Poród nie był łatwy. Dziecko leżało nieprawidłowo i szło miednicą do przodu. Po porodzie mój syn i ja znaleźliśmy się na oddziale patologii. Ja leżę w jednej sali, dziecko w drugiej, aby go nakarmić idę do niego, a potem z powrotem do siebie. Marzyłam tylko o jednej rzeczy – abyśmy szybciej zostali wypisani i wrócili do domu.
Młoda dziewczyna Ania leżała ze mną na jednym oddziale, miała zaledwie 18 lat. Opowiedziała mi swoją historię, było mi jej bardzo żal.
Rok temu dziewczyna znalazła się w przerażającej sytuacji. Została zaatakowana przez grupę młodych facetów. Śledzili ją przez długi czas, a kiedy Ania była już blisko domu, rzucili się na nią i zgwałcili. Dziewczyna była jeszcze dziewicą.
Później nastąpiło długie leczenie, podczas którego Ania dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Kiedy wróciła do domu po wyjściu ze szpitala, chciała ze sobą skończyć. Raz nawet podcięła sobie żyły, ale jej mama wróciła do domu na czas.
Została przywieziona do szpitala ze skurczami, szybko urodziła, ale dziecko było chore. Chciała od razu go opuścić, ale nie pozwolono jej. Kiedy trzeba było iść nakarmić dziewczynkę, Ania odmawiała, a jej dziecko leżało tam takie małe i piękne.
Ania powiedziała, że chce porzucić dziewczynkę. Przypomniałam sobie, jak chciałem zajść w ciążę, jak nosiłam moje dziecko pod piersią, jaką radość odczuwałam, kiedy się urodziło. Zaczęłam namawiać dziewczynę, żeby zmieniła zdanie, powiedziałam, że dziecko nie jest niczemu winne.
Ania mnie nie słuchała, a jej matka była przeciwna temu dziecku. Dziewczyna leżała w milczeniu na łóżku patrząc w sufit.
A kiedy wyszła z pokoju, pomyślałam, że poszła do swojej córeczki. Czekałam, aż przyjdzie, aby ją o to zapytać. Ale Ania nie wróciła, uciekła w szlafroku i kapciach. Obwiniałam się, że nie mogłam jej przekonać do tego, aby nie porzucała dziecka. Myślałam też o małej dziewczynce, która jeszcze nie wiedziała, że została porzucona. Co ją teraz czeka? Dom dziecka albo rodzina zastępcza ? Oczywiście wszystko może się jej dobrze w życiu ułożyć, ale jest to mało prawdopodobne.
Przy okazji następnego karmienia poszłam do syna, a kiedy wracałam, nie mogłam przejść obok Uli (tak nazwałam dziewczynkę) obojętnie i także ją nakarmiłam.
Dziewczynka miała objawy niedotlenienia i leżała pod aparaturą, mała i bezbronna. Przestraszyłam się tego widoku.
Następnego dnia z synem zostaliśmy wypisani, przygotowywaliśmy się do wyjazdu. Postanowiłam pójść i zobaczyć, co tam u Uleńki. Dowiedziałam się, że ona też zostaje wypisana, ale nie idzie do domu, a do domu dziecka. Zrobiło mi się jej tak żal, ponieważ karmiłam ją swoim mlekiem, przychodziłam w nocy i patrzyłam jak śpi. Pomyślałam, że wkrótce jej zęby zaczną rosnąć, i nikt nie podejdzie do niej i jej nie przytuli, gdy będzie odczuwała ból. Kiedy się będzie bała, w pobliżu nie będzie osoby, która rozwieje jej lęki.
I wtedy podjęłam szybką decyzję – zabieram Ulcię ze sobą. Zadzwoniłam do męża, mamy – byli zszokowani, ale poparli moją decyzję. Mój mąż mnie zaskoczył, powiedział, że teraz ma nie tylko syna, ale także ukochaną córkę.
Szybko zebrałam wszystkie niezbędne dokumenty, a Ulcia jest już w domu z kochającymi rodzicami. Ta dziewczyna jest naprawdę inteligentna i mądra. Dobrze uczyła się w szkole, ukończyła ją z wyróżnieniem. Zapisała się na Uniwersytet Medyczny i wkrótce zostanie lekarzem. Moja córka wyszła za mąż, a ostatnio dowiedziałam się, że wkrótce będę babcią.
Nie wiem, jak potoczył się los Anny, ale chcę jej podziękować, że dała mi piękną córkę.