Sąsiadka przyjechała z chorym dzieckiem, żeby zepsuć nam wakacje.

Ta historia przydarzyła się mojej byłej koleżance z czasów studiów, Zosi. Teraz rzadko rozmawiamy osobiście, ale często piszemy na portalach społecznościowych. Jej córka jest o rok starsza od mojego syna, niedawno skończyła 5 lat.

Kiedy córka miała około roku, Zosia zapoznała się z sąsiadką, która ma chłopca w tym samym wieku. Matki zaprzyjaźniły się i całymi dniami spacerowały razem z dziećmi lub odwiedzały się nawzajem.

Z czasem jednak ta przyjaźń przerodziła się w swoistą rywalizację. Na przykład, Zosia zapisała się na zajęcia fitness, a jej sąsiadka od razu się przyłączyła, tyle że ona też zapłaciła za osobistego trenera, czym od razu się pochwaliła.

Zosia i jej mąż kupili nowy samochód, sąsiadka zaczęła dokuczać mężowi (sama powiedziała o tym Zosi) i też kupili nowy samochód, ale za wyższą cenę.

Jeśli mąż dał mojej koleżance jakieś prezenty na święta, to jak się pewnie domyślacie, sąsiadka dostała to samo, ale lepsze :))

A potem relacje sąsiadki z mężem zaczęły się psuć, zaczęto mówić o rozwodzie, a sprawy finansowe znacznie się pogorszyły.

Zosia z rodziną planowała wyjazd na wakacje do Grecji, którym mimochodem się pochwaliła.

I w przeddzień jej lotu sąsiadka przekazała Zosi, że przyjdzie i da prezent dla Karolinki. Karolina jest córką Zosi. Od czasu do czasu wymieniały się drobnymi prezentami.

Zosia zgodziła się, powiedziała tylko, że nie może długo rozmawiać, musi spakować swoje rzeczy.

Wieczorem przyszła sąsiadka, podała Karolince spinki do włosów, porozmawiała trochę z Zosią, dzieci bawiły się przez pół godziny. Już wtedy Zosia zauważyła, że chłopak jest trochę ospały, ale nie zwróciła na to szczególnej uwagi.

Zanim wyszła, sąsiadka powiedziała synowi, żeby uściskał i pocałował Karolinkę. Chłopiec nie chciał, ale ona wprost nalegała, zaczęła go popychać w jej stronę i nie odeszła, dopóki dziecko nie zrobiło tego, co chciała. Zosia była trochę zaskoczona, ponieważ wcześniej dzieci nigdy nie żegnały się w ten sposób.

Dopiero na wakacjach odkryła prawdziwy powód tej nagłej miłości.

Zarówno Zosia, jak i jej sąsiadka były zapisane na to samo forum dla mam. Jakież było zdziwienie koleżanki, gdy znalazła tam temat, stworzony przez sąsiadkę, o chorobie jej dziecka, z wysoką gorączką i karetką pogotowia. A temat powstał rano tego samego dnia, kiedy sąsiadka przyszła z synem odwiedzić Zosię.

To znaczy, dziecko już rano miało gorączkę, a ona dała mu, podobno, przeciwgorączkowe i przyciągnęła wieczorem, celowo, a nawet kazała się przytulać, żeby zarazić inne dziecko. A wszystko dlatego, że była zazdrosna, że oni wyjeżdżają na wakacje, a ona nie ma takiej możliwości w tej chwili.

Zosia nawet nic do niej nie napisała, tylko wpisała ją na czarną listę wszędzie, gdzie się dało. Od tamtej pory nie rozmawiały ze sobą od lat.

Przy okazji, dzięki Bogu, jej córka wtedy nie zachorowała. A ten chłopczyk wylądował kilka dni później w szpitalu z ciężką anginą i powikłaniami z nią związanymi. Sąsiadka później zamieściła jego zdjęcia w tym samym wątku.

Czy kiedykolwiek spotkaliście się z taką zazdrością w swoim życiu? A jeśli tak, to jak zareagowaliście? Czy nadal komunikujecie się z takimi osobami?

Oceń artykuł
Twoja Strona
Sąsiadka przyjechała z chorym dzieckiem, żeby zepsuć nam wakacje.