale teraz, w okresie samoizolacji, nie kiwnie nawet palcem.

– A może zapytaj rodziców swoich uczniów?

Zapytałabym, ale mam klasę maturalną i ich rodzice już myślą o studiach dla swoich pociech, a ja jeszcze nie rekrutowałam nowych.

– Znajdź kogoś. W Twojej klasie jest pielęgniarka z córką bez pracy… Nie chodzi mi o to, by ktoś tylko jednorazowo pomógł, chodzi mi o zatrudnienie… Chcę dać możliwość zarobić.

Nie wydaje mi się, abym dogadała się z kierownictwem. Może to tylko ja nie rozumiem. Próbują mnie przekonać, że jestem złym pracownikiem, bo nie chcę wykonywać swojej pracy. Tylko, ja nie sądzę, żeby to była moja praca.

Życzę wszystkim miłego dnia.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Nie jestem tynkarzem, ani malarzem.