Od kilku lat pracowałem jako opiekun małych dzieci, jednak to zdarzenie na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Odkąd pamiętam bardzo lubiłem dzieci. Jak najstarszy z rodzieństwa, zawsze opiekowałem się młodszymi braćmi i chyba już wtedy wiedziałem, że życie zawodowe, będę chciał związać z dziecmi i młodzieżą. Skończyłem studia pedagogiczne, i zacząłam szukać pracy w kierunku, który od zawsze mnie interesował. Uważałem dzieci za cudowne istoty, a satysfakcja wychowywania małego człowieka i patrzenie jak wyrasta na wartościową osobę, była dla mnie największą nagrodą.

Niestety w mojej wymarzonej pracy spotkał mnie nieprzyjemny incydent. Poszukując zatrudnienia, skontaktowałam się z agencją, która zajmowała się zatrudnianiem opiekunów. Nie musiałem długo czekać na odzew. Już podczas wywiadu w agencji zauważyłem, że moje kwalifikacje spodobały się menadżerowi i już dzień później otrzymałem telefon z propozycją zatrudnienia przy opiece nad dwuletnim Oliwierem.

Telefoniczna rozmowa z rodzicami przebiegła pomyślnie i następnego dnia zaprosili mnie na spotkanie u siebie w domu. Gdy tylko wszedłem do mieszkania i zobaczyłem Oliwiera, od razu podbiegł przybić mi piątkę. Od pierwszej chwili nawiązałyśmy niesamowitą więź — w tym momencie mama nie miała wątpliwości, że powinienem zaopiekować się jej synkiem.

Nie przyszło mi do głowy aby zapytać o szczegóły dotyczące opieki nad chłopcem. Posiadałem sporo praktycznych informacji na temat dzieci i wiedziałem że opieka na maluchem nie wymaga encyklopedycznej wiedzy. Myślałam że wiem już wszystko dotyczące opieki nad dzieckiem. Ten dzień spędziliśmy z Oliwierem na świetnej zabawie. Wieczorem wróciłem zadowolony do domu. W środku nocy rozległ się sygnał telefonu — dzwoniła mama Oliwiera.

– Rafał, czy dawałeś Oliwierowi coś do jedzenia, oprócz rzeczy, które przygotowałam?

– Byliśmy na spacerze i kupiłem małemu czekoladkę – odpowiedziałem.

Matka Oliwiera natychmiast rzuciła słuchawką, a ja mocno się zaniepokoiłem. Jak się okazało, chłopwiec był uczulony na czekoladę. Przy rozmowie kwalifikacyjnej z ekscytacji nie zapytałem o żywienie, a rodzice nic mi nie zgłosili. Na szczęście wszystko jest w porządku z dzieckiem i moje zaniedbanie w żaden sposób nie wpłynęło na zdrowie Oliwierka. Tamto zdarzenie uzmysłowiło mi, że w opiece nad małym dzieckiem ważny jest każdy, najmniejszy drobiazg. Nadal pracuję w domu Oliwiera, nie zostałem zwolniony. Mama chłopca jest przemiłą kulturalną osobą i nadal świetnie się dogadujemy.

Oceń artykuł
Twoja Strona
Od kilku lat pracowałem jako opiekun małych dzieci, jednak to zdarzenie na zawsze pozostanie w mojej pamięci.