Matka zachęcała mnie do rozwodu, a teraz nie chce mi pomóc.

Moja sąsiadka Kaśka ma dwadzieścia siedem lat i samotnie wychowuje czteroletnią córeczkę Julkę. Matka Kasi ma niecałe pięćdziesiąt lat i od kilku lat mieszka sama w trzypokojowym mieszkaniu. Jej mąż zapił się na śmierć i nie zdążył zrobić testamentu, co stanie się z mieszkaniem po jego śmierci.

Katarzyna pięć lat temu wyszła za mąż za bogatego mężczyznę. Matka cieszyła się, że jej córka będzie mieć wszystko czego dusza zapragnie. Mąż Kaśki był ważnym biznesmenem i spełnieniem snów mojej koleżanki. Zabierał ją w zagraniczne podróże, kupował najdroższe ubrania i zapraszał do eleganckich restauracji. Kilka miesięcy po ślubie Katarzyna zaszła w ciążę. Początkowo mężczyzna się cieszył, ale po narodzinach córki stwierdził, ze nie dojrzał do roli ojca. Nie pomagał przy dziecku, a od żony wymagał ciepłego posiłku i nienagannego porządku w mieszkaniu.

– Od urodzenia mała była bardzo kapryśna. Całymi dniami siedziała w moich ramionach. Moja mama pracowała, mogła przyjeżdżać tylko na weekendy, a teściowa mówiła, żebyśmy nie liczyli na ich pomoc. Dawała mi tylko rady – wzdychała moja koleżanka.

Coraz częściej dochodziło do konfliktów między małżonkami. Igor przestał spać w domu. Powiedział żonie, że spał w domu rodziców, ale w końcu wyszło na jaw, że kłamał. Wychodził na całe noce i spotykał się z licznymi kochankami, bo wiecznie zmęczona żona z dzieckiem przy piersi mu się znudziła. Któregoś dnia matka Kaśki nie wytrzymała patrząc na cierpienie córki. Powiedziała, żeby córka złożyła pozew o rozwód, bo z tym człowiekiem nie zazna szczęścia. Obiecała, że przyjmie córkę i wnuczkę pod własny dach. Niestety przed ślubem małżonkowie spisali intercyzę i przy rozwodzie Kaśka nie mogła liczyć na majątek męża, ale przynajmniej płacił alimenty na swoją córkę.

– Na początku wszystko było naprawdę w porządku. Moja mama pomagała mi finansowo. Teściowie nawet nie pomyśleli o mojej wnuczce, mówiąc, że skoro odeszłam od ich syna, to teraz muszę sama myśleć o utrzymaniu dziecka. Mój były mąż płacił niewielkie alimenty, ponieważ były one pobierane z jego oficjalnej pensji. Nie dałabym rady bez pomocy mojej mamy – często żaliła mi się przyjaciółka.

Z wdzięczności do matki Kasia zajęła się wszystkimi obowiązkami domowymi. Rok później poszła do pracy i zapisała Julię do przedszkola, jednak ciągłe zwolnienia lekarskie powodowały, że jej wynagrodzenie było minimalne. Przy takiej pracy nie było sensu marzyć o bonusach. Kasia czekała z niecierpliwością, aż córka przestanie chorować, ale jej matka miała inne plany na przyszłość…

Powiedziała, że wychodzi za mąż. Pojechała do sanatorium, poznała mężczyznę i on się jej oświadczył. Naturalnie, natychmiast pojawiło się pytanie o mieszkanie. Jej matka poprosiła Kasię, aby najszybciej jak to możliwe, córka poszukała sobie innego mieszkania. Uważała, że mieszkanie będzie za ciasne, gdy wprowadzi się jeszcze jej mąż.

Nieruchomość należy do matki, więc Kasia nie miała nic do gadania. Sąsiadka zarabiała mało i jej pensja wystarczyłaby tylko na wynajem pokoju.

– Gdyby nie moja mama, pewnie nie zdecydowałabym się na rozwód. Przeszlibyśmy przez trudny okres, przyzwyczailibyśmy się do siebie. Ona najbardziej zachęcała mnie do tego, a teraz wyrzuca mnie z mieszkania, które miało być schronieniem dla mnie i dla Julci – ubolewała młoda mama.

Jak myślisz, kto ma rację w tej sytuacji? Czy matka powinna pozwolić córce mieszkać w jej mieszkaniu, mimo iż chce ułożyć sobie życie? Czy jednak poświęcić się dla córki i wnuczki? Co w tej sytuacji ma począć Kasia?

Zapraszamy do obejrzenia filmu

Oceń artykuł
Twoja Strona
Matka zachęcała mnie do rozwodu, a teraz nie chce mi pomóc.