Mój drogi małżonek nie lubi odpoczywać. Oczywiście, odpoczywa, ale w domu na kanapie, a ja lubię podróżować. Jesteśmy małżeństwem od 6 lat i przez ten czas nigdy ze mną nigdzie nie pojechał. A jego siostra cieszy się, gdy zaczynam się gdzieś pakować.
Mój mąż wciąż jest zazdrosny. Nigdy nie dałam mu powodu do zazdrości, ale on i jego mama zawsze narzucają mi szwagierkę. Mówią, że na wakacjach będzie mnie pilnować, żebym czegoś nie zrobiła. Oczywiście mąż bierze na siebie wszystkie koszty. Gdy tylko planuję podróż, moja teściowa odwiedza nas i na wszelkie sposoby sugeruje mężowi, że jej córka musi pojechać ze mną. Pewnego dnia, kiedy sprzeciwiłam się i powiedziałam mężowi, że nie pojadę z nią, natychmiast zaczął mówić, że wyjeżdżam zapewne z jakiegoś powodu.
Myślę, że jego mama się do tego przyczyniła. Może on sam wcale tak nie myśli.
Jechaliśmy tam, gdzie wszystko było uwzględnione w cenie. A kiedy dotarłyśmy, Ola zaczęła zachowywać się jak najbardziej wyuzdana dziewczyna na świecie. Upijała się, nie przychodziła na noc. A na wieczornym pokazie wyszła na stół w szpilkach i krótkiej spódniczce, aranżując gorący taniec. Wstydziłam się wyjść z pokoju następnego dnia. Wydawało mi się, że wszyscy patrzą na mnie i myślą, że jestem taka sama jak moja szwagierka.
A kiedy wróciłam do domu, dowiedziałam się, że to ja tańczyłam półnaga na stole. Ola tak wszystko przedstawiła całej rodzinie. A ona odpoczywała jak zakonnica, nigdzie nie wychodziła. Dobrze, że mój mąż zna swoją siostrę i jej nie uwierzył. Ale nie przestał wysyłać jej ze mną na wakacje jako przyzwoitki.
Z mojej historii może wynikać, że uwiesiłam się szyi męża. Ale tak nie jest, co roku odkładam pieniądze z wypłaty. Kiedyś, gdy byłam młoda, marzyłam o podróżach. A teraz mogę sobie na to pozwolić i, więc odpoczywam nad morzem w każde wakacje.
Wszystkie wycieczki ze szwagierką były takie same, zawsze chodziła i prowokowała, a potem to ja byłam tą najgorszą.
Ale to był odpoczynek od odpoczynku. Zaszłam w ciążę, urodziłam i karmiłam dziecko do 2,5 roku życia.
Olga też urodziła, ale pół roku później.
Oczywiście w tym czasie nigdzie nie pojechałam, ponieważ nie chciałam ciągnąć za sobą dziecka.
W tym roku jeszcze nic nie planowałam. Niedawno zadzwoniła moja babcia, której nie widziałam od dłuższego czasu, ponieważ rodzice się rozwiedli. Ojciec wraz ze swoją matką zamieszkali w Przemyślu. Minęło dużo czasu od tego momentu, a teraz jest już stara i chciała poznać swoją wnuczkę.
Wraz z córką zaczęłam zbierać się do drogi, dziewczynka jeszcze nie rozumiała, kim jest babcia, ale naprawdę czekała na to spotkanie. Mąż powiedział, żebym zabrała Olę z dzieckiem. Pieniądze na jej podróż zostały ponownie przeznaczone z naszego budżetu. Próbowałam odwieść dziewczynę, powiedziałam, że to moja babcia, żę to nie będzie interesująca podróż. Na co szwagierka powiedziała, że nie jest głupia, aby odmówić sobie podróży na drugi koniec Polski, i to za darmo.
Szwagierka powiedziała mi, że i tak będę cały czas z babcią, więc będę doglądać przy okazji jej dziecka, gdy będę spacerować ze swoim. W końcu tyle czasu siedziała na urlopie macierzyńskim, więc teraz nadszedł czas, aby pójść na całość.
Pomyślałam sobie, że odpocznie sobie jak nigdy, miałam plan.
W wyznaczonym dniu załadowałyśmy wszystkie rzeczy do samochodu i wyruszyłyśmy w podróż. I pojechałyśmy w kierunku województwa podkarpackiego, ale nie do Przemyśla, a do małej wioski, w której mieszkała moja druga babcia. Prawie nie ma tam cywilizacji. Autobusy nie kursują do sąsiedniej wioski, a dworzec kolejowy jest bardzo daleko. W sumie w tej wiosce jest około 6 domów, pozostałe domy zajmują sadownicy i letnicy. Ostrzegałam, że jedziemy do babci, a do której – nie ma znaczenia.
Gdy przyjechałyśmy pod dom babci, oczy Oli wyszły z orbit. Zapytała, Co to za chałupa i czy tu trzeba będzie mieszkać. Schowałam kluczyki do samochodu, żeby szwagierka nie odjechała bez nas i poszłam do domu. Po drodze powiedziałam Oli, że mieszka tu najlepsza babcia na świecie.
Ola dziwiła się, że to nie Przemyśl. A ja jej odpowiedziałam, że się tam nie wybieram, kto jej o tym powiedział. Przypomniałam jej też, jak namawiałam ją przed podróżą, żeby się tutaj nie wybierała. Powiedziałam, że trzeba będzie tu mieszkać przez dwa tygodnie i że babcia ma zasadę – kto pracuje, ten je!
Spojrzałam na zawartość walizki szwagierki i pomyślałam, że będzie to dla niej bardzo trudne, ponieważ zabrała ze sobą tylko sukienki i szpilki. A tu trzeba będzie harować w ogrodzie.
Wieczorem zadzwonił mąż, powiedział, że siostra już do niego zadzwoniła i powiedziała wszystko, ale co on mógł zrobić. Na autobus można pójść pieszo, cztery godziny, ale “pępek świata” jeszcze to rozważa. A kluczyki do samochodu próbowała mi ukraść, ale jej się udało. Babcia powiedziała, żeby popracowała, wtedy ją nakarmi, ale Ola nie ma zamiaru, więc siedzi głodna i zła.
Ale dzieci są szczęśliwe, wokół jest pełno świeżego powietrza i zwierzęta.
Od tego czasu szwagierka nigdzie się ze mną nie wybiera, nawet jeśli jej to proponują.