Gabriela była zakochana, jednak nie wiedziała kim tak na prawdę jest jej wybranek.

Gabriela była atrakcyjną kobietą w średnim wieku. Po tym jak jej córka wyjechała na studia i wyprowadziła się z domu, kobieta w końcu mogła się wyrwać z monotonii prac domowych. Przestała gotować obiady, i codziennie stołowała się w małej restauracji nieopodal mieszkania.

Pewnego dnia gdy jadła obiad, podszedł do niej obcy mężczyzna, pytając o godzinę. Zaczęli rozmawiać i od słowa do słowa okazało się, że mają dużo wspólnego. Artur był nieco młodszy od Gabrysi, ale jego włosy przyprószone siwizną sprawiały, że wyglądał dojrzalej i poważniej niż wskazywała na to metryka urodzenia. Mężczyzna był wyjątkowo uroczy i szarmancki i nie minęło wiele czasu, a kobieta zakochała się w nim bez pamięci. Był gentelmanem, zapraszał Gabrysię do restauracji, kupował kwiaty i zabierał na spacery w świetle księżyca. Kobieta straciła głowę dla młodego kochanka, wyczekiwała każdego telefonu, oraz spotkania. Częściej odwiedzała kosmetyczkę i fryzjera, żeby zawsze pięknie wyglądać dla ukochanego. Nowy związek dodał jej skrzydeł i zaczęła planować wspólną przyszłość, ślub i podróż do ciepłych krajów.

Pewnego dnia Artur zaprosił ukochaną na weekend w domku nad jeziorem. Postanowili, że pojadą w piątek a wrócą w niedzielę. Kobieta nie mogła się doczekać romantycznego wyjazdu. Wyobraźnia podsuwała jej piękne obrazy oświadczyn Artura, przy tafli malowniczego jeziora.

W piątek w porze obiadu zadzwonił telefon.

– Kochanie, wypiłem kilka drinków z szefem, urodził mu się syn. Sama rozumiesz, nie mogłem odmówić. Czy możemy pojechać Twoim samochodem – zapytał Artur

– Jasne nie ma sprawy, ja poprowadzę. – odparła Gabrysia.

Kobieta podjechała w umówione miejsce i gdy mężczyzna wsiadł do samochodu, zobaczyła, że jest dość mocno pijany, ale uznała, że zanim dojadą nad jezioro, Artur zdąży dojść do siebie, i jeszcze spędzą piękny, romantyczny wieczór we dwoje. Godzinę później byli na miejscu. Zameldowali się w domku, który wcześniej zarezerwował Artur, i rozpakowali się. Postanowili, że na kolację wybiorą się do pobliskiej restauracji z muzyką na żywo i pysznym jedzeniem.

Usiedli przy stoliku, a Artur wezwał kelnera.

– Poproszę o butelkę wina.

– Kochanie, czy to konieczne, już dzisiaj trochę wypiłeś – zaniepokoiła się Gabriela.

– Gabrysiu jesteśmy w cudownej restauracji, to mnie relaksuje, Ty też się odpręż i ciesz chwilą – powiedział mężczyzna łagodnie się uśmiechając.

Były mąż Gabrieli był alkoholikiem, wiele wycierpiała w poprzednim związku, więc sama nie piła, i nie lubiła gdy alkohol pojawiał się w jej towarzystwie i Artur o tym wiedział. Mężczyzna w ciągu godziny mężczyzna upił się tak, że ledwie trzymał się na nogach i zaczął ciągnąć Gabrielę na parkiet, wzbraniała się jak mogła, więc Artur poszedł sam, a już po chwili tańczył z inną.

Na początku ich taniec był standardowy, ale po chwili zaczęli zachowywać się nieprzyzwoicie. Podszedł do nich ochroniarz i poprosił aby opuścili lokal. Artur i dziewczyna podeszli do stolika, mężczyzna chwycił butelkę w mgnieniu oka ją opróżnił.

