Na ferie zimowe wysłaliśmy Mateusza do babci. Jest pierwszoklasistą, a mój mąż i ja pracujemy do siódmej wieczorem. Przerażała nas myśl o zostawieniu syna samego w domu. Zwykle Mateusz po szkole uczęszczał na świetlicę.
Ponieważ syn był u babci, postanowiliśmy tam świętować moje urodziny. Z teściową Natalią telefonicznie ustaliliśmy menu i wszystkie inne szczegóły imprezy.
Spotkaliśmy się, pobiesiadowaliśmy, o drugiej w nocy umyłam już naczynia. Zaczęliśmy zbierać się z mężem do domu.
– Czekajcie, musimy pogadać. Mateusz ma problemy – powiedziała nam Natalia (prosiła mnie mówić do siebie po imieniu).
Byliśmy nieufni: mamy normalne dziecko, jak wszyscy, umiarkowanie zdolne, umiarkowanie rozrabiające. Jakie mogą być problemy?
Przyniosła rysunek, który przedstawiał mnie i Mateusza.
– Poprosiłam go, żeby narysował swoją rodzinę. Oto rodzina. Gdzie jest tata? – teściowa zaczęła bawić się w psychologa, najwyraźniej pamiętając jakąś scenę z kolejnej telenoweli.
– To Mateusza trzeba zapytać, gdzie jest tata – zauważyłam.
– Zapytałam! – tragedii w głosie wystarczyłoby na kilkanaście melodramatów. – Powiedział, że tata jest z babcią!
Logicznie. Teściowa owdowiała trzy lata temu. Od tego czasu mój mąż jeździ do matki prawie codziennie: przynieść zakupy, zabrać do banku, odprowadzić do lekarza, przepędzić smutek – tęsknotę…
Po pracy jedziemy w różne strony: ja – do domu, do Mateusza, mąż – do matki. Ich spotkania z synem są rzadkie i bardziej przypominają zbiegi okoliczności. To znaczy, że tata przypadkowo znajduje się w domu w tym samym czasie, co dziecko.
Kiedy to wszystko się zaczęło, mąż wzruszył ramionami: „Mamie jest źle, nie mogę jej odmówić!” Starałam się zrozumieć. Mój mąż i ja nawet zaproponowaliśmy jej, aby z nami zamieszkała, skoro jest jej tak źle samej. Ale nie. Obecność tylko syna Natalii wystarczała.
Nie chcę powiedzieć nic złego o teściowej. Jest w porządku, zawsze nas wspiera. Nawet ją rozumiem: zostać bez ukochanej osoby, z którą żyła przez kilkadziesiąt lat, to jest naprawdę przykra sprawa. Fakt, że zaczęła szukać towarzystwa swojego syna, tak podobnego do ojca, jest naturalny.
– Co Cię dziwi? Dziecko prawie codziennie słyszy, że tata pojechał do babci. Mateuszowi obiecano wspólną sobotnią wyprawę na piłkę nożną — dzwonisz, więc tata znowu jedzie. Tata obiecuje wyjaśnić, jak rozwiązać zadania matematyczne – wyjaśniam ja, ponieważ on jedzie do Ciebie. Mateusz przestał już liczyć na obecność ojca. Wszystkie rozrywki planujemy dla dwojga. – postanowiłam nie owijać w bawełnę, ale mówić wprost: – Masz rację, problem, który pokazał rysunek, jest, ale nie u Mateusza. Ten problem ma innego twórcę. Ciebie.
Teściowa zamyśliła się. Mój mąż rzucał w moją stronę straszne spojrzenia — jak śmiałam powiedzieć coś takiego osobie potrzebującej wsparcia?
Kobieta pożegnała się z nami jakoś pobieżnie, jakby jej myśli były daleko.
W drodze do domu mój mąż i ja się pokłóciliśmy. Uznał, że nie mam prawa pouczać jego mamy. Ale ja mam dość takiego życia! Zaproponowałam mu następującą opcję:
– Więc zamieszkaj z mamą. Będziesz do Mateusza czasem przyjeżdżał, dla niego i tak nic się nie zmieni!
Przez dwa dni, a dokładniej wieczory, nie rozmawialiśmy: pierwszego i drugiego miałam zmiany, a trzeciego on wyjechał do pracy. Wrócił z Mateuszem, mamą i nowym rysunkiem: mama, tata, dziecko i babcia.
Dawno tak trzeba było. Rzeczy Natalii przywoziliśmy prawie w nocy.
Nie żebym była bardzo zadowolona z nadchodzącego wspólnego życia, ale zdecydowałam, że tak będzie najlepiej dla wszystkich. Teściowa się nie nudzi, Mateusz jest pod nadzorem babci, a mąż wieczorami i weekendami w domu.
Natalia, po przeprowadzce do nas, rozkwitła. Mój mąż i ja mamy czas dla siebie. Poza tym Mateusz jest szalenie zadowolony z obecności ukochanej babci. Jeśli pojawią się problemy, rozwiążemy je. Wszystko jest do rozwiązania.
Zapraszamy do obejrzenia filmu