Twoja mama nigdy Cię nie porzuciła! – dowiedziałam się po wielu latach

Maria miała 85 lat. Wszyscy w wiosce uważali ją za samotną. Dawno, dawno temu miała męża i córkę. Ale to było bardzo, bardzo dawno temu, więc wielu o tym już zapomniało.

Córka Marii miała już sześćdziesiąt lat.

Ale Maria pamiętała ją tylko jako małą dziewczynkę. Dlaczego? Tak po prostu złożyło się życie.

Kiedy Kasia miała zaledwie trzy lata, mąż Marii, Krzysztof, wziął córkę i pojechał z nią do swojej siostry do miasta.

I nie wrócił. Pozostał tam z córką.

Maria chciała pojechać po córkę, ale jej rodzice ją zniechęcili. Mieli nadzieję, że zięć wkrótce wróci do domu: jak dziecko bez matki będzie rosło? Czas mijał, a Krzysztof nie wrócił.

Maria nie potrafiła pisać i czytać. Prosiła o pisanie listów do męża.

” Witaj, Krzysztofie. Czemu nie wracasz do domu? Tak bardzo tęsknię za Tobą i Kasieńką. Ciągle mi się śni. Tak trudno mi żyć samotnie…”

Pewnego dnia przyszedł list od Krzysztofa. Napisał, że z Kasią wszystko w porządku, jest zdrowa i bardzo spodobało jej się mieszkanie w mieście. Krzysztof napisał, że nigdy nie wróci do wioski.

Maria bardzo prosiła go o przesłanie zdjęcia Kasi, ale nigdy tego nie zrobił. Dlatego pamiętała swoją córkę tylko jako małą dziewczynkę z warkoczami i niebieskimi oczami.

W każdą niedzielę Maria chodziła do kościoła. Modliła się i paliła świece. Dla siebie, dla rodziców, dla męża i córki.

Potem rodzice zmarli, a Maria zaczęła stawiać w kościele już tylko trzy świece.

Bardzo często Maria częstowała słodyczami obce dzieci. Dlatego bardzo często wbiegały do niej na podwórko. Nikogo nie omijała: dla wszystkich był cukierek. Kiedy chłopcy odeszli od niej, siadała na ławce i gorzko płakała: tak bardzo tęskniła za córką.

Początkowo Kasia bardzo tęskniła za mamą. Siostra Krzysztofa mówiła mu:

– No dobra, nie chcesz mieszkać z Marią – nie rób tego. Ale oddaj jej przynajmniej Kasię!

Ale Krzysztof odmówił.

— Więc zabierz Marię do miasta – nie uspokoiła się siostra Krzysztofa.

– Dlaczego? Co ona tu będzie robić? Jest sama z rodzicami, nie pozwolą jej iść do miasta. Maria jest miła, ale jest prostą, wiejską kobietą. Nie będzie mogła mieszkać w mieście. I nie oddam jej Kasi! – odrzekł Krzysztof.

– Gdzie jest moja mama? A kiedy do niej pojedziemy? – Kasia często pytała ojca.

– Odeszła od nas! Na zawsze! Zapomnij o niej! – odrzekł Krzysztof.

Czas mijał. Krzysztof ożenił się z Klaudią. Z czasem Kasia zaczęła nazywać ją matką. Listy, które Maria mu przysyłała, Krzysztof z jakiegoś powodu przechowywał.

Nigdy ich nie przeczytał ani nikomu nie pokazał. Po prostu przechowywał. Minęło wiele lat. Krzysztof bardzo zachorował. Długo leżał w szpitalu. Przed śmiercią postanowił powiedzieć córce prawdę.

– Powtarzałem Ci kłamstwa od lat. Wybacz mi. Twoja mama nigdy Cię nie opuściła. To ja zabrałem Cię od niej. Nie chciałem mieszkać w wiosce. Chciałem, żebyś wyszła na człowieka.

– Znajdę mamę!

– Nie! Obiecaj mi, że nie będziesz jej szukała. Przeszłości nie da się cofnąć. Może wyszła za mąż, urodziła dzieci. Po co jej przeszkadzać?

Kasia złożyła umierającemu ojcu taką obietnicę. Krzysztof zmarł. Od jego pogrzebu minęło dużo czasu.

Myśli o matce nie dawały Katarzynie spokoju. Powstrzymywała ją jednak od szukania obietnica, którą złożyła ojcu.

Kiedyś Katarzyna nie mogła się oprzeć i opowiedziała o wszystkim swojej córce – Helenie. Nawet pokazała córce listy od babci.

– Pojedźmy do babci! – powiedziała córka

– Nie mogę, obiecałam ojcu, że nigdy do niej nie pojadę – odparła Katarzyna – Możesz jechać. Ciebie nic nie trzyma.

Helena pomyślała trochę, kupiła piękną chusteczkę dla babci, słodkości i pojechała.

A we wsi tego dnia odbywał się pogrzeb. Kiedy Helena wysiadła z autobusu, nie wiedziała nawet, gdzie ma się udać.

Postanowiła iść przed siebie i zapytać kogoś po drodze. Drogą szła kobieta, spieszyła się, widać gdzieś się spóźniła. Helena podeszła do niej i zapytała, gdzie mieszka Maria.

Maria zmarła wczoraj. Dziś ją chowamy. Całą wioską ją chowamy. Nie miała rodziny. Teraz zabrali ją do kościoła, ksiądz będzie odprawiał mszę – odpowiedziała kobieta Helenie.

Razem poszli do kościoła. Helena bardzo płakała. Było jej bardzo przykro, że się spóźniła, że nie zdążyła zobaczyć się z babcią, nie miała czasu, aby ją poznać i poprosić o wybaczenie.

– Co za dobra kobieta. Taka miła. Przez całe życie nigdy nikomu nie powiedziała złego słowa – Helena usłyszała rozmowę dwóch kobiet.

Od tych słów Helenie zrobiło się ciepło na duszy. Szkoda, że tak późno poznała prawdę i nie zdążyła zastać babci żywej.

Niestety, błędów nie można już naprawić.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Twoja mama nigdy Cię nie porzuciła! – dowiedziałam się po wielu latach