Od razu wyczułam, że coś jest nie tak z tym „idealnym” planem. Jednak mój mąż nie dał się przekonać. Wciąż tylko głowił się, jak mogę być tak nieufna.
Wszystko zaczęło się od tego, że moja teściowa kupiła synowi, czyli mojemu mężowi, mieszkanie. Długo obiecywała, aż w końcu dostał do niego klucze.
Na miesiąc przed zawarciem umowy kazała nam się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania, żebyśmy nie musieli płacić dodatkowego czynszu. Poprosiłam męża, byśmy jednak zostali, ale on się nie zgodził.
– Wszystko będzie dobrze! – zapewniał mnie.
Zabraliśmy nasze rzeczy do domu moich rodziców, by zamieszkać z nimi przez miesiąc. Co jakiś czas dzwoniła mama męża i opowiadała, jak przebiega sprawa kupna mieszkania.
– Czy nie boisz się, że Twoi rodzice prędzej czy później nas wyeksmitują? – zaczęłam mieć wątpliwości.
– Znam ich, oni tak nie robią – zapewnił mnie mężczyzna.
Ale oni…
Kiedy mój mąż otrzymał klucze do nowego mieszkania, byliśmy już w trakcie przeprowadzki. Wszystkie nasze rzeczy były na miejscu. Musieliśmy się tylko wprowadzić. Jednak dzień wcześniej zadzwoniła do nas teściowa i powiedziała:
– Zastanawialiśmy się i zdecydowaliśmy, że będziemy wynajmować nowe mieszkanie. Nie podobają nam się Wasze wzajemne relacje – powiedziała, głośno chrząkając.
Spojrzałam na męża z rozbawieniem. A kobieta kontynuowała:
– Synu, zgadzasz się na wszystkie jej sztuczki! Jakie jest Twoje miejsce w tej rodzinie?
Wzruszyłam się. Przez wszystkie lata wspólnego życia nigdy nie doszło między nami do dużej kłótni. Wszystkie decyzje były podejmowane wspólnie, a niektóre z nich były podejmowane wyłącznie przez męża. Takie, jak na przykład, decyzja o przeprowadzce. Okazało się jednak, że w naszej rodzinie nie pełnił takiej roli!
Skąd rodzice męża mieli te informacje? Mieszkaliśmy sami. Nie widywaliśmy się często.
W sumie oszukali nas co do mieszkania. Na pytanie, dlaczego musieli nas wyprosić, nie udzielili odpowiedzi, a moja głowa nie potrafi ułożyć puzzli o sensie ich działań.
A najbardziej ekscytująca rzecz? Fakt, że matka męża sama podejmuje wszystkie decyzje. Teść słucha i potakuje, czasem tylko próbuje wtrącić coś od siebie. Moja teściowa często narzekała: „składam wniosek o separację”, a tydzień później „wszystko jest w porządku”. I tak dalej. To zdecydowanie nie Ci ludzie powinni nas uczyć o życiu rodzinnym.
Ponownie obiecali nam mieszkanie, ale za rok. Na razie jest to „okres próbny” dla naszego związku. Aby zamieszkać w tym mieszkaniu, musimy pokazać im, że jesteśmy idealną rodziną.
Mój mąż od razu powiedział mi, co o nich myśli, a ja nie chcę ponownie ufać w ich obietnice. Już wystarczająco wiele straciliśmy. Teraz nie stać nas, by zapłacić kaucję w postaci dwumiesięcznego czynszu, a wynajmowanie bez umowy jest ryzykowne, mamy dziecko.
Postanowiliśmy przenieść się do innego miasta. W stolicy jest dla nas za drogo. Rozpoczyna się ważny rok.
Zapraszamy do obejrzenia filmu