Bałam się, że mój syn pokocha inną kobietę, a teraz gdy pragnę mieć wnuki, on nie chce założyć rodziny.

Byliśmy z mężem bardzo szczęśliwi razem, dużo podróżowaliśmy, a wolny czas między wakacjami poświęcaliśmy teatrom, muzeom i wystawom. Siedem lat po ślubie postanowiliśmy powiększyć naszą rodzinę i dziewięć miesięcy później mój mąż odebrał mnie ze szpitala położniczego, delikatnie trzymając w rękach swojego syna.

Tomasz dorastał w miłości i trosce, z tym, że ja ciągle martwiłam się o jego przyszłość, o jego dorosłe życie. Często myślałam, że prędzej czy później znajdzie sobie kogoś, kto będzie dla niego ważniejszy niż ja. Mój mąż uspokajał mnie, mówiąc, że wszystko w swoim czasie, że to zupełnie normalne, że mój syn będzie miał kobietę, którą pokocha, ona da mu dzieci, a nam wnuki. Jakoś nie widziałam się wtedy w roli szczęśliwej babci, będąc kochającą i troskliwą matką.

Mój syn pomyślnie ukończył studia, dostał pracę w prestiżowej firmie, robił postępy w karierze, miał przelotne romanse z kobietami, ale nie spieszyło mu się do małżeństwa. Nasze przestronne mieszkanie pozwalało nam trzem żyć razem bez ciasnoty. Moi mężczyźni byli zawsze nakarmieni, schludnie ubrani, okazywali mi wystarczająco dużo uwagi, krótko mówiąc, nie potrzebowaliśmy nikogo poza sobą. To był chyba błąd, który popełniliśmy z mężem, mieszkając razem z naszym dorosłym już synem. Można było kupić dla niego mieszkanie, ale kiedy mój mąż o tym wspomniał, Tomek stanowczo odmówił: „Nie chcę mieszkania! Co ja będę sam w nim robił?” Śmialiśmy się z jego i cieszyliśmy, że syn ma z nami świetny kontakt.

Kiedy Tomasz miał trzydzieści dwa lata, mój mąż zmarł nagle na atak serca. Bardzo ciężko przeżyliśmy z synem tę stratę, gdyby nie jego wsparcie, nie wiem, czy moje serce by wytrzymało ten ból.

Z biegiem czasu, stopniowo wszystko wracało do względnej normalności. Tomek nadal mieszkał ze mną, nie chcąc nawet słyszeć o zmianie mieszkania. Teraz cała moja troska skupiała się na synku, dbałam o niego jak za czasów dzieciństwa, czasem nawet się śmiał, gdy sprawdzałam, czy jest mu ciepło.

Trzydzieste siódme urodziny Tomka spędzaliśmy we dwoje. Nie chciał nikogo zapraszać, więc poszliśmy do restauracji, usiedliśmy przy przytulnym stoliku w rogu, wieczór upłynął przy przyjemnej muzyce na żywo. Szampan skłania do refleksji, a ja nie mogłam się oprzeć, żeby nie zapytać syna, czy zamierza się ożenić. Mój syn uśmiechnął się i odpowiedział:

– Oczywiście, że nie!

– Dlaczego nie, synu? – byłam zaskoczona. Tomasz miał już swoje lata, więc sądziłam, że powoli myśli o założeniu rodziny.

– Czy chcesz, żebym się ożenił? Dlaczego? Jest mi z tobą tak przytulnie i wygodnie mamo…

– Oczywiście, że tak, synu, ale chcę też wychodzić z wnukiem, czytać mu bajki na dobranoc, znaleźć wspólny język z Twoją żoną…

– Jeśli chcesz wychodzić na spacery, mogę kupić ci psa mamo – roześmiał się mój syn.

Odpowiedź mojego Tomka wprawiła mnie w osłupienie. Postawił dziecko i psa na tej samej szali! Widząc, jakie wrażenie wywarła na mnie jego odpowiedź, mój syn odparł łagodniej:

– Ze szczeniakiem oczywiście żart jest niefortunny, przepraszam, ale nie spodziewaj się, że w najbliższej przyszłości zostaniesz babcią.

Po tych urodzinach moje myśli stały się dokładnym przeciwieństwem tych, które nawiedzały mnie, gdy mój syn był niemowlęciem. Myślałam, że za bardzo przywiązałam się do syna, a on teraz nie wyobraża sobie życia z inną kobietą, nie chce założyć rodziny i mieć dzieci.

Może znajdzie się kobieta, która zajmie moje miejsce w jego życiu, teraz bardzo bym tego chciała, w przeciwieństwie do mojego dorosłego syna…

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Bałam się, że mój syn pokocha inną kobietę, a teraz gdy pragnę mieć wnuki, on nie chce założyć rodziny.