Przez całe życie zawsze pomagałam wszystkim, zawsze byłam bardzo taktowna i miła. Uśmiechałam się do wszystkich, zawsze wszystkich słuchałam. A potem w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że to czyni mnie nieszczęśliwą i postanowiłam się zmienić.
Teraz opowiem o wszystkim bardziej szczegółowo. Wychowywała mnie tylko mama. To ona nauczyła mnie nie okazywać swoich prawdziwych emocji. Nauczyła mnie uśmiechać się i dziękować za prezent osobie, której zupełnie nie lubiłam. Często widziałam, jak bardzo zmęczona mama wyskakuje z łóżka i biegnie powitać nieoczekiwanych gości.
Mama nigdy nie odmówiła siedzenia z chorym dzieckiem swojej przyjaciółki. Zajmowała się angielskim z ogromną liczbą dzieci. Bezpłatnie. A znajomi brali to za pewnik. Widziałam, że ci ludzie po prostu używają mojej mamy, ale nie mogłam niczego zmienić.
Dorastałam tak jak moja mama: będąc niezawodną.
Po ukończeniu studiów dostałam pracę. Swoją pracę wykonywałam bardzo sumiennie. Pewnego dnia zlecono mi złożenie życzeń koledze z okazji jego urodzin. Zgodziłam się. Poświęciłam na to dużo czasu i wysiłku. A w odpowiedzi otrzymałam tylko przelotnie rzucone ” dziękuję „. A potem wszyscy przyzwyczaili się do tego, że to ja organizuję wszystkie rocznice i święta. Chociaż wszystko to zabierało mi niesamowitą ilość czasu i wysiłku.
Zawsze pomagałam moim koleżankom. Jedna z moich koleżanek poślizgnęła się zimą, upadła i złamała nogę.
Mieszkałam z nią przez cały miesiąc, opiekowałam się nią, przygotowywałam jedzenie, sprzątałam w jej mieszkaniu. A kiedy zepsuł mi się samochód, a ja spóźniłam się na ważne spotkanie i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, odmówiła mi pomocy: powiedziała, że jest bardzo zajęta.
Ale wykończył mnie mój chłopak. Stwierdzono u niego rzadką chorobę i musiał jeść o określonych godzinach określone produkty i do tego koniecznie ćwiczyć. Ja to wszystko robiłam: nie chciał sobie tym komplikować życia. A to, jak utrudniało mi to życie, nie interesowało go wcale. Nie miałam nic przeciwko, bo go kochałam. Ale kiedy postanowiłam się z nim skonsultować w sprawie nowych produktów w jego diecie, a on powiedział:
” Sama się dowiedz! “
Wtedy wzniosła się we mnie ogromna fala oburzenia: kto tego potrzebuje: ja czy on? Z jakiegoś powodu mój chłopak wziął moją pomoc za pewnik i nawet nie uważał za stosowne powiedzieć mi “ dziękuję “.
A potem przydarzyła mi się kolejna sytuacja, która całkowicie zmieniła moje życie. I stało się tak: moi przyjaciele zorganizowali imprezę na działce i mnie też zaprosili. Tyle, że godzina była jakaś dziwna: piąta po południu. Trochę za wcześnie jak na imprezę. Do domku przyjaciół pojechałam taksówką. Wchodzę na podwórko i nikogo tam nie ma. Już myślałam, że coś pomieszałam. A potem mój przyjaciel wyszedł z domu i powiedział: ” Póki jeszcze nie ma Natalki. Posprzątaj domek i przygotuj jedzenie! Jest w lodówce. A ja na razie pójdę po alkohol do sklepu! Wszyscy goście przyjadą o ósmej! “.
Po tych słowach mój przyjaciel wsiadł do samochodu i odjechał.
Po prostu zaniemówiłam z powodu takiej bezczelności: zostałam zaproszona w gości, ale musiałam to wszystko przygotować: ugotować jedzenie i posprzątać dom! To bezczelność! Zatrudniłam się jako sprzątaczka i kucharka?
Odwróciłam się i wyszłam stamtąd. Wezwałam taksówkę do miasta i odjechałam. W domu popłakałam się trochę, a potem uspokoiłam się, przemyślałam wszystko. I podjęłam decyzję: muszę się pilnie zmienić: przestać być pomocnym głupkiem. Mam dość! Po prostu wszyscy używają mnie jak rzeczy!
Od razu zrobiło mi się tak lekko na sercu. Zupełnie przestało mnie interesować to, co pomyślą o mnie inni ludzie. Zdjęłam z siebie ogromny ciężar odpowiedzialności i znacznie łatwiej mi było żyć. Odmówiłam nawet spędzania wszystkich wakacji w pracy. Nic złego się nie wydarzyło. Nikt mnie za to nie zabił. A mam mnóstwo czasu dla siebie. Z facetem, który w ogóle mnie nie doceniał, zerwałam. Zmieniłam też moje poglądy na temat przyjaźni. Okazało się, że nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół i przyjaciółek. Dobrze, że to zrozumiałam. Mama długo nie mogła przyzwyczaić się do mojego nowego sposobu bycia. Ale z czasem przyzwyczaiła się i zgodziła, że lepiej żyć w ten sposób. Może sama zacznie się zmieniać? Pożyjemy, zobaczymy.
Ale osobiście bardzo się cieszę, że się zmieniłam. I nie obchodzi mnie, że ktoś mnie nie lubi. Żyję i cieszę się życiem.
Myślisz, że mam rację?