Od ukończenia szkoły minęło czterdzieści lat. Otrzymałam zaproszenie na spotkanie klasowe i postanowiłam pojechać. Nie wiem czego się spodziewałam, ale czterdzieści minut później pożegnałam się i wróciłam do domu. Jednak czas zmienia ludzi. Och, jak bardzo zmienia…
Ucieszyłam się widząc koleżanki z przeszłości szkolnej. Z jedną nawet chodziłyśmy razem do przedszkola, szkoły i na studia, tylko wybrałyśmy różne wydziały.
Lena była prawdziwą pięknością w klasie. Wszyscy chłopcy zwracali na nią uwagę. Była bardzo popularna, dobrze się uczyła i marzyła o zostaniu naukowcem.
Szkoła się skończyła i każdy wyjechał w swoją stronę, tylko z Leną trafiłyśmy do tego samego uniwersytetu. Później miałyśmy sporo nauki, więc nie rozmawiałyśmy często. A potem czas mijał, pojawił się mój mąż, potem też dzieci i tak przeleciało prawie 40 lat. Nie powiedziałabym, że bardzo za nią tęskniłam, ale wszystkie nasze spotkania wspominałam ciepło.
A potem ktoś ze szkoły zadzwonił do mnie i zaprosił na spotkanie. Dowiedziałam się, że Lena też przyjdzie, dlatego zdecydowałam się wziąć w nim udział. Umówiliśmy się w centrum kawiarni, trochę się spóźniłam, moi znajomi już tam byli.
Kiedy ich zobaczyłam, z początku nawet ich nie rozpoznałam. A Lena? Szczupła blondynka zamieniła się w otyłą kobietę o ciemnych włosach, która wygląda na 70 lat.
Jej charakter wciąż pozostawał taki sam, zmienił się jedynie wygląd. Kiedy zapytałam ją, czy spełniły się jej marzenia i jak potoczyło się jej życie, szczerze powiedziała, że od dwudziestu lat była kochanką żonatego mężczyzny.
– Obiecał zostawić żonę, ale potem nie mógł, bo dzieci były małe, a potem dojrzewały, a jeszcze potem miał inną, młodszą. I tak skończyłam czterdzieści trzy lata i nikt mnie już nie potrzebował. Nie mam normalnej pracy, ani życia osobistego.
Lena zaczęła opowiadać, ale każdy temat, jaki poruszała w jej ustach brzmiał na szary i ponury. Na koniec zapytała co u mnie, a ja nie chciałam mówić, że wszystko jest w porządku, by byłoby jej przykro. Mój mężczyzna był dobry i przystojny, dzieci były już zamężne, a wnuki mnie kochały!
Siedziałam tam przez pół godziny, co wydawało się wiecznością i wyszłam. Czas zmienia ludzi i okazuje się, że nie mamy z nimi już nic wspólnego. Absolutnie nie byłam zainteresowana, aby spędzić z nimi więcej czasu.
Ktoś mi powie, że niepotrzebnie szłam, ale skąd mogłam wiedzieć, że tak będzie? Zresztą, może oni pomyśleli to samo o mnie?