Znowu o tym, jak kobiety „siedzą” na urlopach macierzyńskich.

Niedawno byłam świadkiem ożywionej dyskusji. Pewna odpowiedzialna pani przekonywała, że małego, ale już aktywnie raczkującego dziecka, nie można zostawić samego nawet na 10 minut (ja bym powiedziała, że nawet na 5 minut).

I pewien mężczyzna nie zgadzał się z nią, mówiąc że to bzdura, i że nie ma potrzeby być takim nadopiekuńczym i błaznującym.

Według niego, w rzeczywistości, kobiety po prostu siedzą w domu, oglądają seriale, cieszą się ucztą życia i nic nie muszą robić.

Podczas gdy człowiek w biurze ciężko pracuje, aby zapewnić wszystko co najlepsze rodzinie.

– Ja bym się tylko cieszył, gdybym miał możliwość siedzenia na urlopie macierzyńskim, zamiast słuchania zrzędzenia szefa.

Z tej ożywionej rozmowy natychmiast zrozumiałam, że kobieta ma własne dzieci.

Zna z pierwszej ręki wszystkie rozkosze wieku „uczenia się świata”, kiedy to dzieci wkładają do ust, co się da, udaje im się wszystko rozłożyć na części nie do ponownego złożenia, wsadzić palce w to, co nie do rozszyfrowania i wydostać się z najbezpieczniejszych miejsc, gdzie zostawili je nieszczęśni rodzice.

A mężczyzna prawdopodobnie albo nie ma dzieci, albo ma żonę, która zajmuje się tymi wszystkimi rodzicielskimi sprawami. Choć niektóre dzieci są bardzo rozumne, to pozostawienie niemowlęcia samego, nawet w najbezpieczniejszym miejscu, jest z reguły ryzykowne.

Zbyt wiele złych sytuacji może się wydarzyć w tym przypadku. Ale to dopiero początek.

Wisienką na torcie było to, że ten sam człowiek, zmęczony kłótnią, postanowił zmienić temat rozmowy. I bez mrugnięcia okiem zaczął narzekać na ograniczenia, które musiał znosić w samoizolacji.

Przerażała go powtarzająca się każdego ranka powtórka „Dnia Świstaka”. Niemożność komunikowania się z przyjaciółmi i korzystanie wyłączenie z portali społecznościowych. Ograniczenia jego wolności i te same twarze, które widział codziennie, wkurzały go. Chciał iść do baru, w góry, do pracy…

Utracone dochody i niepewna pozycja jego firmy też sprawiała dyskomfort. Nie wiedział, czy straci część pensji, czy nie będzie musiał sprzedać mieszkania i jakie będą jego dochody.

Nie wiedział, jak będzie wyglądała jego przyszłość w obecnej sytuacji.
Był zmęczony widokiem tych samych ścian i współlokatorów. Skrycie pragnął, żeby wszyscy zniknęli, a on został w domu chociaż na jeden dzień sam, w ciszy i dla siebie.

Hałas i czyjeś marudzenie uniemożliwiały mu pracę w domu, a wszystko, co robił, było wykonane z wielkim trudem. Krótko mówiąc, było nie do wytrzymania!

Wydawałoby się, że to było objawienie! Mężczyzna nie dostrzegał jednak naturalnego i jednoznacznego związku między urlopem macierzyńskim a samoizolacją. Takie ograniczone myślenie.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Znowu o tym, jak kobiety „siedzą” na urlopach macierzyńskich.