– Tato! Nasz Tropik ugryzł Asię!!! – krzyknął ośmioletni Bartek wbiegając do domu – Tato! To nie była jego wina! To nie wina Tropika! Ani moja! Powiedz, że nie uśpisz go, tato! Proszę ! On nie chciał !
Tadeusz upuścił śrubokręt, którym właśnie próbował odkręcić gniazdko. Był zaskoczony.
– Bartek, nie krzycz, uspokój się, proszę. – mężczyzna chwycił syna za ramiona, odkładając pozostałe narzędzia na bok – Powiedz mi spokojnie co się stało. Dlaczego miałbym uśpić Tropika?
Tropik był wesołym i przyjacielskim cocker spanielem, który niedawno skończył rok. To prezent od Aleksandry, siostry Tadeusza dla jej bratanka. Chłopiec i szczeniak od razu znaleźli wspólny język.
Bartek uwielbiał Tropika i ciągał go ze sobą niemal wszędzie, nawet do szkoły. Podczas gdy chłopiec uczestniczył w lekcjach, szczeniak czekał grzecznie na niego przed małym, wiejskim sklepikiem, znajdującym się niedaleko szkoły.
Tropik bardzo szybko zadomowił się w wiosce i stał się rozpoznawalny przez jej mieszkańców. Właściciele nie musieli się o niego martwić. Podczas lekcji Bartka, Tropikiem zajmowała się Krysia – znajoma sprzedawczyni w sklepie. Gdy rozbrzmiewał ostatni szkolny dzwonek przyjaciele biegli razem do domu, byli nierozłączni. Tropik najchętniej spał w nogach chłopca i pilnował go na każdym kroku.
Tropik znał i kochał wszystkich mieszkańców wioski.
Latem jak co roku do pobliskiego domku przybyli letnicy – rodzina wraz z dwójką córek.
Młodsza dziewczynka – Asia miała jedenaście lat i chorowała na autyzm. Rodzice wyraźnie sobie z nią nie radzili, wydawała się introwertyczna i złośliwa. Niechętnie reagowała na dzieci mieszkające na wsi ale też nie miała z nimi konfliktów.
Starsza córka letników – Iza – cieszyła się o wiele większą popularnością wśród lokalnej młodzieży. Miała szesnaście lat i była otwarta i towarzyska, łatwo nawiązywała znajomości przez co nie brakowało jej koleżanek i kolegów.
Bartek na prośbę rodziców postanowił spróbować zaprzyjaźnić się z Asią.
Chłopiec nie był chętny by nawiązywać nowe znajomości ale na szczęście uroczy, mały spaniel go przekonał. Już kilka dni później pędził wraz z psem i grupą kolegów przez wioskę. Wszyscy byli roześmiani.
Tego dnia chłopcy postanowili pograć w piłkę lecz w ogniu szaleństw na boisku ktoś niechcący nadepnął na łapkę Tropika. Pies zawył z bólu i przerażony popędził schować się w okolicznym żywopłocie. Bartek nie pobiegł za nim od razu, tylko kontynuował grę.
Widząc to Asia postanowiła zaczepić psa – krzyczała do niego i gwizdała próbując wypłoszyć go zza krzaków.
– Asiu, zostaw go, jest obrażony. I tak stamtąd teraz nie wyjdzie, daj mu spokój! – zwrócił uwagę Bartek
– Jak to obrażony? Nie obchodzi mnie to! Chodź tu! Wyjdź w tej chwili! – wykrzyczała rozzłoszczona Asia i zaczęła rzucać w psa patykami
Chłopiec był zaskoczony, nie spodziewał się, że Asia może zachowywać się w ten sposób, w dodatku Tropik wydawał się coraz bardziej zestresowany.
Krzyki zaalarmowały tatę Asi, który wyszedł przed dom zaniepokojony. Chciał wiedzieć co się dzieje.
– Co za zwariowany dzień! Asiu, o co chodzi? Czemu tak hałasujecie? – zapytał mężczyzna
Asia zareagowała na to pytanie w bardzo dziwny sposób, do tej pory nie wiadomo co nią kierowało. Odparła:
– Tato, tatusiu! Ugryzł mnie w nogę ten pies siedzący w krzakach! Bardzo mnie boli! Wygoń go stamtąd!
Na zarzuty szybko zareagowali zszokowani koledzy Bartka:
– Coo ? To kłamstwa! Tropik nikogo nie ugryzł! To któryś z nas nadepnął mu na łapę, on tylko uciekł i schował się w żywopłocie!
Na tłumaczenia było już niestety za późno, tata Asi wściekł się i groźnie zapytał:
– Czyj to pies?
– Mój! To Tropik, nie zrobił nikomu krzywdy! To Asia rzucała w niego patykami, Tropik jest niewinny! – wystąpił odważnie Bartek
– Niewinny? Już ja Ci wierzę! Chodź tu, odpowiesz za skrzywdzenie mojej córki! – zagroził mężczyzna i chwycił Bartka mocno za ucho po czym pociągnął go w kierunku domu, zamierzał wyjaśnić wszystko z rodzicami chłopca
Agresywne zachowanie wobec Bartka zaalarmowało jednak Tropika, który wyskoczył z krzaków chcąc bronić swojego pana. Zaczął głośno szczekać i krążyć wokół nóg rosłego mężczyzny, który próbował odgonić go nogami.
– Tato, weź kij! rzuciła Asia, podając ojcu grubą, długą gałąź.
Mężczyzna od razu chwycił nową broń jedną ręką, nie wypuszczając jednocześnie ucha chłopca i zaczął odganiać psa od swoich nóg. Na pomoc ruszyła mu córka próbując odgonić Tropika kopniakami w głowę. Na całe szczęście nie mogła trafić swojego celu.
