Mój mąż i ja niedawno przeprowadziliśmy się do swojego mieszkania, które kupiliśmy dzięki zaciągnięciu kredytu hipotecznego. Wcześniej mieszkaliśmy z jego matką, a moją teściową – Bożeną Kownacką.
Nie było mi łatwo z nią żyć pod jednym dachem przez te 1, 5 roku – w końcu nie bez powodu mówią, że dwie gospodynie w jednym domu nigdy się nie dogadają. Tak też było w naszym przypadku, ledwo udawało nam się dochodzić do jakiś kompromisów. Teściowa nieustannie kwestionowała i krytykowała wszelkie moje ruchy i działania wykonywane w jej mieszkaniu. Wszystko, co wychodziło spod moich rąk, było według niej złe i niedobre.
– Kryśka, idź szybko i przynieś mi śniadanie do łóżka. Co z Ciebie za gospodyni, że muszę Ci ciągle przypominać o kawie i papierosie dla mnie dla lepszego przebudzenia? Hańba – oburzała się teściowa, wierząc, że jestem jej coś winna, mieszkając w jej domu.
– Krysiu, kochanie, dlaczego nie sprawdziłaś mojego chłopca? W końcu poszedł do pracy w zwykłych skarpetkach, a ja co Ci powiedziałam? Żeby odziać go wełnianymi ubraniami, które zrobiłam na drutach.
Można się domyślić, że była dość marudna i wybredna, a kiedy mój mąż i ja w końcu przeprowadziliśmy się do wspólnego mieszkania, moja radość nie miała końca – w końcu zakończyły się stałe docinki teściowej wypowiadane pod moim adresem.
Jak się jednak okazało, moja radość nie potrwała długo. Teściowa praktyczni przeniosła się do nas i u nas żyła, a to dlatego, że:
– Jak ja mam teraz żyć? Przyzwyczaiłam się już do Was, cały czas byliśmy razem, a teraz osobno. Możecie to sobie wyobrazić? Robię zakupy w sklepie a teraz wszystko drogie, a jak razem mieszkaliśmy, to tego tak nie widziałam, kiedy Wy płaciliście za jedzenie. Jest mi teraz trudno. To co, będziemy razem mieszkać? – zapytała naiwnie teściowa.
– Przepraszam Cię, droga matko męża, ale żyłam już z Tobą pod jednym dachem i nie planuję już tego powtarzać. Chyba zatem rozumiesz, jaka jest odpowiedź ?
– Nie, nie rozumiem i wiesz, droga synowo, nie chcę tego rozumieć. To też mieszkanie mojego syna, więc to nie Ty decydujesz, jasne ? – Teściowa mówiąc to spojrzała z ukosa na swojego syna, szukając wsparcia przynajmniej w jego oczach, ale on stał tylko jak zamurowany, stracił język w gębie i wzruszył ramionami.
W rezultacie mąż dał wolną rękę swojej matce, a ta szybko przetransportowała do nas część swoich rzeczy. Jak powiedziała sama Bożena:
– Będę u was żyć, ale czasem zostawać u siebie, kiedy przyjadą do mnie koleżanki.
No dobra, zgodziłam się, bo nasze mieszkanie jest duże, a jej nie. Zasady dyktować miałam jednak ja, a nie teściowa.
Na początku jeszcze myślałam, że będzie z tego jakaś korzyść, ponieważ rośnie nam mały chłopie. Ja zakończyłam już urlop macierzyński, ale w przedszkolu jeszcze nie było miejsca dla mojego dziecka, dlatego to teściowa teraz siedziała z nim cały dzień.
Tylko raz bardzo tego pożałowałem i nigdy więcej nie zamierzałam już zostawiać syna pod opieką tej kobiety.
Wszystko wydarzyło się w pewnien piątkowy wieczór. Mąż był w pracy, a ja akurat wcześniej wróciłam do domu, w którym zastałam tylko synka.
Nie mogłam zrozumieć, gdzie podziewa się Bożena ? W domu panował kompletny bałagan, przez co od razu zdałem sobie sprawę, że dziecko jest już samo w domu przez dłuższą chwilę – nie miało nic do roboty, więc zaczęło bałaganić swoimi zabawkami i innymi rzeczami znajdującymi się w domu.
– Adaś, a gdzie babcia? Dlaczego jesteś sam? Jak długo jej nie ma ? Dlaczego okno jest szeroko otwarte?
Syn nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie smutnymi oczami. Dzwoniłam do teściowej, ale ona nie odbierała telefonu, więc szybko zadzwoniłam do męża:
– Gdzie jest Twoja matka? Wróciłam do domu, a nasz syn był w nim sam i to nie przez pół godziny czy godzinę, a znacznie dłużej. wiesz, co się dzieje?
– O co Ci chodzi Kryśka, mama dzwoniła do mnie cztery godziny temu, powiedziała, że Adaś śpi, więc wychodzi do sklepu po papierosy. Jeszcze nie przyszła?
– Nie, nie przyszła – w myślach zaczęłam wyzywać męża, a serce biło mi tak, że jego uderzenia dudniłym mi w gardle.
Pół godziny później wróciła teściowa:
– Czemu dzisiaj wcześniej wróciłaś z pracy, Krysiu ?
– A Ty czemu tak późno? Jak mogłaś zostawić dziecko samo na pięć godzin !? – zdziwiłam się.
– Pięć godzin? Oj, a myślałam, że Adaś sobie jeszcze śpi. Byłam u wasze sąsiadki, grałam z nią w karty i najwyraźniej straciłam rachubę czasu – Mówiła to w otoczeniu papierosowego dymu, który przyniosła razem ze sobą do domu.
Zadzwoniłam do męża i powiedziałam w obecności teściowej:
– Nie ufam już Twojej mamie, nigdy więcej nie zaufam babci mojego dziecka ! Jego zdrowie jest dla mnie ważniejsze niż jej papierosy – spojrzałam wypomnie na Bożenę, po czym wzięłam i wystawiła, jej rzeczy za próg, wskazując teściowej palcem na drzwi.