– Zastanawiałaś się, dlaczego on z Tobą żyje? – upomina przez telefon trzydziestopięcioletnią Olgę była teściowa, Halina Małaszańska – Miałby niby być zafascynowany Twoim nieziemskim pięknem? Przepraszam, ale nie jesteś super kobietą. Co go w Tobie pociąga? A może nie w tobie, co? Nie rozumiem, jak mogłaś zdecydować się w ogóle przyprowadzić obcego faceta do domu, w którym mieszka Twoja córka! Jeszcze chcesz zostawić ich samym podczas Twojej delegacji. No nie, Ty oszalałaś! Oprzytomniej, Ola, błagam Cię!
Rodzina Olgi jest mała, ale sympatyczna. Składa się z niej, ośmioletniej córki, która chodzi do drugiej klasy oraz z Igora, z którym Ola jest od roku.
Żyją dobrze, wspierają się nawzajem we wszystkim, planują weekendy, wakacje, a nawet bardziej odległe sprawy. Jednak Ola nie chce sformalizować związku.
– Za mąż? – śmieje się – Dzięki, już byłam mężatką i mnie nie ciągnie!
Chociaż Igor nie jest taki jak jej były mąż, Ola nie planuje zmienić swojego statusu.
Ludzie jednak plotkują, że gdyby Igor naprawdę bardzo chciał się pobrać i zaciągnął Olę do urzędu stanu cywilnego, nie opierałaby się mu i już dawno byliby po ślubie. Igor faktycznie tak naprawdę nie pali się do ślubu. Jego zdaniem papierek psuje wszystko, a nawet jeśli relacja po ślubie nie rozpadnie się na dobre, jakaś magia zniknie z niej nieodwołalnie.
Teraz budują wspaniały związek.
Igor jest opiekuńczy, uważny, wesoły, a co najważniejsze – okazuje się, że dobrze dogaduje się z córką Oli. Ojciec nie bardzo rozpieszcza dziecko uwagą, tylko była teściowa kontaktuje się z dziewczynką, ale głównie przez telefon. Dziecko oczywiście potrzebowało taty przez te wszystkie lata.
Igor entuzjastycznie przyjął tę rolę na siebie. Wieczorami opowiada dziewczynce przed snem o planetach i kosmosie, teraz jest to ich tradycja. Rano przez cały rok odprowadzał ją do szkoły, czasami zabierał wcześniej z lekcji, pomagał rozwiązywać jej problemy, uczył ją grać w szachy. Teraz są wakacje, dziewczynka uczęszcza na półkolonie, na które zawozi ją Igor. Dziecko nie nazywa Igora “ tatą “, ale tak o nim mówi swoim znajomym. Dziewczynka jest posłuszna i pełna szacunku wobec Igora. Ogólnie rzecz biorąc, tworzą razem normalną rodzinę. Ponadto mężczyzna nie ma swoich dzieci i najprawdopodobniej nie będzie ich miał: zbadał się jeszcze, gdy był w związku z pierwszą żoną – najprawdopodobniej jest całkowicie bezpłodny.
Ola jest z tego całkiem zadowolona, ponieważ nie pali się do rodzenia drugiego dziecka. Nagle jej kariera zaczęła się jakoś dobrze rozwijać. Kilka miesięcy temu została mianowana szefem działu, a wkrótce powinna nastąpić ważna podróż służbowa, w wyniku której możliwe będą kolejne podwyżki. Będzie musiała wyjechać na dziesięć dni, a może nawet na kilka tygodni.
Ola początkowo martwiła się, z kim zostawi dziecko: zabranie dziewczynki na taką wycieczkę nie jest dobrym pomysłem. Nie jechać też nie może, kierownictwo firmy pokłada wiele nadziei w tej delegacji.