Nikt nie zauważył w którym momencie tej szarpaniny Tropik ugryzł dziewczynkę, wszystko zdarzyło się bardzo szybko.
Wszyscy słyszeli jedynie jak pies piszczy przeraźliwie a potem Bartek wyrwał się z uścisku mężczyzny, upadając kawałek dalej. Ojciec Asi nawet nie zwrócił na to uwagi śpiesząc córce na pomoc. Po drodze wykrzykiwał przekleństwa oraz groźby, że jeszcze tego samego dnia pies zostanie uśpiony.
Przerażony Bartek natychmiast popędził do domu by prosić o pomoc swojego tatę.
*****
Konfliktu między ojcami nie ugasili nawet lokalni mieszkańcy, których na miejsce zdarzeń przywołały groźne krzyki. Mężczyźni zabrali swoje dzieci i rozeszli się do swoich domów.
– Nikt nie uśpi Tropika, nie płacz. – Tadeusz przytulił syna pokrzepiająco
Następnego dnia rano rodzice Asi zjawili się w domu rodziców Bartka. Zażądali szesnastu tysięcy złotych odszkodowania za uraz dziecka.
– Czy pies był szczepiony? – krzyczał ojciec dziewczynki
– Tak, szczepiony na takich ludzi jak Pan! – odpowiedział gniewnie Tadeusz
Ale te słowa nie były jednak prawdą. Tropik został zaszczepiony, to prawda, ale jako szczeniak. Na powtórzenie szczepień nikt nie znalazł jeszcze niestety czasu.
Wieczorem w domu rodziny zjawił się lokalny policjant. Siedział w kuchni z Tadeuszem przez dłuższy czas. Policjant znał i bardzo lubił Tropika ale był zmuszony przesłuchać świadków i sporządzić raport, ponieważ dostał zgłoszenie o pogryzieniu. Nie wszczęto żadnej sprawy karnej ale rodzice dziewczynki mieli prawo wnieść o postępowanie cywilne. I tak się stało kilka dni później.
*****
Właściciele Tropika przyszli do mnie pod koniec rozprawy. To bardzo częsta sytuacja – ludzie przekonani o tym, że jakoś im się uda wygrać sprawę próbują sami, dopiero potem szukają profesjonalnej pomocy.
Zbadałem całe akta sprawy i sytuacja malowała się dość smutno. Pies nie został zaszczepiony w odpowiednim terminie, był na spacerze bez kagańca i smyczy. Ugryzł dziewczynkę. Do dokumentów załączone było zdjęcie rany – nie było to nic poważnego, zwykły siniak ale strach dziewczynki był, mimo wszystko, uzasadniony.
Wniosek specjalisty (psychologa dziecięcego): Dziewczynka jest mocno zaniepokojona, źle śpi, nie może nawiązać kontaktu z rówieśnikami. Konflikty z nauczycielami…
Stop!
Nauczycielami? Co ugryzienie przez psa ma wspólnego z nauczycielami? Przyglądam się temu bliżej.
Zeznania świadków:
„Ofiara kopnęła psa a on ją podrapał.”
„Ojciec walczył z psem, który zaatakował dziewczynkę i przylgnął do jej nogi.”
„Pies nigdy nikogo nie ugryzł.”
Wyniki badania lekarskiego: Nie ma szkody dla zdrowia dziecka.
Na rozprawie sądowej pytam powoda:
– Skąd się wzięła opinia psychologa?
Ojciec Asi uśmiecha się pod nosem i mówi, że był zmuszony by się z nim skonsultować po tym, jakie konsekwencje miał w psychice dziecka atak psa.
– „Proszę mi powiedzieć, a konflikty z nauczycielami również powstały po tym ugryzieniu?” – nie daję za wygraną
Powód robi się odrobinę niepewny i rozgląda się nerwowo, grożąc mi palcem:
– Jakimi nauczycielami? O czym Pan mówi? Czy Pan w ogóle czytał dokumenty?
– Owszem, czytałem dokładnie, a Pan ? Proszę zerknąć na stronę ósmą i trzeci akapit od dołu. – odpowiadam, widząc tu szansę by ugrać coś dla mojego klienta
Kątem oka widzę, że sędzia również uważniej studiuje dokument. Okazuje się, że opinia psychologa to w rzeczywistości psychologiczne i edukacyjne studium ucznia datowane na trzy miesiące przed wypadkiem z ugryzieniem.
– Wstydź się! Bronisz właścicieli psa zabójcy! – krzyczy matka ranionej dziewczynki
Za to wystąpienie zostaje upomniana przez sędziego a do akt sprawy dołączony zostaje również rejestr psów uważanych za potencjalnie niebezpieczne w którym cocker spaniel nie jest wymieniony.
Sąd odrzucił niestety nasze argumenty o prowokacyjnym zachowaniu dziewczynki.
Przepisy kodeksu cywilnego przewidują jednak odszkodowanie jeśli właściciel nie zachował wszelkich środków ostrożności. Tak było też w tym przypadku – pies biegał luzem, nie miał smyczy ani kagańca. W związku z tym zaoferowaliśmy odszkodowanie w wysokości trzystu złotych, jednak sąd nakazał zapłacenie trzech tysięcy złotych na korzyść powoda.
Właściciele Tropika postanowili nie odwoływać się od wyroku, zrobili to jednak rodzice rannej dziewczynki. Sąd apelacyjny rozpatrzył jednak ich wniosek na ich niekorzyść, zmniejszając odszkodowanie o połowę. Myślę, że jest to małe zwycięstwo.
Od tej pory Tropik nie wychodzi już poza podwórko bez smyczy.