– Mąż powiedział, że teściowej ciśnienie podniosło się po tym, jak wróciła od nas, nawet wezwała karetkę! – opowiada trzydziestotrzyletnia Justyna – Mąż urwał się dla niej z pracy, rzucił wszystko i poleciał do niej, a wieczorem przyszedł zły jak pies z takimi słowami: “ Zadzwoń i przeproś mamę. Chamstwa w jej kierunku nie będę tolerował! “.
Justyna nie chce przeprosić swojej teściowej.
W fakt, że Konstancja Pieczałkowska naprawdę była tak zła po kłótni, synowa nie wierzy. Teściowa choruje na nadciśnienie i wzrasta ono do dwustu regularnie, czasami zdarza się to nieoczekiwanie. Teściowa ma w kosmetyczce kilka tabletek na takie przypadki, a jej stan może być dzięki temu opanowany.
Jeśli jednak coś idzie nie po jej myśli, nadciśnienie ogólnie okazuje się być niezawodnym atutem. ” Ach, byłam tak zdenerwowana, że aż ciśnienie mi wzrosło! “. Natychmiast karetka, zaniepokojeni lekarze i telefon kontrolny do syna: ” Może przyjedziesz, jest ze mną całkowicie źle „. Tak, tak, taka sytuacja miała miejsce już nieraz i nie dwa.
– Też musisz mieć taką dolegliwość za kilka lat! – śmiejąc się, mówi Justyna do swojej przyjaciółki – Dobra rzecz, słuchaj. Każdy konflikt, każdą kłótnię można rozwinąć na swoją korzyść.
– Co się znowu stało?
– Wyobraź sobie taką sytuację: wczoraj po południu mój mąż był w pracy, położyłam dzieci do łożek i sama położyłam się na drzemkę. Nagle, przebudzona słyszę, że w kuchni leje się woda! Myślałam, że rura pękła, moja siostra ostatnio tak miała i teraz musi użerać się wciąż z sąsiadami… więc lecę do kuchni, a w niej Konstancja! Jak gospodyni skrobie ziemniaki, myje naczynia…
– Czekaj, w Twoim mieszkaniu? Jak się do Ciebie dostała?
– Otworzyła drzwi kluczem. Zobaczyła, że śpię i wzięła się do roboty. Widziała kurczaka na stole, zostawiłam go do rozmrożenia bo chciałam ugotować bulion, a ona ugotowała go z ziemniakami ! Wsadziła swój nos do lodówki, grzebała po szafkach… ogólnie rzecz biorąc, swoją ciekawość zaspokoiła w pełni, niczego sobie nie odmówiła!
Justyna i jej mąż mają dwoje małych dzieci, jedno trzy i pół letnie, a drugie dwuletnie. Młoda matka, wracając z nimi ze spaceru, czasami drzemie w ciągu dnia wraz z synami. Ponadto młodszy syn wstaje kilka razy w nocy, aby napić się wody. Nic więc dziwnego, że Justyna nie słyszała, że teściowa przyszła i gościła w domu przez czterdzieści minut lub nawet godzinę.
– Skąd ma klucz? Dlaczego go jej daliście?
– Daliśmy jej, kiedy wyjechaliśmy na działkę do moich rodziców – wzdycha Justyna – Byliśmy na samoizolacji jak wszyscy, mąż też wtedy nie pracował, cały kwiecień więc siedzieliśmy u mamy i wróciliśmy dopiero po majówce. Kiedy wyjeżdżaliśmy, mąż zaproponował pozostawienie klucza teściowej, a jej telefon – sąsiadce. Co więcej, Konstancja mieszka niedaleko, w każdej chwili mogła do nas podskoczyć, tym bardziej, że sama z zachwytem przystała na tę propozycję…
Teściowa była kiedyś miłośniczką przychodzenia w gości bez wcześniejszego zatelefonowania i przez długi czas Justyna walczyła z tym, nie otwierając drzwi: “ spaliśmy “ – mówiła. Wydawało jej się, że dała jasno do zrozumienia, że przed przyjściem trzeba zadzwonić i uprzedzić o swojej wizycie. Ostatnio obywało się bez żadnych ekscesów, Konstancja pokornie i z góry informowała o swoim przyjściu, przynajmniej na godzinę przed nim.
Niestety, klucz do mieszkania syna dał Konstancji nowy sens życia.
– Wracamy od moich rodziców, a w naszym domu wszystko jest poprzekładane! – opowiada Justyna – Powiedziałam do teściowej: “ Konstancjo, przychodziłaś tutaj bez nas, czy co? “, na co ona odpowiedziała: “ No tak, musiałam doglądać mieszkania!”. Powiedz mi, co tam doglądać? Nie mam kwiatów w doniczkach, zwierząt też nie. Nie sądziłam, że będzie przychodzić, a ona to robiła co trzy, cztery dni. Umyła okna, powiesiła nowe zasłony, wszędzie wszystko przetarła, zdemontowała szafki… Trzebaby powiedzieć “ dziękuję “, ale ciężko było mi to zrobić bez irytacji w głosie…
Po przybyciu teściowa nie oddała klucza, ale przychodziła kilka razy po południu, kiedy nikogo nie było w domu lub kiedy Justyna spacerowała z dziećmi, a także wychodziła pod nieobecność właścicieli.
– Przyniosłam wnukom prezent, co takiego niby się stało? – pytała niewinnie – Nikomu pprzecież nie przeszkodziłam! Chciałam to zostawić w kuchni i po prostu sobie iść!
Rzeczywiście, na kuchennym stole pojawiły się Kinder – Niespodzianki, pomarańcze i taca truskawek. Justyna za każdym razem mówiła, że nie trzeba tego robić, i prosiła o zwrot klucza.
– Dobrze, oddam Wam klucz, skoro tak bardzo go potrzebujecie ! – Teściowa warczała przez telefon, ale jakoś nigdy nie było okazji, by go nam oddać.
Potem zjawiła się po południu i zaczęła się rządzić.
– No dłużej już nie mogłam milczeć! – wzdycha Justyna – Wykrzyczałam jej wszystko, oczywiście kazałam jej oddać klucz i wysłałam ją do domu. Co to ma być za bezczelność? To się aż w głowie nie mieści! Mąż zarzucił mi, że na swoją mamę tak nie krzyczę. Tak, bo na szczęście moja matka nie przychodzi nieproszona i nie robi tego niespodzianie, nie uczepiła się mnie, nie otwiera sobie drzwi przetrzymywanym przez nią kluczem i nie zaczyna się rządzić.
Mąż domaga się, by zadzwoniła do teściowej i ją przeprosiła, bo mama ma przez nią podniesione ciśnienie, ale Justyna nie chce tego robić…
***
Jak “ podoba ” Ci się ta sytuacja? Może to Justyna się myli: teściowa pomaga jej, przynosi prezenty, organizuje niespodzianki, myje okna, a to młoda matka jest niegrzeczna? Czy wręcz przeciwnie: może to teściowa jest bezczelna i trzeba ją ustawić do pionu i jej nie przepraszać?