Igor jak zawsze bardzo ją wspierał, powiedział, żeby Ola jechała spokojnie, a on zaopiekuje się dzieckiem bez problemu przez kilka tygodni. Rano będzie zawoził córkę na półkolonie szkolne, odbierze ją wieczorem, poda obiad i śniadanie oraz zrobi wszystko, co będzie konieczne. Wcale nie będzie mu trudno, dziecko już – dzięki Bogu – nie jest malutkie, poza tym dobrze się dogadują. Igor jest świadomy wszystkiego, co dotyczy córki. Zasadniczo nie można znaleźć lepszej niani.
Córka również nie ma nic przeciwko życiu z Igorem przez kilka tygodni, traktuje to jako ciekawą przygodę, o której opowiada wszystkim z zachwytem. W szczególności podzieliła się tym przez telefon z babcią, byłą teściową Oli. Wtedy skończyło się spokojne życie kobiety.
Teściowa była zszokowana i przerażona, bo jak można zostawić dziecko i to dziewczynkę na dwa tygodnie z obcym mężczyzną!
– Nawet nie jest Twoim mężem! – krzyczy teściowa do telefonu – O czym Ty myślisz! Wiesz, co on ma w głowie? Nie możesz wiedzieć! Nie rób tego! Nie widzisz, co się teraz dzieje na świecie?! Nawet nie próbuj tego robić, mówię Ci!
Teściowa dzwoni teraz trzy razy dziennie, płacze, grozi skargą do opieki społecznej. Mimo to nie chce nawet brać pod uwagę możliwości zabrania wnuczki do siebie na dwa tygodnie i wożenia jej na półkolonie, jest to dla niej zbyt trudne. Jej syn, a ojciec dziecka, również nie chce zająć się swoją latoroślą, a jednocześnie jest oburzony moim pomysłem: jak mogę porzucić dziecko i tak po prostu sobie wyjechać, co z niej niby za matka!
Najbardziej zaskakujące jest to, że kiedy Ola opowiedziała swoim przyjaciołom o takiej reakcji swoich byłych krewnych, wielu z nich nagle opowiedziało się po stronie strachliwej babci.
– Cóż… może się nie myli tak bardzo! – powiedziała jedna z koleżanek – Mam chłopca, nigdy nie znajdę dla niego ojczyma. Cóż, po prostu… nie ma po co kusić losu. Ty masz w dodatku dziewczynkę. Decyzja należy oczywiście do Ciebie, ale ja bym tak nie zrobiła, nie ma mowy… Pozostawienie ich we dwoje na dwa tygodnie jest w ogóle poza granicami mojej wyobraźni. Co będzie, jeśli wydarzy się coś złego, co wtedy zrobisz? Pomyśl o tym! On nawet nie jest twoim mężem!…
Szczerze mówiąc, Ola nigdy nie myślała o tym, aby Igor nagle spojrzał na jej córkę w jakiś inny sposób niż jak na dziecko.
Jest normalnym mężczyzną, a oni tworzą normalną rodzinę.
– Chcesz porzucić dziecko i zostawić je z kimś innym. On jest dla Ciebie nikim, a dla córki tym bardziej! – powtarzają w kółko.
Co więcej, argument o przysłowiowym “ papierku “ jest całkowicie niezrozumiały. Gdyby był oficjalnym mężem ciągle mógłby zrobić coś złego. Zresztą, to wszystko to bzdury w głowach ludzi! Od roku mieszkają razem z córką, nosił ją na rękach i kładł spać. Dziewczynka przychodzi do nich do łóżka w weekendy rano, razem się w nim tarzają, przytulają i niczego strasznego w tym nie ma…
Zaprawdę, cały świat oszalał, ludzie wszędzie widzą zło.
Z drugiej jednak strony, kiedy różni ludzie mówią to samo, to może całkowicie się nie mylą? Dobra, teściowa jest stara i głupia, były mąż to idiota, dziewczynka jest jeszcze mała, ale wszyscy inni? Prawie wszyscy pukają się palcem w czoło i pytają, jak może nie bać się zostawić mu dziecka? Raczej jest to całkowicie szczera reakcja z ich strony.
Naprawdę nie powinna w takiej sytuacji zostawiać ojczyma z pasierbicą? Lepiej przesadzić, nawet jeśli nic nie zapowiada żadnego niebezpieczeństwa?