Tak mi powiedziała pani na parkingu. Wieczorem pojechałam do innej części miasta. I nagle wpadłam na „elitę”. Szczerze mówiąc, jestem trochę zszokowana takimi wypowiedziami.
Oczywiście z parkowaniem w naszym mieście, jak zresztą w każdym mieście w Polsce jest problem. Ale mimo to, wszyscy już dawno przyzwyczaili się do tego, że trzeba się jakoś przemieszczać, a często po prostu nie ma gdzie postawić samochodu.
Rozumiem ludzi, którzy są oburzeni, gdy ich parking jest wypełniony samochodami obcych ludzi. Nie ma gdzie spacerować, nie ma gdzie wyjść na spacer i nie ma gdzie zaparkować swojego samochodu. Ale z taką postawą spotykam się po raz pierwszy.
Zaparkowałam samochód nie naruszając absolutnie żadnych zasad. Było tam wiele aut. Zdaję sobie sprawę, że w naszym mieście niektóre dzielnice są uważane za bardziej bogate, ale nie zgadzam się z tym, by były bardziej elitarne.
Z mojego punktu widzenia, wszystkie dzielnice są takie same. I wszędzie są bogaci i wszędzie biedni. Ale najwyraźniej dla niektórych ten pogląd jest po prostu oczywisty. Żyją w opinii, że są elitarnymi lokatorami, elitarną dzielnicą i w ogóle nie mogą się równać z żadnym plebsem.
Zaparkowałam. Siedzę w samochodzie, zupełnie spokojna. Nagle widzę panią w szlafroku, która biegnie w moim kierunku.
Jak tylko dotarła do mojego samochodu, zaczęła go kopać i krzyczeć na całą ulicę: Gdzie podjechałaś swoim korytem, wynoś się stąd szybko. Mam Was wszystkich dosyć! Czy nie widzisz, gdzie jesteś?! To nie jest parking dla Ciebie.
Na początku grzecznie poprosiłam ją, żeby się uspokoiła. Ale ta kobieta nie dawała za wygraną. Próbując otworzyć drzwi mojego samochodu, krzyknęła: Gdzie mieszkasz?! Skąd jesteś?! – Powiedziałam jej.
A ona krzyknęła: Wracaj do swojej gównianej dzielnicy. To jest ekskluzywna dzielnica. Nie możesz tu przychodzić. I nie możesz tu parkować. Nie ma miejsca dla takich ludzi…
To ostatnie naprawdę mnie wkurzyło. Tacy ludzie? Więc za jakiego człowieka ona mnie uważa? Wtedy zaczęłam się do niej niegrzecznie odzywać. I nazwałam ją „elitarnym głupcem” i „elitarną” kobietą o niskiej odpowiedzialności społecznej.😁
Skutkowało to bezsensownymi groźbami z jej strony: Nie masz pojęcia, w co się pakujesz. Przyjadą i rozbiorą Ci to auto na części! Nie wiesz, z kim zadzierasz… itd. Dostała w zamian tylko więcej brzydkiego języka.
Nie mogłam tam zostać i odjechałam. Choć zdałam sobie sprawę, że nie powinnam była tego robić. Ale z drugiej strony, ta nieodpowiedzialna kobieta mogła porysować mój samochód, wybić szybę itp. Ale wszystko się udało.
Czy możecie sobie wyobrazić, Drodzy Przyjaciele, że mamy takich przedstawicieli „elity”? Powiedzieć, że ona jest po prostu szalona… Cóż, to za mało. Ale ona szczerze wierzyła w to, co mówiła. Myślała, że ma rację. To właśnie jest niesamowite.
Skąd tacy ludzie pochodzą? Czy istnieje taki „świat” ludzi, którzy uważają, że są lepsi od innych i cały czas w to wierzą? Nawet nie myślą o tym, do kogo idą i w jakie kłopoty mogą się wpakować.
To znaczy, że wierzą w swoją wyłączność i nietykalność.
A co Wy sądzicie, Drodzy Czytelnicy, o takich osobach?