Nie wiem nic o moim synu i nie chcę wiedzieć!

Niesamowite! A jak długo nie utrzymujecie kontaktu? – zadaję pytanie sąsiadce, czując mrowienie w sercu.

– Prawie sześć lat. Wziął za żonę niesamowicie piękną dziewczynę. Na początku było dobrze. Dzwoniłam do niego raz na kilka dni, a on był ciągle zajęty, cały czas się spieszył. Potem przyszły jego urodziny. Wybrałam prezent, tort i postanowiłam go odwiedzić. A potem… – starsza pani zamilkła i wbiła gdzieś wzrok.

– Co się stało? – pytam.

– Jego żona dała do zrozumienia, że nie bardzo chcą mnie widzieć. Patrzyłam na Władka, a syn nie miał nic przeciwko jej słowom. Zostawiłam ciasto na korytarzu i wyszłam. Po tym nie kontaktujemy się…

I przez sześć lat nie odezwał się? – nie wierzyłam w to, co się stało.

– Nie. Chociaż kiedyś do niego zadzwoniłam. Właśnie wystawiłam swoje 3 – pokojowe mieszkanie na sprzedaż. Władek i ja byliśmy wpisani jako właściciele tego mieszkania. Poprosiłam syna, aby uczestniczył w transakcji. Na początku nie chciał, ale w końcu go namówiłam, podpisał wszystkie papiery, dałam mu jego część pieniędzy i tyle…

Jak się teraz układa Twoje życie? – pytam ciągle zdziwiona.

– Po prostu pięknie! Mąż, Tata Władka, porzucił mnie, gdy mój syn miał dziesięć lat. Zdecydowałam, że straciłam w życiu szansę na miłość, chciałam żyć dla mojego syna. Nie chciałam nikogo szukać. Żyliśmy dobrze z synem, nie kłóciliśmy się. Na czwartym roku studiów syn zaczął mieszkać w wynajętym mieszkaniu z przyjaciółmi, mniej się z nim komunikowałam, ale byłam szczęśliwa dzięki niemu. Od czasu do czasu dzwoniłam, interesowałam się jego sprawami, oferowałam pomoc… a od czasu, kiedy pobrał się z tą dziewczyną, kontakt zanikł. Prawdę mówiąc, boli mnie to, ale staram się jakoś trzymać…

– W ogóle się nie widujecie? – nie mogę się uspokoić.

– Kilka razy telefonował. Odpowiedziałam, że nie mogę rozmawiać, że nie mam wystarczająco dużo czasu. I to prawda. Mieszkam teraz w nowym domu, to kawalerka. Zarówno mieszkanie, jak i okolica bardzo mi się podobają. Kupiłam małego psa, spaceruję z właścicielami innych psów, uczestniczymy w wystawach. Mam wielu przyjaciół, dla których znajduję czas na spotkanie. Ale mój syn nie znajduje go dla mnie… około pół roku temu widziałam go w sklepie z żoną. Była w ciąży, zaraz miała urodzić. Prawdopodobnie już zostałam babcią.

– Nie jesteś ciekawa, czy ma syna, czy córkę?

– Jestem, ale nie będę ich wypytywać. Władek powinien mi powiedzieć. Nie zechciał, więc i tak zostanie.

Czułam niesamowicie współczucie zarówno w stosunku do syna tej kobiety, jak i jej samej. Może po prostu czują się teraz nieswojo, aby jak gdyby nigdy nic ponownie nawiązać kontakt? Jak myślicie? Czy tacy bliscy są w ogóle potrzebni?

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Nie wiem nic o moim synu i nie chcę wiedzieć!