” Teściowa… „

Maciej ożenił się w wieku dwudziestu czterech lat. Jego żona, Laura, miała wtedy dwadzieścia dwa lata. Była jedynym i późnym dzieckiem w rodzinie profesora i nauczycielki. Praktycznie od razu przyszli na świat chłopcy – wpadki, potem urodziła się córka. Teściowa przeszła na emeryturę i zajęła się wnukami.

Maciej miał z nią dziwną relację, nazywał ją tylko po imieniu: Sabina, ona z kolei zwracała się do niego w sposób powściągliwy i zimny na per ” Pan ” lub nazywała go całym jego pełnym imieniem i nazwiskiem. Wydaje się, że nie kłócili się, ale w jej obecności Maciejowi było niewytłumaczalnie nieprzyjemnie. Trzeba jednak przyznać, że teściowa rozmawiała z nim z szacunkiem, a co do jego relacji z żoną utrzymywała silną neutralność.

Miesiąc temu firma, w której pracował Maciej zbankrutowała, a on został zwolniony. Przy obiedzie Laura wyrzuciła z siebie:

– Z emerytury mamy i mojej pensji długo nie wyżyjemy Maciek. Szukaj pracy!

Łatwo powiedzieć – “ szukaj pracy” ! Trzydzieści dni już to robi i nic! Z nudów Maciej kopnął opróżnioną puszkę po piwie. Dzięki Bogu teściowa na razie milczy, ale rzuca znaczące spojrzenia.

Przed ślubem przypadkowo podsłuchał rozmowę między matką a córką.

– Laura, jesteś pewna, że to osoba, z którą chcesz spędzić resztę życia ?

– Mamo, tak, oczywiście !

– Chyba nie zdajesz sobie sprawy z odpowiedzialności. Gdyby żył ojciec…

– Mamo, przestań! Kochamy się i wszystko będzie dobrze!

– Co będzie, jak pojawią się dzieci? Będziecie w stanie im wszystko zapewnić?

– Będziemy, mamo!

– Nie jest jeszcze za późno, aby się wstrzymać, pomyśleć nad tym Laura. Jego rodzina…

– Mamo, kocham go!

– Och, żebyś potem nie żałowała!

” Przyszła pora, aby zaczęła znów kąsać ” – Maciej ruszył bez radości. Nie chciał wracać do domu. Wydawało mu się, że żona znów go pocieszy, mówiąc: ” Cóż, nic się nie przejmuj, jutro wszystko się ułoży! „, jej matka będzie milczeć i tylko wzdychać znacząco, a dzieci zapytają: ” Tato, znalazłeś już pracę? „. Słuchanie i oglądanie tego po raz kolejny jest po prostu nie do zniesienia !

Spacerował nadbrzeżem, usiadł na ławce na skwerze i bliżej nocy pojechał do domku letniskowego, w którym mieszkała jego rodzina od maja do jesieni. W domku paliło się światło w jednym oknie, w sypialni Sabiny. Skradając się szedł ścieżką.

Firanka drgnęła, Maciej przykucnął spłoszony, jednocześnie uderzając gałęzią w swój czuły punkt. Teściowa wyjrzała:

– Coś Macieja długo nie ma. Dzwoniłaś, Laura?

– Tak, mamo, abonent jest niedostępny. Chyba znowu nie znalazł pracy, więc gdzieś się włóczy.

Głos teściowej był pokryty lodem:

– Sabina, nie waż się mówić takim tonem o ojcu swoich dzieci!

– Mamo, no co Ty? Po prostu wydaje mi się, że Maciek jest głupcem i wcale nie szuka pracy. Od miesiąca siedzi w domu na moim garnuszku!

Pierwszy raz od sześciu lat Maciej usłyszał, jak teściowa głośno uderza pięścią w stół i podnosi głos:

– Nie waż się! Nie waż się tak mówić o swoim mężu! Obiecałaś coś, kiedy wychodziłaś za mąż. Ślubowałaś, że “ i w chorobie i w biedzie “ będziesz blisko i będziesz wspierać !

Kobieta wymamrotała pod nosem:

– Mamo, przepraszam. Nie martw się, dobrze? Po prostu jestem wyczerpana, przepraszam kochana.

– Dobra, idź spać – Sabina zmęczona machnęła ręką.

Światło zgasło. Teściowa przeszła przez pokój tam i z powrotem, odsunęła zasłonę, wpatrując się w ciemność i nagle, podnosząc oczy ku niebu, przeżegnała się:

– Panie dobry i miłosierny, ocal i zachowaj ojca moich wnuków, męża mojej córki! Nie pozwól, Panie, stracić mu wiary w Ciebie! Panie, pomóż mojemu synowi Maciejowi !

Szepnęła i przeżegnała się, a łzy spłynęły po policzkach.

W piersi Macieja pojawiła się grudka ciepła. Nikt nigdy nie modlił się za niego! Ani jego surowa matka, która poświęciła się swojej pracy, ani ojciec, którego źle wspominał a który zniknął z jego życia, gdy miał pięć lat. Tak naprawdę wychowywał się w żłobku i przedszkolu, potem w szkole, a nie w domu. Po rozpoczęciu studiów na Uniwersytecie podjął pracę – matka nie tolerowała pasożytnictwa, poza tym wierzyła, że Maciej może sam siebie utrzymać.

Ciepło rozlało się na całe jego ciało, wypełniając wszystkie wnętrzności i wyrywając z niego nieproszone łzy. Przypomniał sobie, jak rano teściowa wstała przed wszystkimi i upiekła ciasto, które uwielbiał, gotowała pyszne zupy, a pierogi w jej wykonaniu były po prostu cudowne. Opiekowała się dziećmi, sprzątała w domu, sadziła coś na grządkach, robiła dżem, przygotowywała doskonałe chrupiące ogórki i kapustę na zimę oraz inne przetwory…

Dlaczego nie był tym zainteresowany? Dlaczego nigdy jej nie pochwalił? Razem z Laurą pracowali, mieli dzieci i wierzyli, że tak po prostu musi być. A może tylko on tak myślał? Przypomniał sobie, jak kiedyś oglądali całą rodzinę w telewizji film dokumentalny o Australii i Sabina powiedziała, że przez całe życie marzyła o odwiedzeniu tego tajemniczego kontynentu. Pomyślał wtedy, że jest tam za gorąco i damy w lodowatym pancerzu po prostu tam nie wpuszczą…

Maciej jeszcze długo siedział pod oknem, obejmując głowę rękami. Rano zszedł z żoną na śniadanie na werandę, obrzucił stół wzrokiem, na którym było pulchne ciasta, dżem, herbata, mleko. Dzieci siedziały przy nim z uśmiechami na twarzach i radością w oczach. Spojrzał na nią i czule powiedział:

– Dzień dobry mamo!

Teściowa wzdrygnęła się, słysząc to, ale odpowiedziała:

– Dzień dobry, Maciusiu!

Dwa tygodnie później Maciej znalazł pracę, a rok później wysłał Sabinę na wakacje w Australii, nie zwracając uwagi na jej ostry opór…

Oceń artykuł
Twoja Strona
” Teściowa… „