Na początku moja małżonka starała się być idealna we wszystkim. Poszła do pracy, a jednocześnie doskonale radziła sobie z obowiązkami gospodyni domowej, zajmowała się ogrodem i piekła ciasta. Kilka lat później urodziła się nam córka. Wtedy również nastały ciężkie lata dziewięćdziesiąte. Nie płacono mi pensji od miesięcy, wszystko było w deficycie. Moja żona i ja wysłaliśmy córkę do przedszkola. Zakład został zamknięty, więc małżonka zgłosiła się do pracy, jaką było handlowanie na rynku. Przez cały dzień stała tam na mrozie. Ja znalazłem pracę jako mechanik samochodowy, ale nie było tej pracy na tyle dużo, abym mógł utrzymać z niej tylko rodzinę.
Pewnego dnia wchodzę wieczorem do domu, a tam żona siedzi i zalewa się łzami. Mówi, że jest zmęczona myśleniem, czy ma nas czym wykarmić. Wczoraj był makaron, a dziś puree ziemniaczane. Zostawiła obiad na stole i wyszła.
Następnego dnia, po powrocie z rynku, położyła się obok mnie na kanapie i powiedziała, że jest bardzo zmęczona pracą, więc nie zamierza zajmować się jeszcze domem.
Potem z córką podgrzaliśmy to, co zostało z wczorajszej kolacji. Tak robiliśmy przez kolejne dni, zaczęło mnie to już denerwować, ale potem pomyślałem, jak trudno mojej żonie jest na rynku. Stała cały dzień na mrozie – nie każdy to wytrzyma, tak jak to, że potem trzeba by stać cały wieczór przy kuchence, aby nakarmić rodzinę.
Tak, było to trudne, ale przeszliśmy wspólnie przez te trudności.
A teraz chcę zwrócić się do wszystkich kobiet: jeśli jesteś zmęczona, nie rób czegoś przez siłę. Musisz się położyć, odpocząć w ramionach kochającego męża. Jeśli jest normalnym mężczyzną, wszystko zrozumie i wyciągnie swoją pomocną dłoń, jeśli jego kobieta jest mu bliska. A jeśli nie, to nie potrzebujesz takiego męża!