W naszej firmie był facet, który od jakiegoś czasu mnie podrywał. Po kilku miesiącach zgodziłam się wybrać z nim na randkę, i była to fatalna decyzja. Zamówiliśmy kolację, oraz wino i kiedy przyszło do płacenia, mój partner poprosił kelnera o dwa rachunki. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia, bo pierwszy raz spotkała mnie sytuacja, w której zaproszona na randkę, sama muszę za nią zapłacić. Nie chcąc się kłócić z kolegą, zapłaciłam rachunek i wróciłam do domu. Kolejnego dnia w pracy, mój skąpy znajomy był bardzo miły, nawet dyskretnie proponował drugie spotkanie. Starałam się odpowiadać wymijająco i wtedy na ratunek przyszła propozycja szefa. Zostałam poproszona o wyjazd służbowy. Miałam z szefem wyjechać na dwa dni do Barcelony na konferencję. Cały pobyt był opłacony przez firmę, więc grzechem było nie skorzystać z okazji, na dobry zarobek oraz pozbycie się natrętnego wielbiciela.
Dzień przed podróżą, zostałam poinformowana przez szefa, że polecimy samolotem, będzie szybciej i wygodniej. Byłam zachwycona tą opcją, ponieważ jeszcze nigdy nie miałam okazji latać. Już przed wejściem na pokład samolotu bardzo się denerwowałam, bo nie przepadałam za kontrolami i sprawdzaniem dokumentów. Przy odprawie, coś nie spodobało się celnikom i zostałam skierowana do osobnego biura, w celu przeszukania bagażu. Dokładnie sprawdzili moją małą torebkę, ale nie było w niej nic podejrzanego. Po długiej dwugodzinnej odprawie, w końcu udało nam się wejść na pokład samolotu. Obok mnie było miejsce mojego szefa, cieszyłam się, że nie siedzę sama podczas pierwszej podróży. Szef siedział z obojętną miną, pewnie nie pierwszy raz musiał przechodzić przez te wszystkie kontrole na lotnisku, więc był przyzwyczajony.
Leciałam samolotem po raz pierwszy, więc bardzo się stresowałam, ale gdy tylko oderwaliśmy się od ziemi i zobaczyłam przepiękne widoki za oknem odprężyłam się i nawet udało mi się zasnąć. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam, ze mój szef przygląda mi się, z lekkim uśmiechem. Uznałam tą sytuację za krępującą i nieco się zarumieniłam ze wstydu i zakłopotania. Nasz lot trwał kilka godzin, więc w tym czasie wiele dowiedziałam się o moim pracodawcy.. Okazało się, że w garniturach chodzi wyłącznie w biurze, w czasie wolnym uwielbia dresy i sport. Niedawno skończył trzydzieści trzy lata. Okazało się, że jest zupełnie inny prywatnie niż w biurze, tam zawsze spięty i surowy, a w rozmowie sam na sam wyluzowany i bardzo miły. Po przyjemnym locie i odebraniu bagaży z lotniska powiedziałam:
– Szefie, czy Pan wie gdzie teraz możemy poszukać taksówki, która zawiezie nas do hotelu?
– Joasiu nie bądź taka oficjalna, nie jesteśmy w biurze. Mów mi po imieniu, jestem Tomasz .
– Jasne, nie ma sprawy – odparłam, chociaż czułam się nieswojo i znowu się zarumieniłam.
Tomek zrozumiał, że jestem zawstydzona i szybko zaproponował rozluźnienie atmosfery poprzez wspólną grę w pobliskim kasynie, które znajdowało się po drodze do naszego hotelu. Bawiliśmy się świetnie i nawet nie zauważyliśmy kiedy minęło pięć godzin i nastał wieczór. Na kolację poszliśmy do restauracji tuż obok hotelu.
Tomek opowiadał mi dużo o Barcelonie, jakby mieszkał tu od urodzenia, z powodzeniem mógłby być nawet przewodnikiem turystycznym. Po kolacji mój szef zaproponował wspólnego drinka w hotelowym pubie, wieczór był miły, więc chętnie przystałam na propozycję. Piliśmy trzeciego drinka gdy Tomek powiedział:
– Uwielbiam Cię obserwować podczas pracy w naszym biurze, jesteś bardzo interesującą osobą. Świetnie się dogadujemy i razem bawimy. Też to czujesz Asiu?
W tym momencie zrobiło mi się wstyd, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Wymyśliłam, że boli mnie głowa i poszłam do swojego pokoju. Po drodze dużo myślałam o jego słowach, wyglądało to tak jakbyśmy byli na randce, a nie w delegacji biznesowej. Po powrocie do kraju, Tomek znowu stał się zimny i surowy. Ja natomiast wciąż myślę o naszym weekendzie w Barcelonie. Gdy szef tylko przechodzi obok, lub się do mnie odzywa serce zaczyna być mi szybciej, chyba się zakochałam we własnym pracodawcy.