Moja historia dotyczy kuzyna, którego bardzo kocham i który nie zaprosił mnie na ślub. Bardzo zmartwił mnie tą decyzją, przyznam, że obraziłam się na niego.
W sobotę Tomek ożenił się, ale nie widziałam tego, w najważniejszym dniu nie było mnie w pobliżu. Po obiedzie do Internetu posypały się zdjęcia z uroczystości.
Mój brat na zdjęciach był taki przystojny, elegancki, a co najważniejsze szczęśliwy. Patrzył na narzeczoną Marię zakochanymi oczami, nic dziwnego, szukał jej przez długi czas.
Wolałabym nie oglądać tych zdjęć, zdenerwowana do łez. Mnie nie zaproszono na ślub, a instruktor nauki jazdy i fryzjer Marii byli obecni.
Nic dziwnego, instruktor woził nowożeńców, a fryzjer zrobił fryzurę ślubną, ale ode mnie nie ma żadnego pożytku. Chociaż jedna rzecz mnie ucieszyła, Maria zaprosiła swoją przyjaciółkę Annę, mimo że planowała tego nie robić z powodu nadwagi koleżanki (nie pasowałaby do estetyki uroczystości), choć nie jako druhna, ale tylko jako gość.
Na weselu nie było dzieci. Kilku gości odmówiło przybycia, nie było z kim ich zostawić.
Wielu znajomych potępiło mnie z powodu chęci pójścia na ślub, skoro młodzi mają mnie gdzieś, ale to mój kuzyn, najbardziej ukochany, jest dla mnie bliższy niż rodzony brat. Nauczyłam go jeść łyżką, pić z kubka, chodzić na nocnik, jeździć na rowerze i pływać.
Zaprowadziłam go do pierwszej klasy i pomogłam wybrać, na jakie studia się udać. Mnie pierwszej powiedział, że zakochał się w Marii, pocieszałam go, gdy nie odwzajemniła uczuć i pomogłam ją w nim rozkochać. Czy nie zasłużyłam na zaproszenie?
Późno w nocy brat wysłał wiadomość, czytałam ją ze łzami w oczach.
“Cześć, siostra, wybacz mi. Proszę, wybacz. Kocham cię. Ale wiesz, jak bardzo kocham też Marię. Czas minie i zaprzyjaźnicie się, nie obrażaj się. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, ożeniłem się.”
Przykro mi, nie rozumiem brata, nie wiem jak dalej się komunikować. Nie wiem co robić. Wielu widziało zdjęcia ze ślubu i zasypało mnie wiadomościami dlaczego mnie nie było. Wioska jest mała, teraz zaczną się rozmowy.
Najprawdopodobniej wybaczę bratu, ale nawet nie wyobrażam sobie, jak potoczą się relacje z Marią. Teraz każde wspomnienie tej sytuacji wywołuje u mnie łzy, łzy urazy. Mama żartuje, że źle wychowałam brata.
Czuję się rozbita. Doradźcie mi, proszę, jak powinnam postąpić?