– Och, żal mi Ciebie Zosiu. Zostałaś sama z trójką dzieci…
Zofia wcale nie chciała już wracać do wydarzeń z ostatnich lat. Przyjaciel Pawła wpadł jednak niespodziewanie i sam rozpoczął temat. Nie było szans by go spławić.
– Co mogę na to powiedzieć? Sam wiesz co się stało. – kobieta była ciekawa czy Marek widzi w jej oczach jak ciężko jest jej o tym rozmawiać – Mówiłam mu by nie jechał do tej pracy do Warszawy a on odpowiedział tylko – „To nie zajmie długo, pojadę tam i zarobię dla nas trochę pieniędzy.”. Teraz mija już czwarty rok od jego zniknięcia. Nie ma żadnych wieści, przepadł jak kamień w wodę.
– Straszna tragedia, nadal szuka go policja?
– Szukają, szukają ale to nie wystarcza. – odpowiedziała, nalewając Markowi herbaty do kubka – Pojechałam nawet do warszawy by zidentyfikować jakieś ciało. Na całe szczęście nie był to Paweł.
– Oj tak, Warszawa jest ogromna, bardzo łatwo się w niej zgubić pojedynczej osobie.
– Ja już swoje nad tym wypłakałam, brakuje mi już nawet łez. – Zofia wyjrzała zamyślona przez okno, wzdychając ciężko – Pewnie niedługo Karol wróci ze szkoły. Jest wspaniałym chłopcem. Ukończył szkołę z wyróżnieniem i dostał się na swój wymarzony uniwersytet. Tylko bardzo się boję puszczając go samego do Warszawy. Zabrała mi już męża, nie chcę oddawać jej też syna.
– Nie bój się Zosiu, wszystko będzie dobrze. Karol to świetny dzieciak. Bardzo rozsądny i inteligentny, poradzi sobie.
– Paweł wyjeżdżając powiedział – „Jadę zarobić na studia Karola” – a potem zaginął.
– Od razu zorientowałaś się, że Paweł zaginął?
– Nie, skąd. Na początku wydzwaniałam i wysłałam mu nawet trochę pieniędzy. – Zofii ciężko było wspominać o wydarzeniach sprzed kilku lat. Nadal ściskało jej się serce a w oczach pojawiały się łzy gdy wspominała o Pawle. W dodatku jej nadzieja na bezpieczny powrót męża stawała się coraz słabsza. Z początku myślała, że mąż odciął się od niej w związku z wyjazdem i z brakiem czasu. Zaginięcie na policje zgłosiła dopiero po miesiącu. Długo miała nadzieję, że odezwie się sam.
– Policja ciągle spisuje tylko raporty ale wcale nie próbują działać. – westchnął Marek.
– Wszystko przez to zwolnienie z pracy. Jakby jej wtedy nie stracił to nadal byłby tu z nami.
– Tak właściwie dlaczego go zwolnili? – zapytał mężczyzna
Zofia nalała sobie herbaty wspominając rozmowę z przyjaciółką, której mąż pracował na tej samej małej farmie co Paweł.
Mężczyzna był kierowcą ciągnika, który posuł się w samym środku pracy. Właściciel zaproponował by zmienił maszynę i kontynuował pracę do czasu aż uda się naprawić pojazd. Nie było jednak żadnego wolnego ciągnika więc Paweł został zmuszony przez właściciela by jeździł uszkodzonym, a to groziło poważnym wypadkiem, maszyna ledwo jeździła i wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć. Gdy mąż Zofii odmówił pracy, która mogłaby zagrozić mu nawet utratą życia, kierownik kazał mu wracać do domu i pożegnać się z pracą.
– Paweł pracował w tej firmie tylko sezonowo, pozostałą część roku i tak siedział w domu. Wtedy ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Dlatego planował udać się do Warszawy, tam miał lepsze perspektywy na zarobienie pieniędzy. – próbowała wyjaśnić kobieta
Rozmowę przerwał trzask zamykanej furtki, Zofia natychmiast wyjrzała przez okno.
– Karol wrócił! – wykrzyknęła uradowana, pozbywając się resztek śladów łez z policzków
Drzwi otworzyły się gwałtownie. Karol wszedł do domu, był widocznie smutny i rozżalony.
– Wczoraj widziałem tatę, on żyje i ma się dobrze. – powiedział
Zofia powoli zbliżała się do syna, zdawała się nie rozumieć jego słów. Zerkała tylko nerwowo od jego twarzy do drzwi wejściowych. Wyobrażała sobie, że wchodzi nimi Paweł. Cały i zdrowy. Pamiętała jak wyglądał gdy widziała go po raz ostatni – ze smutkiem ale i stanowczością wymalowanymi na twarzy.
– Nie mamo, on ze mną nie przyszedł. Nie ma go tu. Spotkałem go przez przypadek, tata wyraźnie nie spodziewał się mnie zobaczyć. – Karol próbował odnaleźć właściwe słowa ale wszystkie grzęzły mu w gardle – Wyglądał dobrze, był z nową rodziną. Po prostu o nas zapomniał. Tylko tyle.
– Rodzina? – słowa wypowiedziane przez syna nie mogły przedrzeć się do świadomości kobiety – Jest jakaś inna rodzina? Nie przespałam tak wielu nocy. Czy masz absolutną pewność, że to był on?
Karol przytulił roztrzęsioną matkę, jednak ona po chwili odsunęła się od niego.
– Już nie będę płakała. Wystarczy. – suchym głosem powiedziała Zofia
Ignorując wszystko wokół zaczęła sprzątać ze stoły. Jej ruchy były powolne ale stanowcze.
– Karolu, ja już pójdę. Wy teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebujecie być razem. – odezwał się cicho Marek po czym nie zauważony przez żonę byłego przyjaciela wyszedł z domu
Mężczyzna znał dobrze kobietę i jej charakter. Był przekonany, że ze wszystkim sobie poradzi.