Zabawne historie o tym, co czasami dziwi lokatorów

Nieustanna walka właścicieli i najemców jest jednym z najczęstszych powodów do żartów w sieci.

Ci, którzy muszą wynająć mieszkanie, potrzebują długiego czasu, aby znaleźć najbardziej odpowiednie opcje i przeanalizować wiele ogłoszeń. Właściciele z kolei muszą upewnić się, że wynajmowane przez nich mieszkania są bezpieczne i w dobrym standardzie. Nie zawsze się to udaje: zdarza się, że z powodu niedopatrzenia brakuje wielu mebli i sprzętu gospodarstwa domowego.

Oto kilka zabawnych historii na ten temat:

Wynajmowałam mieszkanie młodym małżonkom. Dawno tam nie było remontu, więc ustaliliśmy, że przeprowadzą remont dla siebie, a ja odbiję im tę kwotę z czynszu. Mieszkanie było wynajmowane przez kilka lat, po czym lokatorzy opuścili go i wyjechali. Kiedy weszłam do mieszkania, nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać. Zabrali ze sobą wszystko, co mogli zabrać – od żarówek po elementy kanalizacji. Sąsiedzi zapewniali, że lokatorzy wydawali się być kulturalnymi ludźmi.

Kiedyś wynajmowałem mieszkanie obywatelom Filipin. Kilka dni później dostałem się telefon od sąsiadki mieszkającej piętro niżej, która krzyczała, że jest zalewana. Przyjechałem, żeby to sprawdzić. Podłoga w mieszkaniu została całkowicie przemoczona, ściany i sufit u sąsiada również były zalane. Okazało się, że lokatorzy nie sądzili, że konieczne jest mycie się w wannie i oblewali się wodą, stojąc na podłodze. Zapłacili za naprawy i sami kupili materiały.

Przez długi czas staraliśmy się sprzedać mieszkanie. Trwało to tak długo, że już się poddaliśmy. Rozmawialiśmy z przyszłym najemcą przez telefon. Warunki wszystkim się podobały, uzgodniono cenę, okres wynajmu, a także fakt, że lokator będzie mieszkał ze zwierzakiem, który był całkowicie bezproblemowy. Zapytałam, czy zwierzę często szczeka bądź miauczy, nie chciałam później słuchać skarg od sąsiadów. Mężczyzna zaczął się śmiać i powiedział, że sąsiedzi nie będą narzekać, nawet jeśli będą nasłuchiwać. Zapytałam więc, co to za zwierzę, na co mężczyzna odpowiedział z czułością: ” to pyton! “.

Wynajmuję mieszkanie młodym ludziom z Lublina. Dziewczyna, która zajmuje się rysowaniem (studiuje na wydziale malarstwa, a na pół etatu pracuje jako tatuażystka) zapytała: ” Przepraszam, mówił Pan, że wkrótce planuje remont w moim pokoju, prawda? Czy do tego czasu mogę malować na tapecie i dołączać na nią moje szkice? „. Zgodziłem się, a dziewczyna była zachwycona, ponieważ od dzieciństwa marzyła o malowaniu na tapecie, czego zabraniali jej rodzice. Stolica kultury, w której spełniają się marzenia.

Wynajęłam mieszkanie rodzinie z dzieckiem. Mieszkałam w innym mieście. Kiedyś dostałam telefon od ciotki. Poinformowała, że w mieszkaniu żyją jakieś dziewczyny zamiast pary z dzieckiem. Przyjechałam tam, a ostatni lokatorzy przekazali to mieszkanie dwóm dziewczynom, biorąc zapłatę za sześć miesięcy, nie zapominając także o zabraniu klimatyzacji i zamrażarki.

Kilka miesięcy temu postanowiłam wynająć mieszkanie babci, która wydawała się całkowicie nieszkodliwa. Wczoraj planowałam zabrać zimowe ubrania z mieszkania. Nie miała nic przeciwko, żebym wpadła, gdy nie będzie jej w domu. Poczułam smród, gdy tylko podeszłam do drzwi: z mieszkania wyczuwalny był silny odór moczu. W pewnym momencie wydawało mi się, że po prostu się uduszę. W pokojach panował bałagan, a poza tym tajemniczo zniknęła moja kanapa.

