Był wieczór. Zebraliśmy się, aby przedstawić sobie nawzajem naszym rodzicom. Przy tym samym stole siedzieli moi rodzice i rodzice mojego chłopaka. Na początku wszystko szło zgodnie z planem. Wszyscy byli uprzejmi. Ale taka sytuacja trwała tylko dwadzieścia minut.
W pewnym momencie wszystko się zmieniło. Teściowa powiedziała, że powinnam przejść badanie lekarskie i dostarczyć jej moją książeczkę zdrowia. Moje zdziwienie nie miało granic. Mój chłopak nie zareagował. Postanowiłam nie zawracać sobie głowy sytuacją i powiedziałam, że nie mam problemów zdrowotnych i mogę spełnić te warunki. Moja mama była zakłopotana.
Ale teściowa nie ustępowała. Powiedziała, że nie będzie ślubu, dopóki nie zobaczy historii chorób wszystkich moich przodków i krewnych. Tego było za wiele. Mój ojciec wstał i wyszedł. Nie czułabym się komfortowo opuszczając to przyjęcie, więc zostałam.
Na noc, za namową teściowej, rozmieściliśmy się w różnych pokojach. Oświadczyła, że rano odwiedzimy notariusza i podpiszemy intercyzę. Mój przyszły mąż uparcie milczał.
A potem pomyślałam, że nie warto tego tolerować. Wcześnie rano uciekłam. Potem zmieniłam numer telefonu. Zaczęłam nowe życie.