Z grzywką czy bez grzywki…

Pewnego dnia przyszłam do salonu fryzjerskiego, żeby skrócić nieco swoje włosy. Chociaż nie, ja przyszłam po prostu do fryzjera, to fryzjerzy twierdzą, że pracują w salonach, ponieważ ich ceny są wysokie tak, jak pióra na głowie Indian.

Dziewczyna w recepcji miała wytatuowane brwi i usta mocno zarysowane szminką, chcąc podkreślić tym wysoki poziom usług i elegancji. Staranność w tym przypadku była dozowana.

Siedziałam na fotelu, starając się nie patrzeć w lustro.  We wszystkich salonach jest takie oświetlenie, że w lustrach odbijają się równoległe rzeczywistości, w których albo utonąłeś, albo spałeś. Piękniejsze były tylko w przymierzalniach. Tam cellulit pojawiał się nawet na dłoniach.

Niebawem do fotela podszedł sam mistrz salonu, który bez entuzjazmu zarzucił na mnie gumową narzutę i lekko przyduszając, owinął wokół mojej szyi taśmę maskującą. Mężczyzna był naprawdę zadbany, wyperfumowany, opalony. Sama delikatnie zanurzyłam się w fotelu, wybrzuszając białawe z duszności oczy. Do tej pory kontaktowaliśmy się tylko w sposób niewerbalny, tak, jakby żadne z nas nie potrafiło, lub nie chciało, mówić. Kiedy jednak wplątał w moje włosy szczotkę, przepaść między nami znacznie się pogorszyła. Moje włosy wówczas straciły resztki normalności, a twarz nagle straciła cały swój urok i koloryt.

Fryzjer wziął kosmyk włosów i usiłował starannie je rozczesać. Potem drugi, i następne. Coraz to kolejny ciąg włosów opadał na moją twarz. Mężczyzna dawał mi do zrozumienia, że moja grzywka była nie lada wyzwaniem i wcale nie ułatwiała mu pracy. Zastanawiałam się jak ukryć wstyd i zażenowanie, które powoli było widoczne na mojej twarzy.

W końcu twarz fryzjera opadła z beznadziei.

– Zapuszczasz?- zapytał.

-Nie.- odpowiedziałam krótko.

Reakcja była przewidywalna, ale i tak byłam zaskoczona. Spodziewałam się choćby odrobiny hipokryzji.

– Cały czas mam kask na głowie-wzdycham.

– Kask?

– Tak, jestem strażakiem. Pracuję na trzy zmiany… Nie wyobrażasz sobie co mam na głowie po takiej pracowitej zmianie w pracy.

– Jesteś strażakiem? Kobieta jest strażakiem? Myślałem, że to męska robota.

-Jak widać niekoniecznie.- odpowiedziałam poirytowana.

Mężczyzna nie bardzo rozumiał ironię, ani mój zawód. Widać było jednak podziw w jego oczach. Z pewnością kobieta- strażak była rzadkością w jego salonie.

– A jak będzie Ci wygodniej: z grzywką, bez grzywki, średniej długości, czy krótko?

– Jestem otwarta na wszystko, co nowe i piękne. Może być z grzywką lub bez, krótko lub średnio…

Mężczyzna pokiwał głową, jednocześnie potwierdzając, że efekt końcowy będzie zaskoczeniem. Poprosiłam o kawę i oczekiwałam metamorfozy. Nagle atmosfera w salonie zmieniła się nie do poznania.

– Cóż,… – mruknął fryzjer i popatrzył na mnie tak, jakby widział mnie pierwszy raz. – Bardzo fajne! Wygląda stylowo, łatwo się układa. I tak Ci do twarzy!

Sama nie poznawałam siebie. Miałam wrażenie, że oglądam w lustrze zupełnie inną kobietę.

– Powodzenia w pracy! Uważaj na siebie! – powiedział mężczyzna na koniec i zaprosił mnie ponownie.

Przychylnie oddałam filiżankę, zapłaciłam dodając solidny napiwek, uśmiechnęłam się, tak jak powinno być— powściągliwie i z godnością.  Opuściłam salon, a na ulicy przechodnie przyglądali mi się bacznie.

W domu stałam przed lustrem i przyglądałam się niemalże nieznajomej kobiecie. Głaszcząc włosy pomyślałam: ” Teraz mama musi kupić wam nowy, solidny kask…!”.

PS. Są takie miejsca, które kobieta może umalować, zmyć, wyeksponować, wydepilować, powiększyć, pomniejszyć, zacisnąć, wyskubać… I tylko z jedną rzeczą nie wie co zrobić…

Rzecz jasna z grzywką!

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Z grzywką czy bez grzywki…