Wynajmuję mieszkanie na doby. Kiedyś zepsuto mi meble, więc teraz z zasady nie wynajmuję mieszkania na hałaśliwe spotkania. Odebrałem telefon od młodego mężczyzny. Przekonywał mnie, że musi tam spędzić tylko jedną noc. Umówiliśmy się na spotkanie, podczas rozmowy facet był wyraźnie zdenerwowany. Ponownie zapytałem, czy zamierza organizować tutaj imprezę, ale zaprzeczył. Robiłem zdjęcia jego dowodu i wtedy zauważyłem, że facet miał tego dnia urodziny, a jego oszustwo prawie się udało.

Kiedyś wynajmowałam mieszkanie mojej znajomej. Pewnego razu odkryłam niezrozumiałą rzecz, którą zawiesiła pod sufitem. Wydawało mi się, że po prostu nie była potrzebna znajomej. Podczas remontu została usunięta, ale nie została celowo zepsuta. Wyrzuciłam tę konstrukcję i zapomniałam o niej. Rok później znajoma zapytała, czy znalazłam jej drobiazg. Musiałam jej wszystko powiedzieć. Wtedy zaczęło się coś dziwnego. Znajoma oskarżyła mnie, że z powodu utraty talizmanu w jej życiu zaczęły się problemy. Zapytałam wtedy, dlaczego przez rok nie wspominała o tak ważnym dla niej temacie.

Wynająłem umeblowane mieszkanie po remoncie. Na skórzanej kanapie na podłokietniku, powstały dwie dziury. Małemu psu lokatorów udało się zniszczyć wszystkie drzwi, tak, że nie można ich naprawić. Wyrzucili moje stylowe doniczki, zastępując je zwykłymi, plastikowymi pojemnikami. Co więcej, młody człowiek, który wynajął mieszkanie z żoną, stwierdził, że są bardzo uczciwi.

Pewnego razu moje mieszkanie zostało wynajęte na kilka dni przez chłopaka i dziewczynę. Kilka godzin po wyjeździe facet dzwoni i informuje, że dziewczyna zostawiła drogie dżinsy w mieszkaniu. Zadzwoniłam do sprzątaczki, powiedziała, że nie widziała żadnych dżinsów, jednak potem sobie przypomniała, że wyrzuciła jakąś podartą szmatę. Facet krzyczał, że dżinsy są bardzo drogie, a jeśli nie chcę ich szukać w śmieciach, muszę zwrócić pieniądze. Długo wydzwaniał do mnie, przeklinał mnie w wiadomościach, więc musiałam go zablokować.

Wynajęłam mieszkanie facetowi z dziewczyną. Zgłosili mnie na policję, mówiąc, że ja, czekając aż wyjdą z mieszkania, ukradłam im 1200 złotych. Bardzo się denerwowałam. Okazało się, że facet wydał te pieniądze w restauracji i postanowił jakoś sobie to wyjście odbić.

Wynajmuję mieszkanie już kilka lat. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie sąsiadka i zapytała, czy lokatorzy mają prawo wywozić sprzęt. Odpowiedziałam, że nie. Poprosiłam o spisanie numeru rejestracyjnego samochodu, a sama pojechałam z mężem do mieszkania. Na szczęście nie spóźniliśmy się, z pralką było im trudniej. Zapytałam, dlaczego kradną rzeczy. Odpowiedź była po prostu szokująca: ” możecie sobie pozwolić na zakup nowych, kiedy wynajmujecie mieszkanie „. Zgłosiliśmy ich na policję.

Wynajmowałam mieszkanie. Zamieszkał w nim facet, który wkrótce zaczął płacić czynsz z opóźnieniem. Następnie oświadczył, że nie może wynająć mieszkania i musi się wyprowadzić, ale nie ma z czego spłacić długu. W zastaw dał mi swój dowód osobisty, mówiąc, że wkrótce odda pieniądze i zniknął. Jego dowód jeszcze długo leżał u mnie. Cztery lata później jakaś dziewczyna zadzwoniła, podając jego imię i prosząc o zwrot dokumentu, w zamian była gotowa spłacić jego dług. Umówiłyśmy się. Okazało się, że spodziewała się z nim dziecka, obiecał ślub, ale nie miał dowodu osobistego, więc zawarcie formalnego związku było niemożliwe.

 

Oceń artykuł
Twoja Strona
Zabawne historie o tym, co czasami dziwi lokatorów