Spotkał się w złych okolicznościach z ojcem panny młodej. Teraz na pewno nie odda mu córki.

Igor poznał swoją przyszłą żonę na dyskotece. Chodzili ze sobą przez kilka tygodni. Potem postanowił się oświadczyć i zaprosił ją na spacer w kierunku rzeki. A ona go rozgryzła.

– Nie, nie pójdę tam. Najpierw udowodnij powagę swoich zamiarów, idź do moich rodziców, poznaj ich, poproś ich o moją rękę, a potem daj pierścionek.

Igor bardzo lubił Martynę. Cóż, pomyślał, że mężczyzna powinien starać się na wszelkie sposoby zadowolić taką dziewczynę. Ubrany w marynarkę, w nowych butach i z bukietem kwiatów zerwanych u sąsiada na kwietniku, poszedł w odwiedziny. Im był bliżej domu rodziców panny młodej, tym bardziej się martwił.

Droga przebiegała obok rzeki. Postanowił usiąść na brzegu i zebrać myśli. Obok był las, a miejscowi twierdzili, że w tym lesie występują dziki. Ponoć często przychodziły do rzeki na wodopój. Usiadł na powalonym drzewie. Nagle zobaczył, że w pobliżu krzaki poruszały się tak bardzo, jakby skrył się w nich wielki dzik. Igor po omacku chwycił ręką ciężki kij i ruszył śmiało ku zagrożeniu.

Chłopak nigdy nie był tchórzem, mógł iść nawet na niedźwiedzia z widłami. Co za ironia losu, ślub go przerażał, a z niedźwiedziem z wielką przyjemnością zmierzyłby się siłami. Wygodniej chwycił kij, uderzył nim i połamał krzaki. Liście z gałązkami latały w różne strony.

W gąszczu ktoś zaczął wzdychać i silnie oddał chłopakowi. Igor zrozumiał, że to nie jest bestia i cicho powiedział:

– Hej, kto tam jest?

Usłyszał w odpowiedzi:

– To ty tam jesteś, a ja spokojnie wyciągam ryby z sieci. Ruszyłeś na mnie z kijami! Jak teraz pokażę się ludziom?! Dziś przyjdzie do mnie kawaler mojej córki, a ja będę z podbitym okiem.

Igor nie zawahał się:

Ty też nie jesteś lepszy, dobry ślad mi zostawiłeś. Jak wyjaśnię rodzicom panny młodej to wszystko. Co o mnie pomyślą, powiedzą, że jestem awanturnikiem i nie dadzą mi mojej Martyny.

– A Ty czasem nie jesteś umówiony z rodzicami za godzinę?

– Właśnie, jestem! A co Cię to obchodzi?

– A ja jestem jej ojcem.

Zgadza się, pomyślał Igor, i co teraz? Spotkał się w złych okolicznościach z ojcem panny młodej. Teraz na pewno nie odda mu córki. Nagle ojciec go zapytał:

Po co się włóczysz nad rzeką i uczciwych ludzi traktujesz kijami?

Igor postanowił niczego nie ukrywać i powiedzieć wszystko tak, jak było, bo nie dość, że teścia pobił za nic, to jeszcze powie jakieś bzdury. Wtedy na pewno nie zobaczy już ponownie swojej Martyny.

– Trochę się stresowałem. Postanowiłem usiąść nad rzeką, a potem patrzę, krzaki się poruszają. Pomyślałem, że to dzik. Cóż, chciałem upolować i przynieść rodzicom panny młodej w prezencie, żeby dali mi córkę za żonę.

Patrzyli na siebie oboje z poobijaną twarzą i śmiali się. Wyjęli z siatki ryby i zabrali do domu.

Na weselu Igora i Martyny zebrała się prawie cała wioska. Nowożeńcy żyli razem bardzo szczęśliwie. Chociaż dlaczego żyli? Nadal żyją. W tym roku będą obchodzili złote gody.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

 

Oceń artykuł
Twoja Strona
Spotkał się w złych okolicznościach z ojcem panny młodej. Teraz na pewno nie odda mu córki.