Trudna historia

Pamiętam ten okropny dzień sprzed 15 lat. Stałam przed mamą jak winna uczennica, miętosząc krawędź sukienki.

– Mówię Ci ostatni raz, nie zachowuj się jak idiotka. Czemu chcesz mieć dziecko z tym żebrakiem? Masz tyle perspektyw, a chcesz sobie zniszczyć życie!

– Mamo… kochamy się…

– Głupostwa ! Rozumiem wszystko, że to pierwszy mężczyzna w Twoim życiu, ale to nie powód, by sobie zniszczyć życie. Gdzie będziecie żyć i za jakie pieniądze ?! 

Nie miałam żadnych argumentów, bo naprawdę nie mieliśmy z Andrzejem nic oprócz miłości i małego dziecka, które nosiłam pod sercem.

– Już zdecydowałam: jutro pójdziesz do szpitala do Julity Marzec, już z nią rozmawiałam. Zrobi Ci zabieg sprawnie i dobrze, jest świetnym specjalistą !

Tej nocy nie zamknęłam oczu ani na chwilę. Tak się złożyło, że nigdy nie sprzeciwiałam się matce, która w większości miała rację. Dzięki niej chodziłam do prestiżowej szkoły, uczyłam się angielskiego, który potem bardzo mi się przydał. Oczywiście zainwestowała mnóstwo pieniędzy w moją edukację. “ Odsiała “ moich przyjaciół, bo przecież mogłam podłapać od nich złe maniery. Dzięki matce poznałam nawet syna ministra, ale to Andrzeja kochałam : wesołego, lekkomyślnego i bez perspektyw…

Może mama miała rację i tym razem? Może za dwa lata ucieknę od niego, mając dość jego frywolności i braku powagi ?

Wtedy przypomniałam sobie jego słowa i sposób, w jaki na mnie patrzy…jego ręce i usta…

Nie mogę z niego zrezygnować!

Rano mama zaprowadziła mnie do lekarki.

Przyjechałam, weszłam i usiadłam pod drzwiami gabinetu, w którym przyjmowała znajoma mojej matki. Kobiety w ciąży przechodziły obok mnie, trzymając się za swoje ogromne brzuchy. Spojrzałam na nie, wstałam i po prostu wyszłam.

Nie odważyłam się wrócić do domu sama, zabrałam więc Andrzeja jako wsparcie, chciałam też przedstawić mu mamę. Powtarzałam sobie jak modlitwę: ” Niech mama go polubi, po prostu nie może jej się nie spodobać „.

Matka była zszokowana moim nieposłuszeństwem, nie wahała się więc, by mnie za to skarcić i obrzucić przekleństwami. Andrzej początkowo milczał – był oszołomiony takim przebiegiem sytuacji. Potem zaczerwienił się, żyła zaczęła pulsować mu na szyi, wziął mnie za rękę i powiedział:

– Chodźmy stąd!

Kiedy zrobiliśmy krok w stronę drzwi, matka wybuchła dzikim śmiechem:

– Dokąd ją zabierasz ? Nie masz niczego ! Dobra, jutro sama Cię do niego zawiozę i skontroluję wszystko.

Nagle poczułam wyraźnie, jak ktoś poruszył się w brzuchu. Oczywiście wydawało mi się to niemożliwe, ponieważ było jeszcze za wcześnie, aby poczuć kopnięcie, ale uznałam to za znak.

Ścisnęłam mocno rękę Andrzeja i poszłam z nim w stronę wyjścia.

– Jeśli nie zmienisz zdania, możesz zapomnieć drogi do domu ! Nie zamierzam utrzymywać Ciebie i Twojego kochasia ! W ogóle zapomnij, że masz matkę !

Wesele wyprawiliśmy w akademiku, w którym zamieszkaliśmy dzięki jego kierowniczce, którą wzruszyła nasza historia. 

Nasz biedny stół składał się z patelni z ziemniakami, kiełbasy, kilku butelek wody gazowanej i butelki wódki.

Po kilku miesiącach z mężem wynajęliśmy mieszkanie na obrzeżach miasta, które straszyło swoim wyglądem. Andrzej pracował na dwa etaty, a po południu studiował. Nawet nie wiem, kiedy sypiał. Tuż przed porodem również dorzuciłam się trochę do budżetu rodzinnego: zaczęłam reklamować różne produkty w sieci bądź rozprowadzać ich reklamy po ulicach miasta.

Kiedy urodziła się Julia, natychmiast zadzwoniłam do mojej matki i pogratulowałam świeżo upieczonej babci. Myślałam, że już ochłonęła i wybaczyła nam.

– Jaka wnuczka? Nie mam córki ani wnuczki ! – odpowiedziała chłodno.

Zima w tym roku była wyjątkowo surowa. W naszym mieszkaniu były straszne przeciągi, więc nic dziwnego, że Julia dostała zapalenia oskrzeli. Po tym, jak wypisali ją ze szpitala, pojechałam z dzieckiem do domu mamy – musieliśmy jakoś dożyć wiosny w cieple. Dziecko nie mogło znów się rozchorować.

Matka otworzyła drzwi i zamarła. Mamrotałam coś o chorobie i zaleceniach pediatry.

– Przyszłaś więc o to prosić? Cóż, nie jestem bestią, przyjmę Cię, ale pod warunkiem, że natychmiast rozwiedziesz się ze swoim… jak  mu tam było, bo zapomniałam.

Popłakałam się, Julia wierciła się w kocu.

– Dlaczego tak mówisz? Mamy razem dziecko!

– W takim razie żegnaj. Nie będę dawała Ci jałmużny..

Nie chcę sobie przypominać tamtej zimy. W nocy tuliłam i ogrzewałam sobą córkę, bojąc się, że umrze z zimna. Wyrzucałam sobie, że nie byłam w stanie wyrzec się miłości dla dobra dziecka… 

Wszystko kiedyś mija i nasze życie w końcu zaczęło się poprawiać. Mąż musiał rzucić studia, ale znalazł dobrą pracę z perspektywą rozwoju kariery, potem dostał podwyżkę i byliśmy w stanie wynająć dobre mieszkanie. Z czasem wzięliśmy także kredyt na swój własny kąt. Wtedy też urodził się nasz najmłodszy syn, Artur. Nie próbowałam już pogodzić się z mamą, czasami nawet wydawało mi się, że umarła, albo że w ogóle jej nie miałam…

15 lat po tamtych wydarzeniach stanęła na progu mojego mieszkania. Postarzała się i przytyła, ale nadal wyglądała całkiem przyzwoicie,  nie zauważyło się, jak sprana była jej sukienka, a buty zużyte.

– Mam problemy ze zdrowiem: cukrzycę, nadciśnienie, problemy z sercem. Mam receptę od lekarza, trzeba wykupić te leki – powiedziała – Potrzebuję także codziennej opieki. Teraz Twoja kolej, byś się mną zaopiekowała, córeczko…

Mówiła takim tonem, jakbym teraz miała rzucić się w jej ramiona i błagać, aby pozwoliła mi się sobą opiekować.

– Muszę skonsultować się z mężem, nie mogę Ci teraz odpowiedzieć nic konkretnego.

I zamknęłam drzwi przed jej nosem….

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Trudna historia