Zostaliśmy wypisani z synem o godzinie dwunastej. Mój mąż o tym wiedział, wciąż powtarzałam mu, że musi pojawić się wcześniej, aby pomóc mi z dokumentami i zabrać rzeczy z oddziału. Żeby pojawić się o tej porze musiał wziąć wolne, inaczej by się spóźnił.
Zadzwoniłam do niego w dniu naszego zwolnienia z oddziału i przypomniałam mu o planach. Byłam pewna, że ma kontrolę nad sytuacją i nie zapomni o tym. O godzinie 11 przyjechali moi rodzice, potem moja teściowa i rodzeństwo. On się nie pojawił.
Nikt nie mógł się do niego dodzwonić, ponieważ był poza zasięgiem. Czekałam do końca, mimo że pielęgniarka wielokrotnie prosiła o zwolnienie szafek. W końcu zostałam wypisana jako ostatnia i bez męża. Musiałam iść do mieszkania rodziców, bo nie miałem ze sobą nawet kluczy do naszego mieszkania.
Płakałam cały wieczór, moja matka sama była zaangażowana w opiekę nad dzieckiem. Mąż się nie odezwał tego dnia, zjawił się kolejnego dnia o ósmej rano z kwiatami.
– Kochanie, przepraszam. Zostałem zatrzymany w pracy. Zakopałem się w papierach i zapomniałem o Waszym wypisie. – tłumaczył się
– Jak można zapomnieć, że żona z dzieckiem zostają wypisani ze szpitala? Zupełnie jakby było Ci to obojętne! Gdzie ta Twoja obiecana opieka nad nami? – po tych słowach poprosiłam mojego tatę by wyprosił męża, nie miałam ochoty na rozmowę z nim
Mój mąż dzwonił do mnie, pisał wiadomości, ale ja go ignorowałam. Nie mogłam uwierzyć, że to rzeczywistość, jak jakiś paskudny sen, koszmar.
Zdecydowałem, że nie muszę się pożegnać. Chcę zabrać swoje rzeczy i rozstać się z mężem. Niech zapomni o nas na zawsze, tak jak tamtego dnia. Tak będzie lepiej dla wszystkich.