Wyskoczyłam z ciastem za drzwi. Myślę, że jasne jest, że te rzeczy nie należały do Jurka i jego matki

Z Jurkiem spotykamy się od ponad roku. Był miły, ułożony, moi rodzice bardzo go lubili.

Wszyscy przyjaciele i znajomi przepowiadali nam wspólną przyszłość, pytali o ślub, ale nie wiedziałam, że Jurek nie widział mnie obok siebie.

Tego mroźnego poranka spieszyłam się do jego domu. Wrócił z długiej podróży służbowej i chciałam zrobić mu niespodziankę.

Jurek miał swoje mieszkanie w samym centrum miasta, nic szczególnego, nie zrobił tam nawet remontu, ale jednak była to jego własność.

W drodze do niego pobiegłam do sklepu i kupiłam jego ulubione ciasto.

Pędziłam do Jurka na skrzydłach miłości, z łatwością wbiegłem na siódme piętro, nie czekając nawet na windę – chciałam szybko zobaczyć ukochanego.

Wydawało mi się, że zrobię mu niespodziankę, pojawiając się znienacka w jego mieszkaniu. Miałam do niego klucze, więc postanowiłam go uszczęśliwić i po cichu zrobić mu niespodziankę.

Ostrożnie otworzyłam drzwi, weszłam na palcach do środka, żeby go nie obudzić.

Była już dziewiąta rano i myślałam, że po cichu przygotuję mu kawę, bo wrócił o piątej rano i teraz powinien jeszcze spać.

Jednak w progu potknęłam się o jakieś porozrzucane rzeczy.

Wyjęłam komórkę, aby włączyć latarkę i byłam oszołomiona: kobiece ciuchy leżały od drzwi wejściowych aż do pokoju.

Z ciastem wyskoczyłam za drzwi. Myślę, że tylko głupiec nie rozumie, że te rzeczy nie są Jurka i jego mamy.

Biegłam na oślep. Kiedy się zatrzymałam, zdałam sobie sprawę, że pobiegłam w złym kierunku i przez zamieszanie wsiadłam do złego autobusu.

Wtedy moje oczy zatrzymały się na cieście. Takie zło mnie opanowało, że cisnęłam nim na betonowy chodnik pokryty śniegiem i pobiegłam.

Po kilku metrach usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się, a to był jakiś facet.

W rękach trzyma ciasto i pokazuje gestami, że o nim zapomniałam.

Machnęłam ręką, że wszystko w porządku i pobiegłam dalej, ale nieznajomy nie pozostał w tyle.

Dogonił mnie z ciastem w ręku mówiąc, że o nim zapomniałam. Wyjaśniłam mu, że go nie potrzebuję i wszystko jest na swoim miejscu.

Ścigał mnie tak aż do domu, a potem przy wejściu powiedział:

– Nie zamierzam tak z nim biegać, ale skoro go nie potrzebujesz, może napijesz się ze mną herbaty?

Najpierw pomyślałam, że niby dlaczego miałabym przyjmować jakiegoś obcego faceta, a potem zawołałam go do siebie widząc, jak szczęka zębami z zimna.

Rozmawialiśmy, opowiedziałam mu historię tego ciasta, wygadałam się i od razu jakoś zrobiło mi się łatwiej.

Stefan – bo tak nazywał się mój nowy przyjaciel – zaproponował, że wieczorem możemy iść do kina, żebym się rozerwała.

Teraz jesteśmy razem, mamy dwoje dzieci, a ciasto stało się naszym ulubionym, ponieważ nas poniekąd połączyło. Gdybym go wtedy tam nie rzuciła, nie poznalibyśmy się.

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Wyskoczyłam z ciastem za drzwi. Myślę, że jasne jest, że te rzeczy nie należały do Jurka i jego matki