„Pozwól jej pograć trochę dłużej” – jak nie mogłam pozbyć się cudzego dziecka, które mi podrzucono.

Po takich historiach będziecie bardzo ostrożni w przedstawianiu swoich dzieci innym – przyjaciołom, których nie jesteście pewni i dzieciom, których rodzin nie znacie osobiście. Czasami wydaje się, że ludzie nie chcą mieć własnych dzieci, a najchętniej by je gdzieś wysłali. Dzieje się tak pomimo tego, że sama mam dziecko i rozumiem, jak to jest.

Wprowadziliśmy się do nowego, wynajmowanego mieszkania, więc zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, jacy są sąsiedzi. Ale na drugi dzień zostałam zaczepiona na korytarzu przez kobietę w średnim wieku. Poznaliśmy się czysto przypadkowo, ale ona od razu wprosiła się do mojego domu.

To musiał być znak. Weszła prawie natychmiast, a przecież nie zaprosiłam jej, widziałam ją po raz pierwszy. W ciągu tych dwóch minut dowiedziała się, że mam siedmioletnią córkę i powiedziała mi, że ma młodszą siostrzenicę. Była częstym gościem, więc pojawiła się nadzieja, że dziewczyny się zaprzyjaźnią.

Nie wiedziałam jeszcze do jakiego stopnia. Następnego dnia, kiedy wróciłyśmy ze szkoły – zadzwonił dzwonek. Nieco niespodziewanie, no cóż, w porządku. Jakby czuwała aż wrócimy, za drzwiami stała sąsiadka z dziewczynką, jak się później okazało Natalką.

– Jesteś? Przyszłyśmy Cię odwiedzić – sąsiadka uśmiechnęła się tak radośnie, że można by pomyśleć, że nie widziałyśmy się od wieków. Byłam lekko zmieszana, ale nie od razu oprzytomniałam.

– A my dopiero co tu dotarłyśmy, chcemy trochę odpocząć, przebrać się…

– Nic nie szkodzi, Natalka posiedzi tu trochę, prawda, Natalko?

I przysięgam, zniknęła tak szybko, jakby wiatr zdmuchnął ją w ciągu sekundy!
Moja córka była naprawdę szczęśliwa. Dużo się przeprowadzałyśmy, więc nie miała wielu koleżanek na poza szkołą. Natalka miała prawie sześć lat, niewiele się różniła. Pomyślałam: „No dobra, co jest złego w odmawianiu dziecku zabawy? Pozwolę im się bawić. Czy to nie dobrze, że dziewczynki spędzą razem czas?”.

Dzieci bawiły się przez godzinę, a potem je nakarmiłam. Wstydziłam się iść do sąsiadki. Cóż, chyba niedługo tu będzie. Jest pewnie zajęta – tak sądziłam. O ósmej miałam już dość, więc zawołałam córkę.

– Zabierzmy teraz Natalkę do domu, dobrze? – ale właśnie wtedy moje dziecko zaczęło się denerwować. Postanowiłam pozwolić im jeszcze na godzinę zabawy. Myślicie, że w tym czasie ktoś się pojawił?

O dziewiątej uparcie dzwoniłam do drzwi sąsiadki.

– Och, to Ty? Dlaczego nie pozwolisz im jeszcze trochę się pobawić? Jeszcze nie jest późno – byłam po prostu oszołomiona, szczerze mówiąc. Moje usta zamarły w kilku słowach oburzenia, bo zupełnie się tego nie spodziewałam.

– Wiesz, idziemy teraz do łóżka. Spotkamy się następnym razem – prawie wybiegłam z tego mieszkania.

Ale to jeszcze nie koniec, nie… Następnego wieczoru znów zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, zamierzając natychmiast skłamać, że jestem zajęta, ale znowu zamarłam… W progu stała Natalka. Sama… Została mi podrzucona jak rzecz. Kto mógłby odmówić dziecku?

– Gdzie jest Twoja ciocia? – pytam biedne dziecko.

– Poszła do sklepu! – wskazała na windę.

To najszybszy bieg schodami jaki kiedykolwiek miałam! Złapałam ją prawie na rogu.

– Wychodzimy! Nie będzie nas w domu! Tydzień! Zabierz Natalkę, proszę!

Kobieta nie odezwała się ani słowem. Po cichu zabrała dziecko. Dzięki Bogu nigdy więcej ich nie widziałam. Ale wiecie co? Miałam wyrzuty sumienia. Fenomenalne jest to, że w sytuacji, w której nawet nie byłam brana pod uwagę, to ja czułam się winna. Ależ oczywiście! To dziecko, to nie jego wina. Poza tym, moja córka była na mnie bardzo zdenerwowana. Długo musiałam jej tłumaczyć, że traktują nas bezczelnie i mówić, że to nie powinno być dozwolone.

Niektórzy mogą powiedzieć, że nie ma w tym nic złego, ale to nie jest jedyna historia, kiedy dzieci stają się ciężarem, nawet jeśli nie jesteś złym człowiekiem. Wpuszczasz ich raz, wpuszczasz ich dwa razy, a potem proszą cię o nocleg. Nawet bliscy nie zawsze są zadowoleni z takich obowiązków.

Czy byliście w takich sytuacjach? Jak się zachowaliście? A może uważacie, że dzieci nigdy nie są przeszkodą, zwłaszcza że nie są odpowiedzialne za dorosłych? Napiszcie w komentarzach i polubcie historię, jeśli Wam się podobała.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
„Pozwól jej pograć trochę dłużej” – jak nie mogłam pozbyć się cudzego dziecka, które mi podrzucono.