Pewnego razu otworzyłam drzwi, a na progu stał blady jak ściana sąsiad

Postanowiłam spędzić lato na wsi, w tym celu wynajęłam pół domu. Miałam uroczego psa, kundelka o imieniu Szarik. Wyróżniał się szczególną ciekawością, która nie pozwalała mu na chwilę zatrzymania się w jednym miejscu.

W drugiej połowie domu mieszkali jego właściciele, którzy mieli cenną i niezwykle rzadką rasę białego królika z różowym nosem o imieniu Bonifacy. Królik był ulubieńcem wszystkich, co jest absolutnie logiczne, ponieważ kosztował około 2 tysięcy złotych. Bonifacy nieustannie obdarzany był miłością i opieką – miał specjalną dietę, codzienną rutynę i systematyczne czesanie.

Królik wraz z klatką bardzo często był lokowany w ogrodzie, mój pies również lubił tam chodzić – mógł spędzać godziny na oglądaniu niezwykłego zwierzęcia. Kiedyś siedziałam na werandzie i piłam herbatę. Zobaczyłam, że mój piesek biegnie cały ubrudzony od głowy do ogona ze swoją ofiarą w zębach: martwego, brudnego, ale strasznie drogiego Bonifacego.

Nie wiedziałam, co zrobić! W mojej głowie pojawiła się szalona myśl o jego wartości, a także o tym, gdzie pożyczyć takie pieniądze na 10 lat. Zabrałam psu królika, umyłam go dobrze, wysuszyłam, uczesałam, zakradłam się do ogrodu sąsiadów, umieściłam go w klatce i włożyłam mu kapustę do ust. Usiadłam i czekałam, co wydarzy się dalej.

Siedziałem kilka godzin i czekałam. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Otworzyłam, a na progu stał blady jak ściana sąsiad z obłędem w oczach. Myślałam, że to moja ostatnia godzina życia!

A on mi taką historię opowiada:

– Mario, masz zdrowe serce serca? Wyobraź sobie – zmarł wczoraj nasz Bonifacy, pochowaliśmy go, że tak powiem, ze wszystkimi honorami w pobliżu bramy ogrodowej. Dziś wychodzę do ogrodu, a on znowu siedzi w klatce i zajada się kapustą!

Oceń artykuł
Twoja Strona
Pewnego razu otworzyłam drzwi, a na progu stał blady jak ściana sąsiad