Synek mamusi i córeczka tatusia

Dawno, dawno temu była sobie rodzina: mama, tata i syn mamy z pierwszego małżeństwa. Kiedy się poznali, Wojtek miał trzy lata. Pięć lat później urodziła się Kasia.

Piotr kochał swoją żonę, Wojtka i małą Kasię. Jednak Nadia ciągle martwiła się, że jej syn może być skrzywdzony i niekochany – przecież to nie był syn męża! To znaczy, oczywiście, był jego synem, ale on bardziej kochał swoją córkę. Dziecko czuje wszystko, zwłaszcza jeśli czegoś mu brakuje i jest niezrozumiane. I tak było: matka zawsze stawała po stronie syna, podawała mu najlepszy kawałek mięsa na stole, na wszelkie sposoby chroniła Wojtka przed jego ojcem.

Piotr wszystko rozumiał. Najpierw wzruszał ramionami, potem, żeby nie drażnić żony swoim „zrzędzeniem”, zostawił pasierba samego. Dosłownie. Nawet poważne rzeczy, które Wojtek robił, takie jak bójki i wagary w szkole, były pomijane. I chociaż on i Nadia nigdy nie rozmawiali na temat tego, kto jest czyim ulubieńcem, wypadek z Kasią postawił wszystko na swoim miejscu.

Dziewczynka spadła z huśtawki i doznała poważnych obrażeń. Częste bóle głowy, ograniczone koncentracja, problemy z nauką… Tata pomagał jej w lekcjach, spędzał z nią cały wolny czas. A matka nadal opiekowała się Wojtkiem, upartym i krnąbrnym nastolatkiem.

Tak właśnie żyli: syn jako radość matki i córka jako radość ojca. Dzieci dorastały. Wojtek wstąpił do marynarki wojennej. Pozostał tam przez wiele lat, zjeździł pół świata. W pewnym momencie chciał zainwestować w rodzinę swoich rodziców: kupić dom na wsi dla mamy i taty lub kolejne mieszkanie. Ale Nadia odmówiła przyjęcia prezentu, ponieważ uważała, że syn powinien wydać zarobione pieniądze na siebie. Tata i siostra nie kłócili się.

Kasia była wtedy na studiach medycznych, nie myślała o nieruchomościach – mieszkała z rodzicami. Po ukończeniu studiów wyszła za mąż i zamieszkała w jednopokojowym mieszkaniu. Kiedy pojawił się wnuk, Piotr nadal pomagał córce pieniędzmi: mąż nie zarabiał dużo, mieli swoje problemy. Naprawdę trudne dni nadeszły, gdy zmarł jej ojciec, a kilka lat później mąż. Kasia została sama z nastoletnim dzieckiem.

Wojtek żenił się cztery razy. Pierwsza żona była o dziesięć lat starsza, której pozostawił dwie córki i mieszkanie. Potem systematycznie rozwodził się z kolejnymi żonami, zostawiając każdą z nich z dzieckiem. A z czwartą, Elą, i dwójką jego dzieci przeprowadził się do matki. Stało się to niemal natychmiast po śmierci jego ojca.

Kilka lat później Wojtek zaczął opowiadać siostrze na rodzinnych przyjęciach, że nigdy nie zobaczy mieszkania rodziców – matka chciała zostawić mu wszystko, co posiada, a to, jak podzieli to między swoje dzieci, zależało tylko od niego.

Mieszkanie jest duże – cztery pokoje, ponad sto metrów. Centrum miasta, ładna okolica. Jednym słowem, jest co dzielić. Kasia w pierwszej chwili nie wzięła słów brata na poważnie. Mężczyzna, który jest pijany mówi różne bzdury. Ale pewnego dnia była w domu swojej matki i zaczęła się rozmowa:

– Wiesz, zastanawiam się, czy nie dać Wojtkowi mieszkania.

– Co to znaczy dać? Mamo, ja mam prawo do co najmniej jednej czwartej tego mieszkania, a może i więcej – trzeba zapytać notariusza. Nie możesz mnie pozbawić mojego dziedzictwa, ono należy do mnie z mocy prawa.

Kasiu, masz gdzie mieszkać. A poza tym, możesz jeszcze wyjść za mąż, poznać zamożnego mężczyznę. Wojtek płaci alimenty i ma jeszcze dwójkę dzieci do wychowania. Właściwie on i Ela są ze mną, będą się mną opiekować do moich ostatnich dni – dostaną też mieszkanie, to sprawiedliwe.

Konflikt narasta z każdym dniem. Kasia nie dogaduje się z matką, nie ma kontaktu z bratem i jest na wszystkich bardzo zła. Nagle uświadomiła sobie, że zawsze była córeczką tatusia, a teraz nie ma nikogo, kto mógłby ją chronić. Nie wie, co z tym zrobić.

P.S: Polub i zasubskrybuj nasz kanał

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Synek mamusi i córeczka tatusia