– Kochanie nie czekaj na mnie. Wrócę późno – odparł i wyszedł z restauracji.

Kobieta nie wiedziała co powiedzieć, stała i nie mogła wydusić słowa. Z letargu ocknął ją kelner, który przyniósł pucharek z lodami.

– To dla Pani, na osłodę – powiedział.

Gabrysia spojrzała na niego otumaniona i poniżona, i dopiero wtedy zorientowała się, że po jej policzkach spływają łzy.

Początkowo chciała jechać od razu do domu, ale po zastanowieniu postanowiła, że wróci z samego rana, aby nie wracać po nocy.  Po powrocie natychmiast wrzuciła wszystkie swoje ubrania do prania, aby nawet jego zapach nie przypominał jej o upokorzeniu jakie przeżyła. Kiedy otworzyła torbę, znalazła w niej koszulę pokrytą krwią Artura. Nie wiedziała co jego koszula robiła w jej rzeczach i dlaczego była pokryta krwią. Postanowiła zgłosić sprawę na policję, bo gdyby Arturowi coś się stało, byłaby pierwszą podejrzaną, ponieważ miała powód aby być na niego śmiertelnie wściekła.

Kobieta postanowiła zadzwonić do swojej sąsiadki Kasi, która pracowała na posterunku policji.

– Gabrysiu czy to Ty? Jest szósta rano, coś się stało? – zapytała koleżanka kobiety, pracująca na komisariacie.

Gabriela szlochała do słuchawki i nie potrafiła jasno wytłumaczyć powodu wykonanego telefonu.

– Już do Ciebie jadę, będę za dziesięć minut – odparła Kasia i odłożyła słuchawkę.

Kasia czym prędzej przyjechała do przyjaciółki, która już spokojniej opowiedziała o całej zaistniałej sytuacji, oraz o zakrwawionej koszuli znalezionej w walizce. Policjantka wzięła koszulę, dane Artura oraz jego numer telefonu i pojechała zbadać sprawę. Godzinę później Gabrysia odebrała telefon.

– Kochana, to ja Kaśka. Nie martw się, koszula Twojego chłopaka jest pokryta świńską krwią, a ten mężczyzna to oszust. Opowiem ci wszystko szczegółowo kiedy do Ciebie przyjadę.

Kiedy Katarzyna weszła do mieszkania, pierwszą rzeczą, o którą zapytała, było:

– Gabrysiu, niedawno sprzedałaś dom po rodzicach prawda? Gdzie ulokowałeś pieniądze? Na koncie?

– Tak oczywiście. Pieniądze są na moim koncie, ale wciąż nic nie rozumiem. – odparła zrozpaczona Gabriela.

– A czy Artur zna pin do Twojej karty?

– Tak, niedawno nasza rozmowa zeszła na temat lokat i kont bankowych, trochę o tym porozmawialiśmy, nie mieliśmy przed sobą sekretów.

– Musisz natychmiast zablokować kartę! Ukradł Ci ją prawdopodobnie wczoraj, i za chwilę wyczyści Ci konto!

Gabrysia zobaczyła, że jej kartą zaledwie kilka minut temu była wykonana płatność w sklepie odzieżowym.

– Podłożyli krew na koszuli Artura, żebyś siedziała cicho, dopóki nie wybiorą Ci z konta wszystkich pieniędzy. Pewnie myśleli, że będziesz bardziej wystraszona i nic nie powiesz policji, A teraz złóżmy doniesienie, zanim się zorientują, że zablokowałaś kartę.

Artura i jego wspólniczkę złapali jeszcze tego samego dnia. Od tamtego zdarzenia Gabriela rozsądniej podchodzi do związków, i dla bezpieczeństwa, nikomu nie zdradza pinu do karty.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Gabriela była zakochana, jednak nie wiedziała kim tak na prawdę jest jej wybranek.