Katarzyna była bardzo dumna ze swoich dzieci. I to jeszcze jak! Córka pracowała w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w samej Warszawie. Znała aż cztery języki. Miała wiele ważnych znajomości z równie ważnymi ludźmi w stolicy.
Syn Katarzyny był kapitanem. Pływał po wszystkich oceanach i morzach. W domu Katarzyny wisi zdjęcie syna w kapitańskim mundurze. Wisiało też zdjęcie córki, na którym podpisuje dokumenty z jakimś ministrem.
Katarzyna pokazywała wszystkie te zdjęcia i z ogromną dumą opowiedziała o swoich dzieciach.
Córka Katarzyny nie przyjechała do niej od siedmiu lat. Ciągle była bardzo zajęta. W końcu bez niej wszystkie relacje w światowej polityce po prostu upadną.
Syn także był strasznie zajęty. Na lądzie spędzał bardzo mało czasu. Ciągle wyjeżdżał.
Przez ostatnie trzy lata Katarzyna była bardzo chora. Przychodziła do niej kobieta ze służby społecznej. Była też siostrzenica. Aniela przychodziła dwa lub trzy razy w tygodniu, pomagała ciotce, a ona za każdym razem chętnie opowiadała jej o tym, jakie ma wspaniałe dzieci.
Katarzyna bardzo czekała na wizytę swoich dzieci. Ale nigdy się jej nie doczekała. Umarła. Ani syn, ani córka nie mogli przyjechać na jej pogrzeb. Syn był na wodzie, córka była za granicą. Wysłali Anieli pieniądze na pogrzeb. Ale Aniela zwróciła im te pieniądze. Katarzyna po prostu zebrała pieniądze na swój pogrzeb jeszcze za życia. Przygotowała nawet wszystkie niezbędne ubrania. Zatem pieniądze dzieci nawet nie były potrzebne.
Po pogrzebie dzieci napisały do Anieli, że zamówiły pomnik dla matki – od bardzo drogiego i znanego polskiego rzeźbiarza. Aniela nic im nie odpowiedziała. Czy oni sami nie zdają sobie sprawy, że ważniejsze byłoby dla ich matki, gdyby przyjechali ją odwiedzić, gdy żyła.
A Pomnik? Kto go w ogóle potrzebuje? Dzieci, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia…