– Czy już kompletnie oszalałaś? – Marek patrzył zdezorientowany, jak Natalia wypatroszyła jego torbę z narzędziami. Śrubokręty, klucze i pudełka z przyborami były porozrzucane po całej podłodze. – Muszę jechać do klienta, to duże zamówienie!
– „Klient”! Brzmi jak burdel! Nie wiem, jakich Ty masz klientów! Który z nich zadzwonił do Ciebie o 12:00 rano? – Natalia była wściekła, kopała nogami pudła, z których wylatywały śruby, wkręty i nakrętki.
– Odwiedziłem klientkę dwa tygodnie temu, a ona najwyraźniej zostawiła mój numer na swojej liście jako dobrego fachowca! Natalia, ona ma ponad 60 lat, czy Ty jesteś normalna? – Marek czołgał się po podłodze i próbował zebrać wszystkie drobne części do pudełek, ale Natalia wytrącała mu je z rąk.
Do pokoju wszedł trzyletni syn małżeństwa. Widział, jak matka wpada w szał, a ojciec czołga się po podłodze, zdezorientowany i skomlący. Natalia zdawała się nie zauważać dziecka i dalej rozrzucała narzędzia wokół siebie.
– Cicho, Natalia! – Marek rozkazał, wstał i wziął Michałka na ręce. – W porządku synu, chodźmy oglądać kreskówki w Twoim pokoju.
Kiedy Marek wrócił, zobaczył żonę szlochającą bezgłośnie na łóżku, z twarzą ukrytą w poduszce. Był czas, aby spokojnie zebrać narzędzia, godzinę przed wyznaczonym czasem wyjazdu do swojej klientki, aby dostać się do niej w szybkim tempie spaceru. Był jeszcze czas, aby uspokoić swoją żonę.
– Natalia, co próbujesz osiągnąć? – Marek zapytał spokojnie. – Może nie pójdę dziś do pracy, dobrze, niech będzie po Twojemu. Wtedy nie przyniosę pieniędzy na wyżywienie mojej rodziny, a to oznacza, że Ty, ja i Michałek będziemy dziś głodni.
– Jaki głód? Lodówka jest pełna wszystkiego, a na karcie jest dużo pieniędzy! – odpowiedziała jękliwie kobieta.
– Cóż, o dzisiejszym dniu mówię w przenośni! – Marek próbował dotknąć swojej żony, ale ona tylko szarpnęła ręką. – Natalia, czy chcesz, żebym wrócił do fabryki? Albo na tę budowę, gdzie wyrzucono mnie bez pieniędzy? Nie chcę już pracować dla mojego wujka! Otworzyłem własną firmę i pracuję dla siebie i swojej rodziny. To jest mój zawód!
– Twój zawód brzmi bardzo ładnie, „Mąż na godziny”! Jakiego rodzaju usługi oferuje mąż? Obowiązek małżeński? Nie pochlebiaj sobie, nie możesz wytrzymać nawet dziesięciu minut! – Natalia uśmiechnęła się.
– Przestań! Nie zniżajmy się do obelg! – Marek był coraz bardziej zirytowany tą rozmową. – 'Mąż na godzinę’ oznacza fachowca na godzinę, dwie lub trzy, tak długo jak praca wymaga czasu. Dlaczego czepiasz się tej nazwy? To jest jak marka – to jest nazwa serwisu. W czym problem?
– Problem w tym, że nazwa ta zachęca stare baby do nazywania takiego „mężem”, a co jeśli nie mogą go mieć? A Ty jesteś młodym facetem, masz tylko 32 lata, jesteś bardzo przystojny, wiesz jak zrobić wszystko! Jak to, przez te dwa miesiące pracy nikt się do Ciebie nie przystawiał? I tak po prostu wracasz za każdym razem najedzony! – Natalia patrzyła uważnie w oczy Marka. Zastanawiała się, jak on zareaguje.
– Nie! Nikt nie zrobił niczego złego, bo nie dałem ku temu powodu. Proponowali tylko herbatę, kawę, coś do jedzenia – Marek szczerze nie rozumiał, o co tu być zazdrosnym. – I tak, zawsze zgadzam się na przekąskę. O co chodzi? To poczęstunek, a ja jestem głodny w trakcie pracy.
– Tak, od tego wszystko się zaczyna! – Natalia znowu zaczęła płakać. – Pijesz herbatę u jakiejś dziewczyny, ona wlewa do niej eliksir miłosny, a Ty nie zauważasz, jak już masz miłość!
– Natalia, jesteś w rozsypce! Może wierzysz też w kosmitów? – Marek spojrzał na zegarek. Musiał wkrótce wyjść, ale nie chciał też zostawiać żony w takim stanie. – Kochanie, nie płacz, muszę wyjść za jakieś dwadzieścia minut.
– A kto tym razem jest Twoim klientem? – zaczęła się naśmiewać. – Modelka z fantazjami? Szara myszka, którą mąż rzucił za zdradę? Starsza pani? Zboczeniec! No dalej, uszczęśliwiaj te biedne dziewczyny!
– Sama jesteś zboczeńcem! Nie wiem, kto jest moim klientem, nie wnikałem w to! Ktoś zobaczył reklamę i po prostu zadzwonił. Przy okazji, jest dużo pracy, więc pieniądze są dobre, muszę iść koniecznie! – krzyknął Marek z irytacją. Natalia znów zalała się łzami, a Marek zamienił gniew na litość. – No dobra, zróbmy tak – wkrótce wyślemy Michałka do przedszkola, a ja będę reklamować usługi rodzinne, Ty będziesz przy mnie jako asystentka, będziesz kontrolowała sytuację.
– Nie po to studiowałam pielęgniarstwo, żeby podawać Ci klucze – sprzeciwiła się Natalia. – Mam własną pracę.
– Tak, i możesz robić mężczyznom zastrzyki w nagie ciało! Myślisz, że nie jestem zazdrosny? – Marek próbował skierować tę rozmowę w innym kierunku.
– To co innego – odpowiedziała. – Zawsze jestem w centrum zainteresowania. A Ty jesteś w zamkniętym mieszkaniu z kobietą, przez większość czasu jest sama! Twoi klienci dzwonią do Ciebie ponownie, to znaczy, że Cię lubią!
– No tak! Jako pracownik, zadowalam wszystkich! – Marek zgodził się, a potem się powstrzymał, bo Natalia znowu płakała. – Wykonuję dobrą pracę przy naprawach. A więc, Natalio, co proponujesz? Gdzie mogę pracować, żeby wyżywić rodzinę, ale nie u wujka?
– Nie wiem, możesz się przekwalifikować na wszystko. Możesz zatrudniać pracowników, siedzieć w biurze, rozwijać się! Czy nie masz smykałki do interesów? – zapytała.
– Otóż, nie mam! Jestem miły, każdemu dam pieniądze, ale jedyne, w czym jestem dobry, to naprawy domów – Marek westchnął ciężko i spojrzał na swój brzęczący telefon – to był telefon od klientki! Czas wyjść.
– Włącz na głośnik! – rozkazała Natalia. – Będę słuchała.
Mężczyzna włączył głośnik i natychmiast okłamał swoją klientkę.
– Jestem w drodze!
– Proszę się tak nie spieszyć, młody człowieku – odpowiedziała klientka. – Teraz muszę iść do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, ale mój mąż jest w domu, gdyby coś się stało. Jest jednak trochę głuchy i nie będzie w stanie wytłumaczyć wszystkiego tak, jak ja Ci to wytłumaczyłam, ale dzwonek jest głośny, mój mąż otworzy. W międzyczasie zacznij od okablowania kuchni, tak jak Ci mówiłam, a potem przyjdę i wyjaśnię zakres prac, dobrze?
– Wszystko się zgadza, tak zrobię!
– No i co, jesteś teraz zadowolona? – Marek zapytał swoją żonę. – Mogę już iść?
Natalia uspokoiła się, skinęła głową i Marek wyszedł. Idąc do klientki myślał – jak wybić żonie z głowy te bzdury? Kocha swoją pracę i pieniądze z niej są dobre, a praca sama w sobie jest twórcza i miło jest otrzymywać podziękowania i rekomendacje, ale zazdrość Natalii nie zna granic! A wszystko dlatego, że wymyślił nazwę firmy „Mąż na Godzinę”!
Zapraszamy do obejrzenia filmu