– Nie mogę uwierzyć, co wymyślił mój szef! – Anna, moja stara przyjaciółka, poskarżyła mi się.
– Czy to coś nieprzyzwoitego? – Zastanawiałam się.
Miesiąc temu Anna dostała nową pracę. Zaproponowano jej bardzo wysoką pensję, znacznie wyższą niż średnia stawka w naszym mieście, dlatego przyszła mi do głowy niemoralna propozycja.
– Nie ma mowy! Oczywiście, że nie! – Anna odpowiedziała i spojrzała na mnie zdumiona
Przyjaciółka spojrzała na mnie niepewnie i powiedziała smutno:
– Bożenko, potrzebuję twojej rady. Wiesz, że niedawno dostałem świetnie płatną pracę. Wszystko mi odpowiada: praca jest w porządku, nie ma żadnych nieplanowanych zadań, atmosfera w biurze jest nienaganna, a wynagrodzenie dostaję na czas. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć dobrą pracę, z której pracownik jest zadowolony w stu procentach. Chętnych jest tak wielu, a konkurencja jest duża. Tutaj jest jak w bajce: pensja wysoka, podejście do pracowników doskonałe, praca nie jest trudna. Dodatkowo wypłacają ogromną premię roczną. To jest niesamowita firma! Okazało się jednak, że ucieszyłam się zbyt wcześnie. Chyba ciąży nade mną jakaś klątwa.
Ostatnio zaczęła przychodzić do biura, była żona mojego szefa. Zawsze przyprowadza ze sobą syna i na pół dnia zostawia go w poczekalni, a sama siedzi w gabinecie byłego męża. W zeszłym tygodniu sytuacja powtórzyła się czterokrotnie. Dziecko przeszkadza mi w pracy, ciągle o coś pyta, a szef chodzi zły jak osa. Całe biuro zaczęło spekulować o problemach szefa, a być może nawet o problemach z jakimi zmaga się firma? Pewnego ranka, po kolejnej wizycie byłej żony, weszłam do niego z dokumentami. Mój pracodawca był rozkojarzony i zdenerwowany, nie chciał w takim stanie podpisywać dokumentów, tylko usiadł i zacząć narzekać na byłą żonę. Dlaczego miałabym chcieć wysłuchiwać szczegółów z jego życia osobistego?
Zaczął mi mówić, że małżonka chce mu oddać dziecko, ale on nie chce go przyjąć. Okazało się, że żadne z nich nie potrzebowało dziecka, on nie zamierzał mieć dzieci, a jego żona zaszła w ciążę bez jego zgody. Więc się rozwiedli. Rozstali się w zgodzie, a on płacił alimenty na syna. Teraz żona stawia go w niezręcznej sytuacji, mówiąc że jedzie w długą podróż służbową i ojciec musi zając się dzieckiem. Ja siedzę i słucham, bo przeczuwam, że do czegoś zmierza.
– Pani Aniu, jestem w sytuacji bez wyjścia, czy jeśli moja żona zostawi mi dziecko, zaopiekuje się pani chłopcem? Nie mogę nikogo znaleźć, w agencjach brak wolnych opiekunek, nie wiem co robić – oznajmił szef.
Nie miałam odwagi odmówić, bałam się, że się wścieknie, jeśli powiem nie, w końcu lubiłam swoją pracę. Szkoda, że nie wiedziałam, co wtedy zrobić. Powiedziałam, że pomogę i zaopiekuję się chłopcem przez tydzień, ale teraz mój pracodawca codziennie rano przychodzi do pracy z synem, a ja muszę zajmować się swoimi obowiązkami i dodatkowo znaleźć czas dla chłopca. Ciągle prosi mnie o spacer lub wyprawę na plan zabaw. Dzieciak jest wyjątkowo energiczny i ciekawy świata, kredki i kolorowanki go nie interesują
– Nie martw się, rób to co chce mój syn, twoje koleżanki wykonają Twoją pracę za Ciebie – mówi szef.
Nie wyobrażam sobie, co teraz pomyślą o mnie moi koledzy. Pewnie wyobrażają sobie, że jestem jego kochanką, bo zabawiam jego syna, zamiast pracować. To tylko wierzchołek góry lodowej! Mojemu pracodawcy nagle wypadł wyjazd służbowy i poprosił mnie, abym zabrała dziecko do domu. Powiedział, że zapłaci mi za opiekę na chłopcem, nie musze przychodzić do biura, bo on już rozplanował wszystkie zadania.
– To na pewno niekomfortowa sytuacja, ale co możesz zrobić? Wydaje mi się, że odrobinę przesadzasz i wyolbrzymiasz sprawę. Twoja pensja pozostaje bez zmian, prawda? Nie musisz się martwić o obowiązki, wszystko będzie zrobione. A jak tylko mama wróci, to zabierze chłopca i wszystko będzie jak dawniej. Mówię ci Aniu, nie przejmuj się. – powiedziałam do przyjaciółki aby ją uspokoić.
– Dostałam pracę jako sekretarka, a nie jako niania! A jeśli zrezygnuję, co powiem o moich poprzednich obowiązkach? Że do moich obowiązków należała opieka nad dziećmi? – oburzyła się Bożena.
– Aniu, myślę, że przesadzasz. W dzisiejszych czasach ciężko o tak dobrze płatną pracę. Wielu ludzi chciałoby zająć twoje miejsce, a ty wybrzydzasz. Jakoś przeżyjesz te kilka tygodni a potem wszystko wróci do nomy – uspokajałam koleżankę.
– Nie Bożenko, tak tego nie zostawię. Do tej pory byłam pokorna i głupia zgadzając się na propozycje szefa, ale ja nie chcę być opiekunką jego dziecka. Już teraz moje koleżanki z pracy krzywo na mnie patrzą, a będzie coraz gorzej. Jutro pójdę do szefa i powiem co myślę. Niech zrobi co uważa, ale ta sytuacja nie można dalej się ciągnąć.
Uważacie, że moja przyjaciółka dobrze postępuje konfrontując się z szefem? Może powinna zacisnąć zęby i przeczekać obecną sytuację?