Zabrałam nieznajomego do auta na opustoszałej nocnej drodze.

Pewnego dnia wracałam z miasta do domu. Droga do naszej miejscowości nie jest w całości pokryta asfaltem. Część drogi jest po prostu brudna i po ciemku rzadko jeżdżą po niej samochody, bo są solidne doły i wyboje. W dzień jeździ się po nich problematycznie, a w nocy trzeba czołgać się jak żółw.

Ja też się spóźniałam, jadąc tą polną drogą. Była trzecia w nocy na zegarze. Otaczała mnie ciemność, która w jasnym świetle reflektorów wydaje się jeszcze czarniejsza i gęstsza. Minęłam stepową część drogi i dalej droga prowadziła przez las.

Zobaczyłam mężczyznę idącego poboczem, reflektory wyłowiły go z ciemności. Na głowie miał kaptur, szedł z pochyloną głową i nie zwracał uwagi na mój samochód. Cóż, pomyślałam, że człowiek stracił nadzieję, najwyraźniej nikt nie chciał podwieźć go autostopem.

Dlaczego nie zwróciłam uwagi na jedną rzecz? Skoro chciał jechać autostopem, to dlaczego nie próbował go łapać?!

Zatrzymałam samochód przed nim, dałam mu sygnał, żeby wsiadł.

Otworzył drzwi, wsiadł i jakoś dziwnie szybko znalazł się na przednim siedzeniu pasażera.

Zapytałam go, dlaczego chodzi sam po nocy. Nie odezwał się ani słowem i patrzył na mnie. Jego oczy były czerwone, a cała twarz blada i spięta. Ciężko oddychał. I brzydko pachniał, jak padlina. Czarna skórzana kurtka była cała podarta…

Zastanawiałam się dlaczego go zaprosiłam, całe auto będzie mi śmierdziało, a potem będę musiała oddać je do czyszczenia chemicznego w myjni samochodowej.

Podczas gdy ja próbowałam się od niego czegoś dowiedzieć, on milczał i tylko się uśmiechał obnażając nierówne zgniłe zęby. Zbliżaliśmy się do mojej miejscowości.

Nie wiem dlaczego, ale zatrzymałam się na jeszcze żwirowej drodze i mężczyzna wysiadł. Nie zabrałam go ze mną do cywilizacji, tak jakbym wiedziała, że nie powinien tam jechać. A on, jakoś bardzo szybko był już przy samochodzie na ulicy.

Kiedy wróciłam do domu i powiedziałam mężowi, że podwiozłam tego dziwnego mężczyznę, natychmiast zaczął mnie wypytywać:

– Czy jego oczy były czerwone?

– Tak – odpowiedziałam mu, zaskoczona jego pytaniem.

– O czym Ty mówisz? To był wampir! Mógł Cię zaatakować, ugryźć i wypić całą Twoją krew!

– Przestań gadać bzdury. Jego oczy były czerwone, nie ma co do tego wątpliwości. Ale myślę, że był po prostu śpiący! – uspokajałam męża, a sama zastanawiałam się, kto był bardziej przerażający – człowiek, który został na żwirowej drodze, czy mój mąż, z którym musiałam spać w jednym łóżku…

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Newskey24
Zabrałam nieznajomego do auta na opustoszałej nocnej drodze.