Moja przyjaciółka Marianna wyszła za mąż, gdy miała prawie trzydzieści lat. W tym czasie była już kobietą o ugruntowanej pozycji, prowadzącą własną małą firmę, która przynosiła stały dochód.
Po ślubie zachowała swoje nazwisko i nawet gdy jej i mężowi urodziła się córka, również zarejestrowała ją urzędzie pod swoim nazwiskiem. Początkowo mąż Marianny, Łukasz nie mógł pogodzić się z decyzją żony. Przez jej upór dochodziło między nimi do regularnych sprzeczek, ale ostatecznie mężczyzna uległ. Kochał córeczkę niezależnie od tego czy nosiła jego nazwisko czy swojej matki. Mała Ania rosła, była bardzo mądrą dziewczynką i w wieku półtora roku już bardzo dobrze mówiła.
Pewnego dnia rodzice Łukasza podarowali wnuczce pianino dla dzieci, które od prawdziwego różniło się tylko wielkością.
– Niech się wnuczka uczy, na tym instrumencie można zagrać wiele prostych melodii – powiedział z uśmiechem dziadek, patrząc, jak wnuczka próbuje grać swoimi malutkimi paluszkami. – Rodzice nauczą cię grać i będziesz mogła pokazać czego się nauczyłaś, kiedy przyjedziemy następnym razem.
Następnego ranka dziewczynka zaczęła pytać:
– Mamusiu, pokażesz mi jak zacząć grać na moim nowym pianinie?
Ania wspólnie z Marianną szybko nauczyła się prostych piosenek dla dzieci jak „wlazł kotek na płotek” czy „Panie Janie”.
– Panie Janie, Panie Janie rano wstań, rano wstań – śpiewała córka, pilnie naciskając klawisze.
Mała dziewczynka była zachwycona grą na pianinie. Szybko nauczyła się pierwszej zwrotki piosenki, ale z tekstem miała trochę problemów, myliła słowa. Stukała palcami w klawisze i była zachwycona.
Jej matka była w zasadzie zadowolona z procesu nauczania. Tydzień później teściowie przyjechali ponownie zobaczyć się z wnuczką.
– Czy to prawda, że nasza mała ulubienica nauczyła się piosenki w tydzień? – zapytał dziadek.
– Tak! – odpowiedziała dziewczynka i zabrała dziadka do swojego pokoju, by zachwycić go swoją grą i śpiewem.
Kilka minut później już śpiewała i akompaniowała sobie:
– Stary dziad Jan, rano wstał, rano wstał. Stary dziad Jan……
– Aniu, kto cię nauczył tej piosenki? – zapytał teść.
– Mamusia – odpowiedziała z uśmiechem moja wnuczka.
Marianna rozmawiała z mamą męża, gdy do pokoju wpadł wściekły dziadek:
– Ty nauczyłaś Anię grać piosenkę, w której mnie obraża? Jak się okazuje, synowa w ogóle nie ma do nas szacunku! Jak możesz uczyć dziecko piosenek w których nazywa mnie starym dziadem?- zapytał teść Mariannę, która nic nie zrozumiała.
– Tato spokojnie, ja w ogóle nie rozumiem, o co chodzi? – zapytała synowa.
– Ona nie rozumie! Moja wnuczka śpiewa piosenki o tym, jakim jestem, wstrętnym starym dziadem, więc sama tego nie wymyśliła. Nie dość, że nie przyjęłaś naszego nazwiska, to jeszcze masz czelność tak mnie znieważać.
– Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo uraziła cię ta mała dziecięca piosenka. – zapytała synowa z zakłopotaniem.
– Urażony czym? Pytasz mnie dlaczego uraziła mnie ta piosenka: „stary dziad Jan, rano wstał rano wstał” Czy mam to powtórzyć, żebyś zrozumiała? Moja stopa nigdy więcej nie postanie w tym domu!
– Tato bardzo Cię proszę, nie denerwuj się. Ania jest jeszcze małą dziewczynką i nie rozumie znaczenia słów na pewno nie chciała Cię urazić. Uczyłam ją piosenki „Panie Janie rano wstań”. Pewnie wszystko jej się pomyliło, gdy chciała Ci zaimponować. Co do nazwiska zastanawiałam się nad tym. Łukaszowi również bardzo zależy, żebym ja i Ania nosiły jego nazwisko, więc jutro możemy iść do urzędu i je zmienić.
Ojciec męża uspokoił się, ale tylko pod warunkiem, że synowa i wnuczka przyjmą jego nazwisko. Marianna uznała, że jeśli tak mało znacząca sprawa jak nazwisko ma być powodem kłótni w jej domu, to nie warto się upierać przy swoim.