Chciałabym najpierw powiedzieć kilka słów o rodzinie mojego męża. Jego rodzice mieli trójkę dzieci – dwóch synów i córkę. Mój mąż był najmłodszy. Różnica pomiędzy siostrą wynosiła 9 lat, a pomiędzy bratem 13.
Kiedy planowaliśmy się pobrać, jego rodzice nie pracowali od kilku lat. Oczywiście spędzali dużo czasu na rozmowach z krewnymi i znajomymi.
Na mojego męża zwracali zawsze największą uwagę, ponieważ był najmłodszy. Można powiedzieć, że był nawet rozpieszczany. Nic zaskakującego, ale nie sądziłam, że wpłynie to w jakikolwiek sposób na naszą rodzinę.
Pomimo tego, że Olek już dorósł i zamierzał się ożenić, jego rodzice opiekowali się nim jak dzieckiem. Ciągle interesowali się jego sprawami i doradzali mu, jak zrobić najlepiej.
Znaleźli mu kręg przyjaciół i znajomych, a nawet idealną pannę młodą. Nie wstydzili się, że Olek się ze mną spotyka, a nawet zaczęliśmy już mieszkać razem. Wyjaśnili mu, że Marzena jest idealna we wszystkim, nawet próbowali go jej przedstawić.
Szczerze mówiąc, mi się to też nie podobało, więc nasze relacje z rodzicami męża nie układały się od początku. Pomimo tego, że pobraliśmy się, sytuacja niewiele zmieniła się na lepsze.
W zeszły weekend odwiedzili nas rodzice mojego męża. W takie dni staram się w ogóle nie pojawiać w domu, bo dobrze się to nie kończy. Matka i ojciec Olka udowadniają synowi, jak bardzo mylił się w wyborze żony. Nie przychodzą jako goście, a audytorzy! Na początku próbowałam wszystko uporządkować, kilka razy nawet wynajęłam panią do sprzątania przed ich wizytą, ale wszędzie zawsze znajdowali pewne wady, więc przestałam się tym przejmować. Spędzałam wtedy w domu jedynie noc.
Olek pobiegł wczoraj rano do pracy, a teściowa po raz pierwszy od wielu lat odezwała się do mnie z prośbą:
– Musimy dotrzeć na dworzec. Podwieziesz nas?
Cóż, nie jestem złym człowiekiem. Zaprosiłam wszystkich do samochodu i pojechaliśmy. Odjechaliśmy sto metrów od domu i słyszę od teścia:
– Jeździsz tak samo jak gotujesz. Chociaż nie wiem, czy nie gorzej…
Był w moim samochodzie w chwili gdy spełniam ich prośbę. Zatrzymałam się i poprosiłam o wyjście.
Oczywiście mój mąż nie był zbyt szczęśliwy. Usłyszał inną wersję od swojej rodziny, ale kiedy mu wszystko powiedziałam, od razu zadzwonił do swoich rodziców i poprosił, żeby więcej do nas nie przyjeżdżali. Okazało się, że kiedy nie było mnie w domu, zaprosili Marzenę na spotkanie z ich synem.
– Przychodzę do naszego mieszkania, w kuchni obca kobieta, a mama i tata tak słodko się do mnie uśmiechają. Czy możesz sobie wyobrazić? Zaprosili kogoś obcego do naszego domu na spotkanie. Poprosiłem ją o wyjście i nie chciałem z nimi rozmawiać. Dlatego odjechali dziś rano.